czwartek, 7 marca 2013

#Chapter Fourteen#

- No, è impossibile. Ci deve essere un errove (Nie, to niemożliwe. To musi byś jakaś pomyłka) - krzyczała Becky w niezrozumiałym dla nas języku. Chyba włoski, ale nie byłam pewna. 
- Cosa è successo? (Co się stało?) - usłyszałam Chrisa. Ja i David spojrzeliśmy na niego ogłupiali. - Jeżeli wpadła w "trans" to samo musi jej przejść. Tak się czasem zdarza przed przemianą. Ktoś umie czytać innym w myślach, inni mają przejawy swojej mocy, a jeszcze inni zaczynają gadać we wszystkich znanych językach świata. 
Chciałam zapytać, skąd znał włoski, ale nie zdążyłam, bo Becky zaczęła trajkotać. Tym razem po hiszpańsku:
- Aqui dice que tengo un hermano mayor. Es imposiple, no? (Tu jest napisane, że mam starszego brata. To niemożliwe, prawda?)
- Tiene un hermano mayor. No vivia con mis padres. Olvidaste? (Masz starszego brata. Nie widziałaś go. Nie mieszkałaś z rodzicami. Nie pamiętasz?) - Nie rozumiałam słów, ale poczułam zdziwienie bijące od Chrisa. 
- Memini  (Pamiętam). - Łacina, a po chwili francuski.- I' ai un frère! (Mam brata!)  J' ai toujours voulu avoir un grand frère! (Zawsze chciałam mieć starszego brata!)
- Voyez - vous, les rèves deviennent rèalitè  (Widzisz, marzenia stają się rzeczywistością).
- Mogłabym się z nim spotkać? - zapytała już po angielsku. Chris pokręcił tylko głową, odwracając od niej wzrok. - Szkoda. - Westchnęła. Becky powróciła do książki. - Ma na imię Filip. Filip Wood. Dziwne, nie podali danych ojca. U mnie wszystko się zgadza, a u niego nie ma nic w tej rubryce - rzekła.
- Kto to Filip Wood? - zapytałam dziewczyny. 
- To mój brat - szepnęła trochę z dumą w głosie. 
- Chyba - dodał Chris. - Nie wiesz tego na pewno, nie? 
- Te dokumenty kłamią? - zapytała.
- No... nie.
- No to Flip to mój brat!.
- Ale...
- Coś ty się go tak uczepił? - zawołała, przerywając mu. Po chwili dodała niepewnie - Ty go znasz... 
- Tak. I według mnie jest nieco dziwny. Nikt nie chce się z nim kumplować. Jest tajemniczy i taki... inny. 
- Ty też jesteś tajemniczy - zauważyłam. - A Becky ma prawo poznać swojego brata. Więc jeśli nam nie pomożesz, to same znajdziemy jakiś sposób, by go poznała. - wtrąciłam swoje trzy grosze. 
 - Proszę bardzo, droga wolna! Tylko żeby potem nie było, że nie ostrzegałem - krzyknął Chris, zamykając książkę. Odłożył ją na miejsce, wziął swoje rzeczy i wyszedł, trzaskając drzwiami. 
- Matko, jaki on nerwowy - powiedziała Beck. 
- Taa. Trochę przesadził. Ale nie zajmujmy się nim teraz - odparłam, czując emocje dziewczyny. Ciekawość, która była związana nie tylko z jej nowo odszukaym bratem. - Co jeszcze wiesz na temat tego Filipa?
- Niewiele. Jest od nas o dwa lata starszy. Chodzi tu do szkoły - zaczęła wyliczać. Wodziła wzrokiem po książce i szukała informacji. 
 - Jest może jakieś zdjęcie... - zasugerowałam.
Pokręciła głową. 
- Mogę go wam pokazać - odezwał się Damien. Spojrzałyśmy na niego zdziwione. Myślałyśmy, że zostałyśmy same. Mojego brata też gdzieś wcięło. - Tylko musicie obiecać, że nie zrobicie czegoś głupiego. 
Podniosłyśmy dwa palce jak do przysięgi.  
- Obiecujemy! - powiedziałyśmy razem. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- To postaram się go pokazać na kolacji, dobra? 
Zgodziłyśmy się. Becky pochyliła się nad stołem i cmoknęła chłopaka w policzek. Poczułam zawstydzenie, zrobiło mi się gorąco. Uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ poczułam to co Damien.   
