środa, 4 września 2013

# Chapter Thirty Five #

~~Z Pamiętnika ~~
" 21 marca, czwartek Pierwszy Dzień Wiosny, 05:37 rano, pokój.
Miałam kłopoty z zaśnięciem, a gdy w końcu zasnęłam, dręczyły mnie koszmary, więc gdy się obudziłam dziesięć minut temu, zaprzestałam tych bezsensownych prób. Postanowiłam więc napisać w pamiętniku.
Mam mętlik w głowie. Odebrałam chyba z dwadzieścia wiadomości z przeprosinami od Liama na facebooku. Nie odpisałam na żadną, bo byłam na niego zła. Jak on mógł coś takiego zrobić? A to wszystko przez tą moją naiwność. Byłam głupia, ufając pierwszej lepszej osobie, której całkowicie nie znałam. I mam za swoje. Tylko z drugiej strony bardzo go polubiłam i chyba mu już wybaczyłam. Zwłaszcza po tych przeprosinach i zapowiedziach, że już nie będzie pracował dla Harry'ego.
A propos. Becky nie chciała uwierzyć, że członkowie jej ulubionego zespołu są Wampirami i że chcą mnie zabić. Chyba z dwie godziny Shane, Chris i ja rozmawialiśmy z nią, ale i tak nie sądzę, by w pełni nam uwierzyła.
Chris już się na mnie nie gniewa. Przyznał, że go poniosło i że każdemu mogło się to zdarzyć. Teraz opuszczał mnie tylko, gdy szliśmy spać. Bał się zostawić mnie samą jakby Pijawy (nauczyłam się tego od Shane'a) miały wyłonić się zza rogu i mnie porwać.
Już dzisiaj Bal Wiosenny. Ciekawe, jak to będzie. Nigdy nie byłam na takim balu i mam nie małą tremę.
Jednak nie to nie dawało mi spać. Czułam, że coś się dzisiaj wydarzy i coś mi się wydaje, że to nie będzie miłe....
"Zazdrość to nie brak zaufania, tylko lęk przed utratą bliskiej osoby""

