wtorek, 7 maja 2013

# Chapter Twenty One #

~~ Prue ~~

~Z Pamiętnika~
"19 stycznia, sobota, 04:04, pokój w internacie.
Siedzę na łóżku i wpatruję się w księżyc. Za tydzień pełnia. Widzę to i czuję. Wszyscy chodzą bardzo podekscytowani. Są mili jednak byle co ich rozstraja. Mają rozszerzone źrenice i krótki oddech. Sama też tak mam. I wiem, że to przez pełnię. To księżyc tak na nas działa. Pragniemy siebie nawzajem. Nie z miłości, lecz bardziej z potrzeby zaspokojenia swoich potrzeb, co według mnie jest obrzydliwe. Wczoraj na ławce przed domem wpadłam na parę, która się obściskiwała. Było to dla mnie co najmniej niezręczne i przyprawiające o mdłości. A niewzruszony Chris, który mi towarzyszył, powiedział żebym się przyzwyczaiła do takiego widoku, bo tak będzie co miesiąc. A nawet gorzej. A ja nie chcę się przyzwyczajać. To było dla mnie o wiele za dużo. Chciałabym znaleźć się w swoim starym łóżku, wśród starych plakatów i zdjęć. Chciałabym zobaczyć mamę, którą postrzegałam teraz w całkiem innym świetle. Bardzo mi jej brakowało. Chciałabym móc się do niej przytulić i poczuć zapach jej zbyt słodkich perfum. Lecz to niemożliwe. Jedyne uczucia, które są teraz wokół mnie to pożądanie i chciwość. Zero (ewentualnie w dużo mniejszym stopniu) miłości czy choćby sympatii. 
Dziś jest pierwszy trening. Ciekawe, co będziemy robić. A więc czas wstawać! Witaj nowy dniu! Obyś był lepszy od tych poprzednich!
"I czasem tak ciężko powiedzieć komuś, że się go potrzebuje...""

Skończyłam pisać około szóstej. Postanowiłam wstać, bo nie widziałam sensu w dalszym leżeniu i użalaniu się nad sobą. Poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy związałam w koński ogon. Po zarwanej nocy nie chciało mi się spać.
Gdy wyszłam z łazienki, dziewczyny jeszcze spały. Nie budziłam ich, bo była sobota, a zajęcia mieliśmy zacząć dopiero przed południem.
Usiadłam na swoim łóżku, trzymając laptopa na kolanach. Włączałam różne strony internetowe. Zalogowałam się na facebooka. Przeglądałam zdjęcia znajomych, pisałam z Rose, która była dostępna i trochę na mnie zła i obrażona, za co, że się nie odzywałam. W końcu i tak mi to wybaczyła. Opowiadała co u niej, u Jamesa. Wspominała też coś o Michaelu, ale odkąd byłam z Chrisem, mój były mało mnie obchodził. Rose bardzo się ucieszyła, słysząc, że chodzę z Chrisem. Choć sama myśl o tym mnie trochę  przerażała, to w końcu to przyznałam. Na serio jesteśmy razem. 
Miałam już wyłączyć laptopa, gdy ktoś wysłał mi wiadomość. Liam napisał do mnie, więc wystukałam mu na klawiaturze odpowiedź.
- Heej! Z kim piszesz? - spytała Becky. Cmoknęła mnie w policzek. Usiadła obok mnie i spojrzała na ekran. - Oo cóż to za nowy men? 
- Kolega. Poznaliśmy się nie tak dawno.
- Ładny? - zapytała, śmiesznie poruszając brwiami.
- Tak. Ale nie w moim typie. Nie lubię sławnych gości.
- Czekaj, czekaj! - zawołała. - On jest sławny? 
- Tak. Śpiewa w takim jednym zespole - droczyłam się z nią. - One coś tam... Ma na imię Liam. 
- Żartujesz!!! - Pokręciłam głową ze śmiechem. Dziewczyna zaczęła skakać po całym pokoju i piszczeć. 
- Dobra. Ogarnęłam się! - zawołała po jakiejś minucie, siadając obok mnie. - To na serio jest Liam Payne z 1D? - Pokiwałam głową w odpowiedzi. - Znasz go i mi nie powiedziałaś? - Pacnęła mnie w ramię. Nie bolało, ale udałam obrażoną. - Musisz mnie z nim poznać. Koniecznie!
- Jesteś samolubna. Bijesz mnie, a potem żądasz, bym poznała się z jednym z najprzystojniejszych facetów na świecie. Chyba śnisz.
- No proszę, proszę, proszę, proszę!!!!!! - krzyczała mi do ucha.
- Nawet jeśli ja się zgodzę, to Liam też musi. Nie uważasz? 
- Tak. Wiem. Napisz do niego!
- Nie dasz mi spokoju, prawda? - zapytałam zrezygnowana. 
- Jak ty mnie dobrze znasz. 
- Dobra, napiszę, ale niczego nie obiecuję. 
- Dziękuję, dziękuje, dziękuję!! - Rzuciła mi się na szyję, o mało co nie wywalając laptopa i nie dusząc mnie.
- Puść mnie! - wydusiłam. 
- Och sorki, nie chciałam. 
Napisałam do Liama. Zgodził się na spotkanie z Becky. Gdy jej to powiedziałam, źrenice jej się rozszerzyły jeszcze bardziej, tak że momentalnie nie widziałam jej tęczówek. Śmiała się nieco histerycznie. 
Gdy Alice wyszła z łazienki, Becky wbiegła do niej podśpiewując jakąś piosenkę.
- Co jej jest? - spytała zdziwiona, patrzą na Becky.
- Lepiej nie pytaj - odparłam. 
Alice uśmiechnęła się i zaczęła wkładać zeszyty do torby. Pożegnałam się z Liamem. Umówiliśmy się w Common Grounds w przyszłą sobotę po obiedzie.
Gdy Becky w końcu wyszła z łazienki, mogłyśmy iść na śniadanie. Szybko dotarłyśmy na stołówkę i zjadłyśmy płatki kukurydziane z mlekiem. Od chłopaków dowiedziałyśmy się, że trening odbędzie się w sali gimnastycznej. Mięliśmy się tam stawić w sportowych strojach przed jedenastą. Została nam jeszcze godzina, więc poszłyśmy do pokoju.

