Z dedykacją dla mojej kochanej Belli z prawdziwego życia. Za to, że mnie wspierasz, że zawsze jesteś przy mnie, że ze mną wytrzymujesz. Dziękuję za te nasze smsy, paplaniny o chłopakach, o skokach i wszystkim innym. Uwielbiam Cię, wiesz o tym? ;p nawet nie chcę sobie wyobrażać tego, jak by się potoczyło moje życie, gdybyś się nie przeniosła do naszej klasy ;* Jak bym sobie poradziła? Chyba wcale. Ach i dziękuję za nasze umiłowanie historią, której tak nawiasem nie umiem, ale ją kocham ;) i za ten konkurs *,* i Za to, że wypatrzyłaś Kubę na zawodach ;* Gdyby nie ty, nie wiedziałabym, że tam był ;p So dziękuję Ci moja Alu ty ♥ Ten rozdział pisany z myślą o Tobie!
"Być zagadką, której nikt nie zdąży zgadnąć, nim minie czas..."
~~*~~*~~*~~*~~
~~ Bella ~~
Kolejne dni mijały spokojnie. Wolny czas, którego miałam teraz mnóstwo, spędzałam albo z mamą w ogródku, albo z Alexem, spacerując po parkach, ulicach, placach miasta. Było tak jak kiedyś. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy, chodziliśmy do najróżniejszych sklepów, bo Alex jest takim chłopakiem, który nie marudzi, kiedy go się ciągnie po centrum handlowym.
Rozmowy na temat incydentu w sklepie staraliśmy się unikać. Nadal nie mogłam uwierzyć, że moja moc mnie zawiodła. Powinnam mieć wizję chociaż kilka minut przed atakiem. Dlaczego nie miałam, skoro przewidywałam zwykłe skaleczenie palca? To wie chyba tylko sama Nyks.
O tym, co usłyszałam potem, w nocy od Alexa również nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, jak zacząć, by chłopak nie zorientował się, że słyszałam to, co powiedział. Alex tymczasem zdawał się być bardzo szczęśliwy. Zauważyłam, że często na mnie spogląda, gdy myśli, że tego nie zauważam. Do jego myśli już nawet nie staram się dojść, bo raz mnie na tym przyłapał. Gdy spytał, co chciałam, spuściłam tylko wzrok i zarumieniłam się. Chłopak był zły, ale mu się nie dziwiłam, bo ja też bym się wkurzyła, gdyby mi próbował szperać w głowie. Gdy tylko znalazłam okazję, uciekłam do pokoju.
Nim się obejrzałam, był już piątek. Szliśmy przez park na naszym osiedlu. Jedliśmy czekoladowe lody i milczeliśmy. Było mi z tym dziwnie, bo między nami nigdy nie zaległa tak długo cisza. Próbowałam coś wymyślić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Żaden neutralny temat. A i Alex nie starał się przerwać tego milczenia, co było dziwne, bo to on zawsze nakręcał rozmowę.
- Nadal się na mnie złościsz? - zapytałam, nie myśląc, co mówiłam.
- Co? - zdziwił się. Widziałam, jak z jego oczu znikała zaduma. Otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na mnie. - Przepraszam, nie słuchałem. Co mówiłaś?
- Och... - zmieszałam się. - O czym tak myślałeś? - zmieniłam pytanie.
- W niedzielę jest u mnie rodzinny obiad. Cholernie nie chce mi się tam iść. Przyjedzie mój żałosny kuzyn i będzie się przechwalał jak to on jest we wszystkim najlepszy. Nienawidzę go, odkąd skończyliśmy dziesięć lat i kiedy wygrał ze mną w bierki. Od tamtej pory puszy się jakby był nie wiadomo kim, a ja mam ochotę mu przywalić w ten jego krzywy nos. Dlatego nie mam ochoty na ten obiad. Pewnie znowu będzie gadał o tym, że wygrał jakiś konkurs czy coś, a wszyscy będą zachwyceni.
- Nie możesz go po prostu olać? - zasugerowałam. - Albo w ogóle nie iść na ten obiad, co?
- Nie mogę nie iść! Mama by mi chyba głowę urwała! Poza tym, gdybym nie przyszedł, to tym samym dałbym Jeremiemu pretekst do kolejnych żartów na mój temat. Sam nie wiem, co w jego głowie siedzi. Nie rozumiem tego kolesia.
- Chyba przesadzasz - wtrąciłam. - Nie może być aż tak źle!
- Ja przesadzam? Ty nic nie rozumiesz! On zawsze znajdzie sposób, by mnie upokorzyć. On jest zły!