Z racji tego, że dzisiaj Bal odwołali nam popołudniowe lekcje, by moglibyśmy się odpowiednio naszykować. Umówiłyśmy się z dziewczynami, że spotkamy się w moim pokoju po południu i będziemy się czesać i malować.
Cały ranek i przedpołudnie minęło spokojnie. Dopiero po obiedzie zaczęło się piekło. Jen, Bella, Chloe przyszły do naszego małego pokoju, w którym i normalnie było ciasno. Gdy poszłam się umyć, Jen myślała nad makijażem dla Chloe, a Becky stała z rękoma we włosach Alice. Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Gdy wyszłam z łazienki w bieliźnie i w szlafroku, byłam zrelaksowana i wypoczęta. Usiadłam na łóżku, suszyłam włosy i patrzyłam jak Jenny starannie rysuje kreski na górnej i dolnej powiece Chloe. Po chwili Jen skończyła, a brunetka wyglądała prześlicznie. I tak wzajemnie sobie pomagałyśmy; to jedna robiła fryzurę, a druga makijaż.
Dochodziła siódma i pozostało nam tylko włożenie ubrań i mogłyśmy iść. Każda z nas wyglądała pięknie, wyjątkowo. Wszystko idealnie pasowało - tak jak sobie każda wymarzyła.
Nagle każda z nas dostała smsa o tej samej treści. Uśmiechnęłyśmy się. Nasi partnerzy byli już gotowi i czekali na nas na dole. Ja szłam oczywiście z Chrisem, Becky z Davidem, a Chloe z Shanem. O dziwo, Damien zaprosił Alice tuż po tym jak pocałował ją, by odczarować ją z bycia Śnieżką. To on okazał się jej Księciem z bajki. A Chris o tym wiedział i chciał o tym powiedzieć, żeby ją ratować, ale nie dawałam mu dojść do słowa. Jennifer idzie z Nathanem, a Bella z Alexem.
Chris zaprosił mnie tydzień po tym, jak ogłoszono Bal Wiosenny. Mój brat nie był gorszy i po paru dniach spytał Becky, czy poszłaby z nim. Na szczęście w naszym wypadku nie było jak w tanich komediach czy romansidłach,e wszystko działo się na ostatnią chwilę.
Wzięłam torebkę, do której schowałam telefon, chusteczki i parę innych potrzebnych drobiazgów i wyszłam za dziewczynami, zamykając drzwi na klucz. Zeszłyśmy po schodach na dół. Chłopcy śmiali się i o czymś rozmawiali, jednak, gdy pojawiłyśmy się w zasięgu ich wzroku, zamilkli. Każda z nas podeszła do swojego partnera.
- Wyglądasz wspaniale - szepnął mi do ucha Chris. Uśmiechnęłam się. - Idziemy? - Wszyscy się zgodzili, więc dołączyliśmy do tłumu przy drzwiach. Każdy ubrany był wieczorowo. Dziewczyny w sukienki i szpilki, chłopcy w garnitury i białe koszule. Niektórzy mieli muchy lub krawaty. Chris splótł nasze palce i ruszyliśmy oświetlonymi chodnikami do Sali Księżycowej, z której słychać było już muzykę. Gdzie nie spojrzeć porozwieszano różnokolorowe ozdoby. Wszędzie spacerowali wystrojeni uczniowie i nauczyciele.
Bal urządzali trzecio- i czwartoklasiści z pomocą najstarszych klas, więc wcześniej żadne z nas nie widziało wystroju sali. Gdy tam weszliśmy, nie poznałam tego pomieszczenia. Sala kompletnie nie wyglądała jak co miesiąc podczas pełni. Teraz stało tu kilka długich stołów, uginających się pod ciężarem jedzenia. Naprzeciwko drzwi było podniesienie, na którym ustawiono cały sprzęt muzyczny. Dziurę w suficie zasłonięto szybą, przez którą spoglądało gwieździste niebo. Na środku pozostawiono mnóstwo miejsca do tańczenia.
Podeszliśmy do stołu, przy którym było jeszcze sporo wolnego miejsca. Usiedliśmy całą dwunastką w jednym końcu stołu tuż przy drzwiach.
Gdy wybiła godzina ósma, na podwyższenie wszedł Stark w towarzystwie dwóch uczennic. Jedną z nich okazała się Evelyn - wiceprzewodnicząca szkoły i szefowa Dzieci Księżyca. Druga okazała się przewodniczącą szkoły - Julia , która była rok starsza od Evelyn i w tym roku kończyła szkołę. Zaczął Stark.
- Witam was moi drodzy uczniowie na Wiosennym Balu. Witam szanownych nauczycieli i pracowników szkoły. Pewnie nie wszyscy znają te młode damy towarzyszące mi. Oto Julia Star i Evelyn Torres. To one kierowały organizacją dzisiejszej imprezy i nadal będą dyrygować przebiegiem uroczystości. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. - Oddał mikrofon Julii. Pożegnały go oklaski.
- Dobry wieczór kochani. Chcę, byście wiedzieli, że nie będziemy długo marudzić. Życzę wam tylko udanej zabawy. - Od razu zeszła z podwyższenia. Rozległy się głośne oklaski.
- Pierwszym punktem programu będzie taniec w wykonaniu najstarszych klas.
Zauważyłam, że Julia dołączyła na parkiecie do swojego partnera. Evelyn natomiast stanęła obok Judy - swojej najlepszej przyjaciółki. Rozległy się pierwsze dźwięki muzyki i zaczęli tańczyć. Nie byle jaki taniec, ale walc angielski. Patrzyłam na nich jak zauroczona. Nie zauważyłam, kiedy muzyka ucichła, a tancerze ukłonili się i odeszli, by zająć miejsca przy swoich stołach. Rozległy się gromkie brawa, piski i gwizdy.
- Walc angielski tańczony przez najstarszy rok to tradycja każdego balu w naszej szkole - usłyszałam głos Evelyn, gdy wszyscy zajęli swoje miejsca. - Teraz życzę wam tylko smacznego! - Zeszła ze sceny.
Włączyli cicho muzykę, a kelnerzy zaczęli przynosić nam kolację. Powiedzieliśmy sobie "Smacznego" i zaczęliśmy jeść. Było to coś zupełnie innego od tego, co jadaliśmy na co dzień. Smakowało jak z jakiejś najlepszej restauracji na świecie.
Po kolacji zaczęły się tańce. David od razu porwał Becky na parkiet. Oboje uwielbiali tańczyć. Mój brat nie miał już na sobie marynarki, a krawat nie przylegał idealnie do szyi. Damien poszedł z Jennifer, a Nathan poprosił Alice. Rozmawiałyśmy właśnie z Bellą, gdy do naszego stolika podszedł Filip.
- Chcesz zatańczyć? - zapytał, wyciągając rękę w moją stronę.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń, wstając od stołu. Filip pociągnął mnie na środek sali. Chłopak był bardzo dobrym tancerzem. Przetańczyliśmy ze sobą dwa kawałki, potem podszedł Chris i tańczyłam z nim, a Filip odbił swoją siostrę mojemu bratu.
Bawiliśmy się świetnie. Tańczyłam z wieloma chłopakami. Z tymi, których znałam bardzo dobrze i z tymi, których nie znałam prawie wcale. Około północy podszedł do mnie Jack,
Jack
brat Chrisa.
- Cześć, jeszcze się chyba nie poznaliśmy - odezwał się. - Jestem Jack.
- Hej, ty musisz być bratem Chrisa. - Ucieszyłam się, bo spotykaliśmy się po raz pierwszy i w końcu mogliśmy porozmawiać. Uścisnęliśmy sobie dłonie na powitanie. - Chris opowiadał mi kiedyś o tobie.
- Mam  nadzieję, że coś dobrego. - Zaśmiał się. - Ale niestety, nie przyszedłem tutaj na pogaduchy. Musisz iść ze mną. Stark chciał cię widzieć, a ja mam cię bezpiecznie zaprowadzić.
Zgodziłam się. Jack poprowadził mnie ku wyjściu z sali. Szliśmy oświetlonym chodnikiem; chłopak nadawał szybkie tempo, a w  moich szpilkach było to bardzo niewygodne.
- Poczekaj, nie tak szybko! - zawołałam. Stanął i odwrócił się w moją stronę.
- Przepraszam, zapomniałem, że masz obcasy.
Zaczekał na mnie i gdy się z nim zrównałam, ruszyliśmy dalej. Skierował się do lasu. Gdy minęliśmy budynek stajni, chłopak złapał mnie mocno za ramię i szarpnął, bym szła szybciej.
- Dokąd mnie prowadzisz? - zawołałam, przekrzykując wiatr, odgłosy muzyki i naszych kroków.
- Zobaczysz. - Zaśmiał się złowieszczo.
Jego palce ściskały boleśnie moją rękę. Znów szarpnął. Niecierpliwiły go moje powolne kroki.
Trwało to dobre pół godziny. Szarpał, popychał, nadawał zabójcze tempo. Nie rozglądałam się, więc nie miałam pojęcia, dokąd mnie prowadził. Wiedziałam jednak, że to wszystko nie wróży nic dobrego. Przez całą drogę próbowałam się wyrwać z jego stalowego uścisku, krzyczałam i starałam się go zamrozić, lecz wszystko na marne. Dobrze wiedział, co potrafię i był na to przygotowany.