***

Przebrałam się i teraz czekałam tylko na dziewczyny. W końcu mogłyśmy (Becky, Prue, Alice) iść. Alice wzięła swoją torbę, do której włożyłam pamiętnik i długopis, a Becky wzięła dużą butelkę niegazowanej wody.
Sala była jeszcze zamknięta, a przed nią zbierał się mały tłum. Stanęłyśmy pod dachem, a po chwili dołączyli do nas Damien, Chris i David. Chris ubrany był w czarne spodnie od dresu i szarą bluzę, Damien miał siwe spodnie i granatową bluzę z nadrukiem, a mój brat brązowe spodnie i bluzę w kolorowe paski. Rozmawiali o jakiś motorach. Nie wtrącałam się, bo nie interesuję się tymi sprawami. Za to Becky słuchała ich uważnie i od czasu do czasu coś opowiadała. Naprawdę znała się na rzeczy. 
Po chwili przyszedł jakiś facet i wpuścił nas do sali. Na końcu wszedł Stark. Mężczyzna przedstawił się jako John Philips. Zaczął opowiadać, czym będziemy się zajmować, że to jest bardzo ważne żebyśmy umieli się bronić, a w ostateczności atakować. Najpierw mięliśmy się uczyć samoobrony bez używania swoich nadprzyrodzonych mocy. Potem będziemy ćwiczyć chwyty z różnych sztuk walki typu karate. Coś mi się wydaje, że to będzie istna masakra.
John razem ze Starkiem podzielili nas na grupy. Osoby, które chodziły już na treningi były z tymi, którzy dopiero zaczynali. I tak ja znalazłam się z Alice i jakimiś dwoma chłopakami oraz Damienem. Becky była z moim bratem, barczystym kolesiem i dwoma dziewczynami. Philips zaczął nam tłumaczy, co mamy robić. Skupić się i odeprzeć atak (w moim przypadku Damiena). Chłopak nie mógł używać mocy, tak samo jak ja. Podniosłam lewą rękę i odparłam jego cios. Potem następny i jeszcze jeden. Tylko raz nie udało mi się i dostałam od niego kopniaka w ramię. Nie bolało tak mocno. Damien mnie pochwalił i zaczął ćwiczyć z Alice. A chłopcy z naszej grupy ciągle się bili. Zastanawiałam się, czy na serio się nie lubili, czy po prostu byli tak dobrzy.
Przypatrywałam się walce Alice i Damiena. Chłopak ewidentnie dawał jej fory. Mimo, że dziewczyna nie broniła się zbyt dobrze, nie została poważnie uderzona. Potem się zmieniliśmy. Ja ćwiczyłam z Nathanem - jednym z chłopców z naszej grupy, a Alice walczyła z Alexem - drugim chłopakiem. Damien patrzył na nas i mówił, co robimy źle. Nathan był miły i dał mi wygrać. Kopnęłam go w udo i gdy szliśmy na zbiórkę, nadal się za nie trzymał. 
Nawet się nie zorientowałam, kiedy minęły te trzy godziny. Wydawało mi się, że dopiero przed chwilą wchodziliśmy do sali, a już z niej wychodziliśmy. Czas mijał strasznie szybko. Szliśmy całą grupą na obiad. Becky nawijała, jak pokonała jakąś dziewczynę. Szła koło Chrisa, jednak chłopak się chyba znudził jej paplaniną i podszedł do mnie. Objął mnie w pasie i pocałował w policzek. 
-  I jak tam? - zapytał. Wzruszyłam ramionami. - Hej! Co jest? 
- Nic - odparłam szybko. Nie uwierzył, ale też mnie nie dręczył. Przyciągnął do siebie i pocałował w czoło.