Nie zauważyłam, kiedy doszliśmy do chińskiej restauracji. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy wolnym stoliku.
- Po prostu go nie znasz, jasne?
- Ale znam ciebie i wiem, że często przesadzasz. Nie możesz tego wszystkiego brać do siebie, bo zwariujesz...Wiesz, na twoim miejscu bym to olała, ale zrobisz, jak będziesz chciał.
- Ale nie jesteś na moim miejscu! Ty nic nie rozumiesz! Jesteś kobietą. Wy martwicie się tylko o to, by mieć modne ciuchy, nienaganny makijaż, czy fryzurę. Ty nigdy nie zrozumiesz, o co mi chodzi!
- Teraz już wiem, dlaczego zerwaliśmy! - powiedziałam, mocno już wkurzona, bo pragnęłam mu pomóc, a on na mnie naskoczył. - Twierdzisz, że kobiety mają łatwiej? - prychnęłam. - Nie wytrzymałbyś dnia, będąc kobietą.
- A ty nie wytrzymałabyś pół dnia jako facet! - odpyskował. - Szkoda, że nie ma sposobu, byśmy się o tym przekonali.
- Tak, bardzo szkoda - mruknęłam i odwróciłam się do niego plecami, wymachując przy tym długimi włosami, które trafiły go prosto w twarz. Zaczął pluć, bo niektóre kosmyki wpadły mu do ust. Uśmiechnęłam się, mimo, że byłam na niego zła.
Nagle podeszła do nas stara kobieta z tacką. Na niej siwowłosa Chinka trzymała dwa ciastka z wróżbą. Zaczęła coś trajkotać po chińsku, pokazując na smakołyki.
- Ale my niczego nie zamawialiśmy - wtrącił Alex, lecz kobieta nadal mówiła coś, czego kompletnie nie rozumieliśmy.
Westchnęłam i sięgnęłam po słodycz, zmęczona ciągłą paplaniną kobiety. Chłopak również wziął ciastko. Przełamaliśmy je w tym samym momencie. Kobieta odeszła od nas. Wyciągając karteczkę, poczułam, że podłoga się zatrzęsła. Spojrzałam wystraszona na Alexa. On również to czuł. Widziałam zdezorientowanie w jego oczach.
- Co się dzieje? - zapytał, lecz nie umiałam mu na to pytanie odpowiedzieć. Sama nie miałam pojęcia, co się działo.
Wszystko wokół nas trzęsło się, przedmioty z półek i stolików zlatywały na podłogę. Porcelana i szkło narobiły mnóstwa hałasu, tłukąc się na płytkach. Lampy pod sufitem huśtały się to w jedną to w drugą stronę. Któreś krzesło przewróciło się na podłogę, przygniatając talerz z chińszczyzną, która spadła tam sekundę wcześniej.
I nagle, jak się pojawiło, tak ziemia przestała się trząść. Rozejrzałam się dookoła, lecz w pobliżu nikogo nie było. Stoliki stały tak samo jak wtedy, kiedy weszliśmy do kawiarni. Na ziemi nie leżały już żadne kawałki naczyń.
- Nic ci nie jest? - spytał Alex. Pokręciłam głową, nie mogąc wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. - To dobrze - odetchnął z ulgą. - Lepiej chodźmy już.
Zgodziłam się. Bez namysłu schowałam karteczkę z ciastka do torby przewieszonej przez ramię. Szybko wyszliśmy z restauracji.
Resztę popołudnia spędziliśmy bez żadnych niespodzianek. Alex już się na mnie nie gniewał ani nie krzyczał.
I dzisiaj chłopak został ze mną.
~~ Narracja trzecioosobowa ~~
Zegar na nocnej szafce Belli wskazywał godzinę 11.59 pm, gdy to wszystko się zaczęło. Dziewczyna szamotała się pod kołdrą, choć zwykle spała spokojnie. Co chwila jej klatka piersiowa podnosiła się, to opadała na pościel. Ręce zaciskała w pięści na rogach poduszki. Z oczu poleciały pojedyncze łzy. W mokrych kropelkach na jej policzkach odbijało się światło, świecącego przez na wpół zasłonięte okno, księżyca. Wiatr szumiał w gałęziach wysokich drzew przed jej domem.
Na szczęście, gdy zegar wybił północ, Bella uspokoiła się i dalej spała jak zabita. Tym razem to Alexa coś wzięło i prawie spadł z łóżka, tak się na nim rzucał. Wiercił się, przekręcał, zaplątał w pościeli. Wymachiwał rękami, jakby chciał się od czegoś odgonić.
