niedziela, 24 marca 2013

#Chapter Fifteen#

Była sobota rano. Ubierałam się i podsumowywałam miniony tydzień.
Sytuacja z Chrisem poprawiła się odrobinę. Rozmawiał ze mną w obecności innych, ale nie dopuszczał do sytuacji, w której bylibyśmy sam na sam. A gdy tak się działo, uciekał. Więc nie było jak dawniej, tak jakbym chciała, żeby było.
Obdrapania Alice zniknęły, a od czasu incydentu z drzwiami ona i Damien zbliżyli się do siebie. Nie była to relacja chłopak - dziewczyna, lecz jako przyjaciele. Może to i lepiej. Związki są przereklamowane.
Becky nie rozmawiała z Filipem, ale wiedziałam, że myślała o tym cały czas. Nie to, że nie miała odwagi do niego zagadać. Po prostu nie wiedziała, co miałaby mu powiedzieć. Ja też bym nie miała pojęcia.
Na dzisiaj umówiona byłam z Liamem. Trochę się denerwowałam. Przez internet wydawał się miły. Ale w sumie, kto przez internet nie wydaje się miły?
Wyszłam z łazienki ubrana, z lekkim makijażem. Włosy zostawiłam rozpuszczone. W pokoju czekały na mnie Becky i Alice. Obie uśmiechnęły się do mnie. Poszłyśmy razem na śniadanie.
Przy naszym stoliku siedział tylko Damien. Wyjaśnił nam, że Chris i David zgłosili się do pracy przy poczcie. Widząc nasze zdziwione miny, powiedział, że raz w tygodniu (przeważnie w sobotę) do szkoły dostarczana jest poczta. Dzięki niej rodzicie mogą wysłać swoim dzieciom jakieś rzeczy, których nie zabrały z domu.
Byliśmy w połowie śniadania, gdy do stołówki weszli Chris, David i jeszcze kilkoro uczniów z nauczycielem na czele. Opiekun grupy zabrał głos:
- Wszystkie paczki i listy zostały dostarczone już do waszych pokoi.
Chris, David i pozostali zajęli swoje miejsca, a nauczyciel - niski, ciemnowłosy mężczyzna wyszedł.
W ciągu tego tygodnia zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Żadnemu nauczycielowi nie mogłam przydzielić żadnego przedziału wiekowego. Wszyscy wydawali się młodzi, ładni i w pełni sił. Z doświadczenia jednak wiedziałam, że takich ludzi nie obsadza się na stanowiskach nauczycieli w szkołach średnich (bo tak można by nazwać naszą), czy na uniwersytetach. Tam zwykle pracują starsi, siwiejący i łysiejący, którym brakuje energii i chęci do przekazywania swojej wiedzy młodszym. Ta szkoła pod tym jak i pod wielu innymi względami różniła się od przeciętnych uniwerków.
- Dostaliśmy paczki od mamy! - zawołał do mnie David. - Nie wiem, co jest w środku, ale mam nadzieję, że wysłała mi moje adidasy. - Wziął kanapkę i odgryzł spory kawałek.
- To fajnie - odparłam nieco mniej entuzjastycznie niż mój brat.
Wstałam razem z dziewczynami od stołu. Skierowałyśmy się w stronę pokoju. Gdy otworzyłyśmy drzwi, moją uwagę przykuły różnej wielkości pudła, które leżały na naszych łóżkach. Podeszłam do swojego i rozpakowałam ciemnozielona paczkę. Były w niej moje ubrania, więcej zdjęć, kosmetyków, trochę pieniędzy i list od mamy, w którym przepraszała, że mi nie powiedziała o wszystkim. Nie byłam na nią zła, ale miło było przeczytać, że jest jej przykro. Zanotowałam sobie w głowie, żeby do niej zadzwonić. Odwróciłam się w stronę dziewczyn, by im opowiedzieć, co dostałam i spytać je o to samo. Jednak gdy zobaczyłam minę Becky, zamarłam.