Szliśmy cały czas w milczeniu. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie nie naciska. Sama nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie chciałam, więc dzielić się moją melancholią z  nikim. Nawet z Chrisem. A już zwłaszcza z nim. 
Było mi miło czuć ciepło jego ciała tak blisko siebie. Nie czułam tak wielkiej różnicy jak kiedyś, między naszą ciepłotą ciała, ale nadal istniała minimalna różnica. Doszliśmy do stołówki znacznie szybciej, niż bym tego chciała. Nie byłam głodna, więc wzięłam tylko sok. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony i lekko zmartwiony. A ja tylko pokręciłam głową. 
- Powinnaś coś zjeść - zasugerował. 
- Nie chcę - odparłam. Widziałam jak dyskretnie wziął większą porcję niż zazwyczaj. Plus dodatkowe sztućce. Usiedliśmy przy stoliku, a Chris zaczął namawiać mnie, bym coś zjadła. W końcu zrezygnowana poczęstowałam się jego sałatką, którą zawsze jadł z niechęcią. Gdy wzięłam pierwszy kęs do buzi, od razu się uśmiechnął.
Powoli jadłam obiad, pod czujnym okiem Chrisa, przysłuchując się jak Becky i David zachwycali się zajęciami. Damien i Alice szeptali coś między sobą. A ja i Chris nie odzywaliśmy się. Zauważyłam, że on tak samo jak ja nie odzywał się, gdy nie miał nic szczególnego do powiedzenia. Nie paplał trzy po trzy, byleby przerwać ciszę, tak jak to zwykle robiła Becky. On po prostu był. Rozkoszował się tą ciszą, która ani jemu, ani mnie nie przeszkadzała. Moglibyśmy siedzieć tak przez wiele długich godzin i nadal by to się nam nie znudziło. Uśmiechnęłam się do niego znad talerza. Chłopak zachichotał. Dotknął kącika moich ust opuszkiem palca. Delikatnie starł sos od sałatki. A potem przejechał palcami po moim policzku. Zamknęłam oczy i przechyliłam głowę w stronę jego dłoni. Rozkoszowałam się tym dotykiem. Uśmiech cały czas gościł na mojej twarzy. Poczułam jego wargi na swoich ustach.
Gdy skończyliśmy obiad, pochodziliśmy we dwójkę po parku. Rzadko się do siebie odzywaliśmy. Siedzieliśmy na ławce, gdy podbiegł do nas pies. Był to ten sam zwierzak, którego spotkałam w stajni. Zaczęłam się z nim bawić, a Chris przyglądał się nam. Śmiał się z nas, ale po chwili do nas dołączył. 
Nagle gdzieś w pobliżu usłyszeliśmy wołanie Alice. Rozejrzeliśmy się dookoła. Dziewczyna biegła w naszą stronę. Była czymś wystraszona.
- Co się stało? - zapytałam, gdy podbiegała bliżej.
- Coś dzieje się z Davidem - wysapała. 
- Co? - krzyknęłam. 
- No źle się poczuł. Potem jakby tak zemdlał i Becky i Damien zabrali go do skrzydła szpitalnego. Mnie kazali wam powiedzieć. Więc jestem. 
- Musimy iść do niego! - zawołałam i zaczęłam biec w stronę szpitalika. 
- Hej! - krzyknął za mną Chris - Zaczekaj!
Dogonił mnie. Złapał za rękę i zatrzymał przy sobie. 
- Chyba wiem co mu jest. Nie denerwuj się tak. W ten sposób mu nie pomożesz. 