- Skończyliście? - spytałam, żeby zmienić temat. 
Damien i Becky potwierdzili skinięciem głowy, więc wstaliśmy od stołu i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Kobieta, która stała za biurkiem przy drzwiach, łypnęła na nas spode łba. Była zła za to, że zachowywaliśmy się głośno. Posłałam jej przepraszające spojrzenie i wyszłam za Becky.  
Weszłyśmy do internatu dziewcząt, a Damien poszedł do drugiego budynku. Wbiegłyśmy po schodach na górę i stanęłyśmy przed pokojem numer 194. Becky przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka. Na jednym łóżku zastałyśmy leżącą Alice. Była odwrócona do nas tyłem i nie widziałyśmy, co dokładnie jej się stało.
- Chyba śpi - szepnęła Becky.
Alice odwróciła się w naszą stronę. Dopiero wtedy mogłyśmy zobaczyć zdartą skórę na nosie i dużego siniaka pod lewym okiem. Skrzywiłam się na sam widok. To musiało boleć.
- Wygląda okropnie, nie? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Co się stało? - odezwała się Becky.
- Damien niechcący uderzył mnie drzwiami. Nie powiedział wam? - Pokręciłyśmy głowami. - A więc słuchajcie...
Streściła nam cały wypadek. Poczułam się winna, bo gdybym nie widziała przeszłości chłopaka, on nie wkurzyłby się i nic z tych rzeczy nie miałoby miejsca.
Gdy Alice skończyła, Becky opowiedziała, co się wydarzyło przez cały dzień. Blondynka najbardziej zainteresowała się Filipem. Chciała o nim wiedzieć wszystko, więc cała opowieść zajęła trochę czasu.
 Skończywszy streszczać historię przyrodniego brata brunetki, pomogłyśmy Alice w uzupełnieniu zaległości. Została tylko praca domowa na temat watahy. W międzyczasie przebrałyśmy się. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go. Było w pół do siódmej.
- Idziemy na kolację? - zapytałam.
Becky i Alice zgodziły się. Wyszłyśmy z pokoju, w tym samym momencie co Bella i Jen. Przedstawiłam dziewczyny i potem razem poszłyśmy w stronę stołówki.
- Słyszałam, jak kłóciłaś się z Chrisem. To coś poważnego? - zagaiła Bella.
Już miałam odpowiedzieć, jednak Becky była szybsza. Krótko wyjaśniła całą historię z jej nowym bratem.
- Filip jest naprawdę inny - odparła Jennifer. - Zawsze siedzi sam, rzadko się odzywa czy udziela w czymkolwiek.
- Nie chcemy cię zniechęcać - wyjaśniła szybko Bella, widząc minę Becky. - Po prostu mówimy jak jest. To typ samotnika. niektórzy się go nawet boją. Powinnaś być ostrożna. Chris wie, co mówi, odradzając wam poznanie go.
- Dzięki za radę - odezwała się Becky. Była zła na Chrisa, Bellę i Jen za to, co powiedzieli. Od dziewczyn nie wyczułam żadnych negatywnych emocji. Jedynie troskę i lekkie zainteresowanie.
- Hej Jen! Jakiego nowego języka się teraz uczysz? - zapytałam, by przerwać niezręczną ciszę, która zapadła po nieco ostrej wymianie zdań.
- Trochę ukraiński i bengalski. Wiesz, jako Zmiennokształtny mogę się uczyć znacznie szybciej, ale to nie to samo co kiedyś... Ale nadal uwielbiam cykać foty. Nawet wczoraj zrobiłam parę. Jeśli chcesz, pokażę ci je przy okazji.
- Chętnie zobaczyłabym te arcydzieła - przyznałam.
Dziewczyny nie spytały Alice, co się jej stało. Może dlatego, że jej za dobrze nie znały? A może dlatego, że przeczuwały, że im nie powie prawdy. Nie wiem. Tego nie mogłam wyczuć.
Cała droga do stołówki minęła nam na rozmowie o fotografii. Gdy weszłyśmy do jadalni i wzięłyśmy tace z jedzeniem, rozeszłyśmy się do stolików. Ja, Becky i Alice usiadłyśmy obok Damiena i Davida. Chrisa z nimi nie było.
- Powiedział, że niedługo przyjdzie - odparł Damien z buzią pełną sałatki, gdy zapytałam go o chłopaka.