Po minucie wszystko ustało.
~~ Alex ~~
Obudził mnie dźwięk budzika Belli. Nie chciałem otwierać oczu. Pragnąłem nadal zostać pod ciepłą kołdrą, leżąc do południa. Niestety, nie było to możliwe. Obiecałem mamie, że pomogę jej w przygotowaniach do obiadu. Co ja im zrobiłem, że co roku zmuszali mnie, bym brał w tym udział?
Niechętnie otworzyłem oczy i zamrugałem. Coś było nie tak. I to wcale nie chodziło o to, że leżałem po drugiej stronie łóżka, niż zasypiałem. Nie miało to nic wspólnego z tym, że czułem czyjąś rękę na brzuchu. Tu chodziło o długie, ciemne włosy, które zasłaniały mi oczy i łaskotały pod nosem. Odgarnąłem je z czoła dość drobną i chudą dłonią z długimi, zadbanymi paznokciami, które na pewno nie były moją własnością. Usiadłem szybko, przerażony i spojrzałem na swoje ciało, które w rzeczywistości nie należało do mnie. Patrzyłem na zgrabną, szczupłą sylwetkę Belli. Zerknąłem na miejsce obok. Leżało tam moje ciało do ramion szczelnie zakryte kołdrą.
Próbowałem krzyknąć, ale z mojego gardła wydobył się przeraźliwie wysoki pisk. Szybko zakryłem usta dłonią.
- Co się dzieje? - szepnąłem, ale zamiast swojego niskiego głosu, usłyszałem melodyjny głos Belli.
- Czemu ktoś krzyczał? - zapytała i wystraszona spadła z łóżka.
Wszystko było na odwrót. Obudziłem się w ciele Belli, a ona w moim. Mówiliśmy swoimi głosami i mieliśmy takie same nawyki. Dziewczyna, nie mogąc w to uwierzyć, zaczęła obmacywać moje ciało.
- Ej! Trochę szacunku, co? Ja cię nie dotykam! - obruszyłem się.
- Sorry. Po prostu... To po prostu niemożliwe! - zatrzymała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na mnie. - To dziwne, prawda? Dlaczego zamieniliśmy się ciałami? - zadała nurtujące nas oboje pytanie.
- Nie mam zielonego pojęcia. - Wzruszyłem ramionami.
Siedzieliśmy na łóżku, bojąc się cokolwiek zrobić. Patrzyłem na swoje ciało, nadal nie mogąc w to uwierzyć, tak samo jak dziewczyna. Nagle przypomniałem sobie o rodzinnej uroczystości, która była zaplanowana na następny dzień.
- O cholera! Muszę iść! Ten przeklęty obiad! - jęknąłem. Dziewczyna chrząknęła znacząco.
- Nie zapomniałeś o czymś? - Uniosła jedną brew, co nie dało zamierzonego efektu na mojej twarzy.
- O czym? - zdziwiłem się. Wskazała ręką najpierw na siebie, a potem na mnie.
- To ja wyglądam jak ty. Chyba twoi rodzice by się zdziwili, gdyby zauważyli... mnie... Och, ale to głupio brzmi! - westchnęła. Ale zrozumiałem, o co jej chodziło. Już nie byłem tym Alexem, którego znali rodzice. Przynajmniej fizycznie.
- Masz rację.... - zastanowiłem się. - Czyli to TY będziesz musiała tam iść! - Uśmiechnąłem się.
- Ja... Co? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! - Pokręciła głową. - Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież ja ich nawet nie znam!
- Dlatego ja pójdę tam z tobą.
- Nie dam się na to namówić! - krzyknęła.
- Och, proszę cię! Potem zrobię wszystko, co tylko zechcesz. Tylko musisz mi pomóc. Sama powiedziałaś, że sam nie mogę iść. W twoim ciele... Jakbym to wytłumaczył, nie? Ale jak pójdę z tobą to po pierwsze będę ci mówił co i jak, a po drugie nie opuszczę obiadu. No i sama przekonasz się, jaki jest mój kuzyn.
~~*~~*~~*~~*~~
Hej :) Następny będzie dłuższy. Wiem, że ten taki niewydarzony, ale jakoś nie mam pomysłu na poprawienie go. W ogóle ostatnio brak mi czasu na pisanie. Postaram niedługo urodzić coś dużo lepszego ;p
Dziś krótko, bo wszystko mnie boli. Lecę się leczyć!
Do napisania!
Zuza♥