sobota, 10 sierpnia 2013

# Chapter Thirty Two #

~~ Prue ~~

Poszłam razem z Bellą. Doprowadziła mnie do pokoju Starka, szepnęła "Powodzenia" i odeszła. Zastukałam kołatką. Usłyszałam ciche "Proszę", więc weszłam do środka. W pokoju za biurkiem siedział dyrektor. Jednak nie był sam. Rozmawiał z jakąś kobietą, której na początku nie poznałam. 
- Wejdź, Prue. - Zachęcił mnie gestem Stark. 
- Dobry wieczór - przywitałam się, podchodząc bliżej. Wtedy towarzyszka dyrektora odwróciła się.
- Prue, kochanie tak się cieszę, że cię widzę! - zawołała i wstała z fotela. Uściskała mnie serdecznie. 
- Babcia! - zawołałam z niedowierzaniem. - Co ty tu robisz? - zapytałam, spoglądając uradowana na nią. 
- Przyjechałam cię odwiedzić - odparła ze śmiechem. 
Przytuliłam się do niej jeszcze raz. 
- Mam nadzieję że zajmiesz się swoim gościem jak należy - wtrącił dyrektor. 
- Oczywiście, że tak. W końcu to moja babcia! - obruszyłam się. Stark uśmiechnął się do kobiety. Było coś dziwnego w tym uśmiechu. Jakby znali się od bardzo dawna. Ale przecież to niemożliwe... Prawda?
Pociągnęłam babcię za rękę. Zdziwiłam się, że nie miała żadnego bagażu. W ręku trzymała jedynie swoją ulubioną torebkę, a wokół nie znalazłam innej walizki. Gdy ją o to spytałam, nie odpowiedziała wprost. Uśmiechnęła się tajemniczo. Wyszłyśmy z gabinetu, trzymając się pod rękę. 
- Dawno się nie widziałyśmy - zaczęłam powoli. 
- Tak, to prawda. Co u ciebie nowego? - zapytała. 
- Oprócz tego, że jestem Zmiennokształtnym to chyba nic. To co chcesz robić? - zmieniłam temat. 
- Nie wiem. Może po prostu posiedzimy i porozmawiamy - zaproponowała. 
Zgodziłam się. Usiadłyśmy na ławce w parku i rozmawiałyśmy. Tyle czasu się nie widziałyśmy, więc miałyśmy o czym dyskutować. Nie zabrakło nam tematów. Potem poszłyśmy razem na kolację. Babcia poznała Chrisa. Chłopcy byli bardzo podekscytowani. Zgadywałam więc, że znaleźli sposób na uratowanie Becky i Alice. Chris pocałował mnie na powitanie. Babcia spojrzała na nas tym swoim przenikliwym babcinym wzrokiem. 
- A podobno u ciebie nic się nie zmieniło - powiedziała. Uśmiechnęłyśmy się. 
- Wiesz babciu, to takie oczywiste, że zapomniałam, że ktoś może o tym nie wiedzieć - wytłumaczyłam. 
Gdy zajadaliśmy się kolacją, babcia zapytała:
- Prue, kochanie a ty nie masz tutaj żadnej koleżanki? 
Zakrztusiłam się kawałkiem pomidora, którego akurat przeżuwałam. Zawahałam się. Nie mogłam jej przecież powiedzieć prawdy...
- Musiały zostać... Pan Collins poprosił je o pomoc. 
Nie mam zielonego pojęcia, czy uwierzyła, ale odetchnęłam z ulgą, gdy nie zadała więcej pytań na ten temat. Zajęła się rozmową z Davidem. Spojrzałam na Chrisa, który uśmiechnął się do mnie. 
"- Wiecie już, jak pomóc Becky i Alice?" - spytałam go w myślach. 
"- Mamy taką nadzieję - odparł. - Jednak nie wszyscy będziemy mogli się tam dostać".
Resztę myśli zablokował, zgadywałam, że wiedział, kto powinien iść do twierdzy Strażnika Bajek. Tym kimś miałam być ja. Słysząc moje myśli, Chris pospieszył z wyjaśnieniami.
"- Zrobimy wszystko, by ktoś - czytaj ON - poszedł z tobą - zapewnił mnie. - Nie pozwolę ci iść samej. 
Położył mi dłoń na policzku. Przejechał opuszkami paców po mojej żuchwie. Pochylił się i pocałował w czoło.
"- Kocham cię" - pomyślał i odsłonił resztę swoich myśli. Zalały mnie jego wspomnienia. Wszystkie związane ze mną. Dzień, w którym się poznaliśmy. Miałam wtedy może z siedem lat. Od razu się polubiliśmy. Był dla mnie jak starszy brat. Gdy byliśmy starsi, opiekował się mną, pomagał, chronił... Wtedy oboje nie wiedzieliśmy, że jesteśmy Zmiennokształtnymi. Chyba nie przeżyłabym, gdyby teraz go przy mnie zabrakło...
Jedna myśl przykuła na dłużej moją uwagę. Miałam może z czternaście, piętnaście lat. Graliśmy latem w siatkówkę. Było gorąco i wszyscy ubrani byliśmy na prawdę skąpo. Ja grałam w drużynie z Chrisem, a David z Rose. To właśnie wtedy Chris po raz pierwszy pomyślał o mnie jak o dziewczynie. Przestał traktować mnie jak młodszą siostrę, którą trzeba się zawsze opiekować. 
Przez te dwa, trzy lata jego uczucia do mnie się nie zmieniły...
"- Zmieniły się - przerwał mi. - Kocham cię jeszcze bardziej, choć nie wiedziałem, że to możliwe".
Łza zakręciła mi się w oku, spłynęła na policzek. Chłopak starł ją delikatnie opuszkiem kciuka. 
- Dziękuję - szepnęłam. David i babcia spojrzeli na mnie jak na wariatkę, ale ja się tym nie przejmowałam. Wstałam, podeszłam do Chrisa, odsunęłam jego ramię od tułowia i usiadłam mu na kolanach. Wtuliłam się w niego, a on zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach. Zaśmiał się cicho w moje włosy. Do moich nozdrzy doleciał zapach jego perfum. Niezmiennie ten sam, który ubóstwiałam już od dłuższego czasu. 
Nie wiem, ile czasu tak siedzieliśmy, ale przerwał nam Shane. Dotknął ramienia Chrisa i poprosił go o pomoc. Chłopak chciał się wymigać, ale Shane nalegał. Więc niechętnie wstałam z kolan mojego chłopaka. Razem z nim poszedł też David. Znów zostałam sama z babcią. Starsza pani chciała się przejść. Więc wyszłyśmy ze stołówki i skierowałyśmy się w stronę lasu. Gdy minęłyśmy pierwsze krzaki, zawiał lodowaty wiatr, który oznajmił mi, że nadchodzi coś tragicznego.