Uśmiechnął się do mnie, lecz po chwili jego wzrok utkwił w jakimś punkcie nad moim ramieniem.  Obejrzałam się. Ujrzałam chłopaka ubranego od stóp do głowy na czarno. Jego twarz wydała mi się znajoma. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, skąd go znałam. Widziałam go, gdy po raz pierwszy usiadłam przy tym stoliku. Chłopak uśmiechnął się, kiedy przechodził obok nas, a potem usiadł jak najdalej od okien. Damien pochylił się i wyjaśnił szeptem, że to był właśnie Filip Wood.
Becky zeskoczyła z krzesła jakby ktoś pokopał ją prądem po tyłku. Złapałam ją za rękę.
- Puść mnie! - warknęła.
- Pójdziesz do niego i co mu powiesz? - spytałam.
Otworzyła usta, a po chwili je zamknęła. Dosłownie jak ryba. Nie wiedziała, co powiedzieć. Czułam to.
- No właśnie - rzekłam.
Becky stała jeszcze chwilę. Usiadła, gdy dołączył do nas Chris. Nie odezwał się do mnie. Spytał Alice, czy wszystko w porządku. Zaczęła coś mówić, lecz jej nie słuchałam. Było mi smutno i przykro, że Chris jest na mnie zły o coś tak banalnego i się do mnie nie odzywał.
Zaczęłam dziobać sałatkę, bo straciłam apetyt. Alice spojrzała na mnie.
- Co się dzieje? - spytała cicho.
- Nic - odparłam szybko. Uśmiechnęłam się do niej, jednak chyba jej nie przekonałam.
- Chodzi o Chrisa, tak?
Spojrzałam na nią, a potem na chłopaka. Przyglądał mi się uważnie. Nie chciałam rozmawiać o tym z Alice przy nim. Usłyszałby każde najciszej wypowiedziane słowo.
- Pogadamy w pokoju, okey? - zaproponowałam. Dokończyłam sałatkę i gdy dziewczyny się najadły, opuściłyśmy stołówkę.
Jako pierwsza weszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam czarne legginsy i szarą koszulkę, wyszłam i położyłam się na łóżku, zakładając słuchawki i włączając muzykę. Zamknęłam oczy. Poczułam, że mnie pieką, że zaraz się rozpłaczę. Podkuliłam nogi. Leżałam plecami do pokoju. Poczułam rękę na moich plecach. Wzdrygnęłam się. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Poczułam słony smak na ustach, gdy łza przepłynęła przez moje wargi. Zacisnęłam powieki. Wciągnęłam powietrze.
- Co się dzieje? - zapytała Alice cicho.
Odwróciłam się do niej, spojrzałam na nią. Becky nie było w pokoju, więc mogłam swobodnie wszystko powiedzieć. Ale nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. Zamiast tego przytuliłam się do niej mocno i rozpłakałam się. Alice trzymała mnie w objęciach, dopóki się nie uspokoiłam.
- Co jest? - zapytała, gdy wycierałam nos w chusteczkę.
- Sama nie wiem. Po prostu...
- Chodzi o Chrisa? - domyśliła się. Pokiwałam lekko głową. - Nie przejmuj się nim. Zachowuje się jak idiota, ale bardzo cię lubi. - Spojrzałam na nią zdziwiona. - No co. Widzę, jak na ciebie patrzy. A takim spojrzeniem nie obdarza się byle kogo. Podobasz mu się, ale nie powie ci tego. Boi się twojej reakcji. Boi się, że zepsuje tym wyznaniem waszą przyjaźń. Boi się  tego związku, który stworzylibyście... Chyba wiesz co mam na myśli? - Spojrzała na mnie, a ja nie mogłam nic odpowiedzieć, bo przetrawiałam te wszystkie informacje. Alice moje milczenie wzięła jako odpowiedź przeczącą, bo ciągnęła dalej. - Chodzi o seks. On cię pragnie i przy tobie ledwo się wstrzymuje się od rzucenia cię na podłogę i pieprzenia się z tobą. Z drugiej strony boi się, że jeśli coś takiego by się wydarzyło to znienawidziłabyś go. Nie chce zrobić ci krzywdy, rozumiesz?
- Skąd to wszystko niby wiesz? - spytałam, wycierając pojedynczą łzę z policzka.
Na twarz Alice wpłynęły rumieńce. Zmieszana, nie wiedziała co powiedzieć. W końcu burknęła cicho pod nosem:
- Bo wiem...