~~ Becky ~~

Becky nie spodziewała się paczki. Bo kto miałby jej coś wysłać? Osoby, które uważała za rodzinę, nie wiedziały, gdzie dokładnie była i w sumie nie miałyby co jej wysłać, bo zabrała ze sobą wszystkie rzeczy, jakie posiadała w domu. Biologicznych rodziców nie znała, a oni nie znali jej, więc nie oczekiwała niczego. Zdziwiła się więc, widząc na swoim łóżku niewielkie granatowe pudełeczko. Już miała powiedzieć dziewczynom, że którejś paczka leży na jej łóżku, gdy zobaczyła na wierzchu napisane starannie litery, tworzące napis:
Rebecca Tonkin-Wood
Pod spodem tym samym pismem ktoś napisał adres szkoły. 
Zdezorientowana Becky delikatnie usiadła na samym końcu łóżka i ostrożnie uchyliła wieko pudełka. Na samym wierzchu leżała koperta z jej imieniem i nazwiskiem. Drżącymi rękami odłożyła list na łóżko i sięgnęła po materiał, który leżał pod nim. Był to niebieski kocyk, już sprany i zniszczony ze znakiem na środku.
Na dnie leżał pierścień z zielonym oczkiem. Wyglądał na starą pamiątkę rodzinną, ale nie był wcale zniszczony. Położyła wszystko na łóżku. Bała się otworzyć koperty. Bała się tego, co mogłoby znaleźć się w środku. Po chwili jednak ciekawość wzięła górę. Drżącymi rękami sięgnęła po list i niezdarnie rozerwała go z jednej strony. Wyciągnęła z koperty złożoną kartkę. Zaczęła czytać:

Droga Rebecco!
Co u Ciebie? Mam nadzieję, że miałaś takie dzieciństwo, jakiego dla Ciebie chciałam. Przepraszam! Codziennie modlę się o to, żebyś mi wybaczyła. Musisz jednak zrozumieć, że zrobiliśmy to dla Twojego dobra! Baliśmy się o twoją przyszłość. Razem z Twoim ojcem byliśmy zbyt blisko Dereca Cartera. Oddaliśmy Cię, bo przewidywaliśmy, że stanie się coś złego. Mam tylko nadzieję, że było Ci dobrze u państwa Tonkinów. Z daleka od tej wojny. I mam nadzieję, że wybaczysz nam tę decyzję.
Wysyłam Ci pierścień, który był w naszej rodzinie od pokoleń. Tak samo jak ten niebieski kocyk.
Nie wiem, czy kiedykolwiek choć słyszałaś o takim serialu jak "Czarodziejki". Jest on o dobrych wiedźmach - siostrach, które walczą ze złem. Ten koc jak i pierścień należał do nich. A teraz jest Twój, bo jesteśmy ich potomkiniami. 
Ja wiem, że to dla Ciebie może za dużo, ale muszę Ci jeszcze wspomnieć, że masz brata. Ma na imię Filip i jest dwa lata starszy od Ciebie. On wie, że ma siostrę. Tylko nie wiedzieliśmy jak wyglądasz i pewnie dlatego się jeszcze nie poznaliście. 
Jeszcze raz proszę Cię o wybaczenie. Chciałabym, żebyśmy się kiedyś spotkały... Może nam się uda.
Kocham Cię. 
Twoja mama, Eve Wood.

Becky siedziała z listem w rękach, wpatrzona w niego. Nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą przeczytała. Prue i Alice podeszły do niej. Zaczęły coś mówić, ale do dziewczyny nie docierały żadne słowa. Prue wzięła kartkę i przeczytała jej zawartość, potem podała list Alice. Dziewczyny były tak samo zdziwione jak Becky. Prue zachwyciła się tym, że jej przyjaciółka jest potomkinią Czarodziejek, które tak uwielbiała, i których przygody śledziła w telewizji, gdy była młodsza. Zawsze chciała mieć moc, którejś z sióstr. Z czcią podniosła kocyk z wyszytym znakiem Mocy Trzech. Przejechała palcami po znaku. Nie mogła uwierzyć w to, co trzyma w rękach. 
Alice natomiast spodobał się pierścień. Zawsze miała świra na punkcie takich błyskotek, a ta biżuteria była wyjątkowa, być może jedyna w swoim rodzaju. Zajęła się bacznemu przyglądaniu się pierścieniowi i zapomniała o swojej paczce z domu.