- Jak ja mam się nie denerwować?! Mojemu bratu coś jest. A w TYM  świecie COŚ to może być wszystko. Może nawet umierać!
- On nie umiera! - krzyknął na mnie Chris. - Przynajmniej nie tak, jak myślisz... - dodał ciszej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, rozdział pojawiłby się wcześniej, ale czekałam i liczyłam, że może ktoś jeszcze skomentuje. No ale skoro nie skomentowaliście, to postanowiłam dodać ze względu na to, że dzisiaj mijają cztery miesiące odkąd zaczęłam prowadzić tego bloga. 4 miesiące, 974 wyświetlenia, 25 postów ( z tym) i 76 komentarzy. 
Cieszę się z tego bardzo. Oby tak dalej! Mam nadzieję, że dalsza część opowiadania was nie znudzi i że będziecie komentować posty. Nie mówię, że każdy ma wszystkie komentować. Raz na jakiś czas żebym wiedziała, że czytacie i że wam się podoba (lub nie). 
Ostatnio miało być 5 komentarzy. Nie było. Zawiodłam się na was, bo na serio myślałam, że dacie radę, bo dużo was tu wpada. Ale daję wam jeszcze szansę. Minimum 4 komentarze nowy rozdział.
 Jeśli macie jakieś pytania, lub pomysły, czy skargi sama nie wiem... To piszcie w komentarzach sugestie co do następnych postów, na pewno wezmę je pod uwagę, bo liczę się z waszym zdaniem. Komentarze bardzo motywują i ja staram się komentować blogi, które czytam, bo wiem ile jeden taki komentarz znaczy. Wam to zajmie minutę może nawet mniej (zwłaszcza, że mam wyłączona weryfikację obrazkową), a mnie na serio ucieszą nawet króciutkie typu fajne, super, lub nudne.... itp. Jeśli chcecie dowiedzieć się co będzie w dalszych rozdziałach to komentujcie, a jeśli nie chcecie to trudno. A muszę wam powiedzieć, że jak na razie pomysłów mi nie brakuje... 
Chyba wszystko... pamiętajcie. 4 komentarze nowy rozdział....
Bajo! 
Wasza Zuzka♥

4 komentarze:

  1. Super! Pisz ja czytam. Czasami nie mam czasu napisać komentarza ale nie przestawaj pisać! jeszcze raz SUPER!!!;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oderwałam się już od nauki i tak mi już nic nie pomoże przed jutrzejszym dniem :D a tutaj taka miła niespodzianka :) Przepraszam jeśli moje komentarze się nie pojawiają ale ja czytam i komentuje przez tego cholernego iphonea i nie zawsze komentarze się publikują...Rozdział cudo i ciekawa jestem co się stanie kiedy Becky i Prue spotkają się z Liamem :D No i co się dzieje z Davidem??

    xoxo Lexi

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuudo...^^ Też wiem ile to znaczy a komentujcie bo kolejne rozdziały są ZAJEBISTE!!! (z reszta jak wszystkie :D)
    Udało mi sie dzisiaj przeczytać bo tak to to dopiero w niedzielę po południu bym przeczytała...
    Weny weny i czekam na nexta... :*
    trzymaj sie w szkole :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne . nawet przwstalam sue uczyć aby przeczytac ti. dobracsekam ba nsstepny no u muszę pouczyć sie i posprzątać po remoncie . *.*

    OdpowiedzUsuń