Zastanowiłam się. Poukładałam wszystko w całość i zdziwiona, i trochę przerażona, szepnęłam:
- Ty czytałaś jego myśli...
Alice zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Ja nie chciałam. To... Tak po prostu się stało. Siedzieliśmy obok siebie no i usłyszałam to, co przed chwilą powiedziałam.
Ukryłam twarz w dłoniach. Po policzkach znów poleciały mi łzy, jednak tym razem nie szlochałam.
- I co ja mam teraz zrobić? Powinno mi być łatwiej wyznać mu, co do niego czuję, jednak jest odwrotnie.
Zdziwiłam Alice tym pytaniem. Widziałam to w jej wyrazie twarzy i czułam jej emocje.
- Bo ja go lubię... On mi się naprawdę podoba... I gdy dzisiaj się do mnie nie odzywał... Czułam się jakby mi serce pękało. A kiedy mnie całował... Nie da się opisać tych uczuć. Nogi się pode mną ugięły, nie mogłam oddychać, serce chciało wyskoczyć mi z piersi... Od tamtej pory... Nie mogę przestać o nim myśleć. A może już wcześniej... Tylko nie zdawałam sobie z tego sprawy? Byłam ślepa na jego uczucia, bo jak głupia widziałam tylko Mike'a?
- Kim jest Mike?
- Mój były. - Pociągnęłam nosem. - Ja... Boję się powiedzieć Chrisowi, co do niego czuję, bo co jeśli mnie wyśmieje? Albo coś jeszcze gorszego...
- Przecież przed chwilą powiedziałam ci, że...
- Wiem, co mi powiedziałaś! Okey, nie wyśmieje mnie, ale i tak nadal nie mam pojęcia, co miałabym mu powiedzieć...
- Prawdę. - odparła Alice.
- Łatwo ci powiedzieć. My z Chrisem znamy się od... od.. wielu lat. Wiem o nim mnóstwo rzeczy, spędziliśmy razem wesołe jak i smutne chwile. Powiesz, że teraz powinno być mi łatwiej wyznać mu moją miłość, jednak jest odwrotnie. Już teraz jest między nami inaczej niż kiedyś. Jeszcze nie wiem czy ta zmiana jest dobra czy zła. Chyba to drugie, bo Chris się do mnie nie odzywa....
- To on jest głupi, że przez takie coś się obraża! Dobrze zrobiłaś, stawiając mu się. Niech wie, że nie może tobą rządzić.
- Taa. Bardzo dobrze, że jedna z najważniejszych dla mnie osób na świecie się do mnie nie odzywa.
- Och, ty we wszystkim znajdziesz złą stronę. Musisz przestać szukać dziury w całym. Nie przejmuj się takimi sprawami i ciesz się z małych rzeczy.
- Wiem, że masz rację, ale ja nie wiem, czy potrafię się tym nie przejmować, bo zależy mi na nim.
- Więc znów dochodzimy do tego, że powinnaś mu powiedzieć, co do niego czujesz.
- Tak, bo to jest takie łatwe. Że aż w ogóle. Już pędzę do niego i mówię: "Hej Chris, wiesz co? Chyba się w tobie zakochałam"
- I co, to byłoby takie trudne?
- Tak. Niestety, przy nim nie powiedziałabym tego.
- Nie byłabym tego taka pewna - powiedziała i uśmiechnęła się cwaniacko. To mnie trochę przeraziło, bo to znaczyło, że w jej głowie zrodził się jakiś dziwny plan zeswatania mnie z Chrisem.

~~~~~~~~~~
Hej ;* I jak wam się podoba? Mam wrażenie, że tego bloga czyta coraz mnie osób.... Może to tylko moje wymysły :) Przynajmniej mam taką nadzieję :) Zachęcam tych, którzy mają konto żeby dodawali się do obserwujących. I zachęcam do komentowania. Dziękuje tym, którzy czytają ;* Teraz posty będą dodawane rzadziej niż było to do tej pory. Czas wziąć się trochę za naukę :) A poza tym nie mam weny i wgl. różne takie problemy.
Mam nadzieję, że post się podoba, papa ;**
♥♥

2 komentarze:

  1. Podoba podoba jak zawsze bosko ^^ czekam na next z niecierpliwością :)

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wciagnelo mnie masz bardzo fajny styl pisania latwo sie czyta:) Rosmarie

    OdpowiedzUsuń