~~ Alice (w tym samym czasie) ~~

Alice ucieszyła się, gdy zobaczyła w pudełku swoje ulubione cukierki i parę innych drobiazgów, których zapomniała zabrać z domu. Zdziwiła się, widząc kopertę. Otworzyła ją szybko i wyciągnęła złożoną kartkę i parę banknotów. Pieniądze odłożyła na bok. Rozłożyła kartkę. Był to list od jej babci, z którą rzadko się widywała, bo mama uważała ją za wariatkę. I dlatego, że babcia mieszkała w Rzymie.

Kochana Alice!
Piszę do Ciebie ten list, mając nadzieję, że wytłumaczę Ci choć część rzeczy. 
Po pierwsze Twoi rodzice są Twoimi biologicznymi rodzicami. Nie jestem pewna, czy kiedy dostaniesz ten list, będziesz już po pierwszych zajęciach w nowej szkole czy nie.  Jeśli jesteś już po, to pewnie się nad tym zastanawiałaś. Jeśli jeszcze nie miałaś zajęć to mój list nabierze sensu dopiero po nich. 
Po drugie Twój ojciec nie jest Zmiennokształtnym. Byłam przeciwko małżeństwu Twoich rodziców (co pewnie wiesz z opowiadań matki) jednak stało się. Urodziłaś się ty. I od tamtego czasu modlę się, byś nie wrodziła się do matki.
Tutaj zaczyna się kolejna, trzecia sprawa. Twoja matka po ukończeniu szkoły zrezygnowała z praktykowania magii. Wyparła się swojego dziedzictwa, by normalnie Cię wychować i żeby żyć z Twoim ojcem. Nie chciała Cię też posyłać do tej szkoły, jednak przemówiłam jej do rozsądku. Wyjaśniłam, że powinnaś sama wybrać, jakie życie będziesz wieść. Przypomniałam jej, że ona również miała wybór.
Mam nadzieję, że się o nic nie czepiała. Ani Damiena również. To dobry chłopak tylko tyle złego go spotkało w przeszłości... I wyprzedzam Twoje pytanie. Tak, znam Damiena, a on mnie, choć może nie wie, że jestem Twoją babcią. Jestem pewna, że się zaprzyjaźnicie.
Mam nadzieję, że choć trochę ułatwiłam Ci sprawę. Jeśli masz jakieś pytania, to zadzwoń do mnie. Chętnie (w miarę możliwości) na nie odpowiem.
Pozdrów ode mnie Damiena, słonko.
Twoja kochająca Babcia.
P.S. Numer telefonu mam ten sam.
Babcia. 

Alice odetchnęła z ulgą. Nie została podrzucona! Kamień spadł jej z serca. Zastanawiała się tylko czemu jej mama przestała praktykować magię. Wyjaśniło się też, dlaczego w ich domu jakiekolwiek rzeczy związane z magią nie były mile widziane. 
Chciała podzielić cię nowymi odkryciami z przyjaciółkami, jednak Becky wyglądała jak żywy trup. Podeszła więc do niej. Po przeczytaniu listu nie wiedziała, co powiedzieć. Jedyne, czym zaprzątała myśli, był pierścień, który ją zauroczył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ;* postanowiłam dodać rozdział. Mam pisać dalej? Chcę wiedzieć. Pod tamtym postem kilka osób napisało, że tak więc dodałam :) Jeśli będzie sporo wejść i kilka komentarzy, to pojawi się następny ;**

8 komentarzy:

  1. BOŻE DZIEWCZYNO MASZ TALENT! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Zapraszam do mnie . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak tak tak! Masz pisać! ;** Mnie się bardzo podoba tak jak zawsze i z niecierpliwością czekam na next :)

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co ja sądze... Kocham to jak piszesz :* Booskie ^^ wiesz na co czekam... a jak nie to sie chociaż domyślasz :D
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. aww♥ dziękuję Wam za miłe komentarze♥ jeśli będzie tak dalej to postaram się jeszcze przed świętami dodać kolejny rozdział :) Boże jak ja Was kocham! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zuza my Cb też xx . Tak wgl może chcialabys popisać ? Tu moje GG 46301430.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuza my Cb też xx . Tak wgl może chcialabys popisać ? Tu moje GG 46301430.

    OdpowiedzUsuń
  7. W liście od babci nie pasuje mi zwrot "o nic się nie czepiała". Z tego, co wiem, szanujące się staruszki nie używają takiego słownictwa :)

    OdpowiedzUsuń