~~ Chris ~~

- Dobra, dobra. Zaraz mu powiem! - krzyknął już nieźle wkurzony.
Chyba z dziesięć minut tłumaczył Damienowi, że nie może przyjść i go zmienić. W końcu zaproponował, że może David przyjdzie mu z pomocą. Chris wiedział, czemu chłopak tak bardzo chciał być teraz tutaj w internacie niż gdzieś tam na balu. A wszystko przez dziewczyny!
Damien na jednym wydechu rzucił adres i pożegnał się. Potem Chris przekazał wiadomość Davidowi, który zgodził się zamienić z przyjacielem. Od razu wyruszył do miasta. 
Tymczasem Chris razem z Chloe i Shanem siedzieli w pokoju Prue, Alice i Becky. Patrzyli na pogrążoną w śnie długowłosą blondynkę, którą krasnoludki położyły w szklanej trumnie na środku pokoju. Same krasnoludki siedziały gdzie popadnie. Na parapecie, na łóżku, na szafie i  w szafie. Niektóre łkały cicho, inne siedziały smutne, myśląc o czymś intensywnie. 
Chris denerwował się coraz bardziej. Nadal nie wiedzieli, jak miał razem z Prue przedostać się do kryjówki Strażnika. Teraz doszła jeszcze obawa o nią samą. Przecież powinna już wrócić. Co ona tak długo robiła?!

~~ David ~~

Spotkał się z Damieniem na schodach, prowadzących do sali bankietowej. Damien szybko wytłumaczył mu, gdzie pobiegła Becky. Potem David już go nie widział. Zniknął w ciemnościach.
Skierował się w stronę, którą pokazał mu kolega. Na przedostatnim schodku znalazł bucik. Był pewny, że należał do jego kopciuszka. Poszedł dalej. Tam, gdzie się znajdował, nie było nikogo. W zasięgu wzroku miał tylko spłoszone myszki i dużą, pomarańczową dynię. Na początku nie zorientował się, że coś się działo. Dopiero po dłuższej chwili poukładał wszystkie elementy układanki. 
- Hej! - krzyknął ktoś za nim. 
Odwrócił się szybko i spojrzał na faceta, który właśnie do niego podchodził. 
- Nie widziałeś może tutaj pięknej dziewczyny w balowej sukni o czarnych włosach? - spytał. - Miała takie buty. - Wskazał pantofelek, który trzymał w dłoni David. - Hej! - zawołał po chwili. - To jest jej but! Skąd go masz? 
- Znalazłem - odparł. 
- Oddawaj go! - krzyknął Książę, rzucając się na Davida. 
Chłopak przyłożył mu dwa razy w twarz, potem w brzuch. Po jego ciosach Książę leżał ze złamanym nosem na ziemi, zwijając się z bólu. 
- Ona jest moja - warknął pod nosem. 
Złapał dynię i biegiem uciekł jak najdalej od zakrwawionego mężczyzny.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej i oto nowy rozdział. Wiem, że krótki, ale jakoś tak wyszło. Jak wam się podoba? 
Dziękuję za tyle propozycji nowego bohatera :) Pamiętajcie, że czekam do końca wakacji więc nadal możecie pisać w komentarzach kogo chcielibyście ujrzeć w moim opowiadaniu :) 
Wczoraj zmieniłam wygląd bloga. Z nudów powstało takie coś... Może być? :)
Do następnego ;*

3 komentarze:

  1. CUDOOO~!! FUCK YEAH! Jestem pierwsza! Wybacz że nie dostałaś jeszcze listu, ale raczej w wakacje go nie dostaniesz bo wgl nie mam czasu kiedy go napisać. wybać mi :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiesz co sądzę o tym tle... I to ostatnie :D Czekam na next... Tak to może być śmieszne kochaniutka :D
    Twoja mamcia :D
    Weny i nie rób sb za długiego urlopu bo zapomisz jak się pisze :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Tlo jest swietne:D a rozdzial boski:) to tyle co powiem. . .weny. Rosemarie

    OdpowiedzUsuń