~~ Chris ~~

- Widzieliście gdzieś Prue? - pytał, chodząc od jednego do drugiego.
- Kogo szukasz? - zaciekawiła się Bella. Właśnie wróciła z Alexem z parkietu.
- Prue. Zostawiłem ją na parę minut przy stoliku i teraz nie mogę jej znaleźć - powiedział zdenerwowany, ciągle rozglądając się dokoła.
- Widziałam jak szła gdzieś z Jackiem. Wychodzili z sali - wyjaśniła szybko Bells.
- Dzięki - zawołał Chris i pobiegł w kierunku wyjścia.
W tym samym czasie, po drugiej stronie drzwi stał brat Chrisa. Chciał wejść do środka, gdy drzwi same się otworzyły i ujrzał blondyna. Dawno się nie widzieli, więc Jack ucieszył się na jego widok.
- Cześć, jak się masz? - zawołał.
- Tak, tak, ciebie też miło widzieć. Gdzie podziałeś Prue? - Chris rozejrzał się dokoła, jakby spodziewał się, że dziewczyna gdzieś tam stoi.
- Prue? - zdziwił się jego brat. - O kim ty mówisz?
- O mojej dziewczynie, którą jakieś pół godziny temu wyprowadziłeś z sali! - krzyknął, tracąc nas sobą kontrolę.
- Co? - zapytał głupkowato. - Nic nie wiem o żadnej Prue.
- Bella powiedziała, że widziała cię jak ja prowadziłeś gdzieś na zewnątrz. - Starał się uspokoić.
- Ale ja byłem u Nancy. Zaprowadziłem Aarona, bo źle się poczuł. Właśnie od niej wracam - zaprotestował Jack.
- To skoro nie ty ją wyprowadziłeś, to musiał to być... - Nie dokończył. Oboje wiedzieli, kto mógł zabrać Prue w ciemną noc nie mówiąc nic nikomu.
- Pijawy - szepnęli razem. Wbiegli do sali. Chris podszedł do tańczących Davida i Alice.
- Narada przed salą - zawołał do nich. - Za dziesięć minut! - Pobiegł dalej do Becky i Filipa.
Gdy wszystkich znajomych powiadomił o  zbiórce, wyszedł przed salę. Tam na uboczu stali Alice, Damien, David, Becky, Filip, Bella, Jenn, Jack, Shane i Chloe.
- Prue porwali. Myślę, że to sprawka Wampirów. - Nie owijał w bawełnę. Od razu przeszedł do konkretów. - Musimy ją znaleźć. Niestety nie mam pojęcia, gdzie ją zabrali. Ma ktoś jakiś pomysł?
- Może do ich mieszkania? - zaproponowała Bella.
- Nie, za daleko. - Pokręcił głową Jack.
- Kiedyś... - zaczął nieśmiało Filip. Wszyscy zachęcili go do mówienia. - Kiedyś widziałem taką małą chatę w lesie za stajnią. Może tam ją zabrali?
- Warto spróbować - zgodził się Jack.
- Słuchajcie, jeżeli nie chcecie, nie musicie iść. Nikogo do tego nie zmuszę - powiedział Chris, zdając sobie sprawę z powagi tego zadania i zagrożenia, jakie na nich czyhało.
- Ej, stary, to moja siostra! - zauważył David.
- A moja tak jakby... bratowa? - Uśmiechnął się Jack.
- Pójdziemy z tobą - zaofiarowały Bella i Jen, odrzucając na bok szpilki i torebki.
- Ja tym bardziej - rzekł z powagą Shane. - Ale Chloe z Becky i Alice powinny zostać, bo jeszcze nie przeszły przemiany i nie mają aktywnej mocy - zauważył.
- Tak, masz rację. Zostaniecie i dopilnujecie wszystkiego tutaj. Może wróci... - powiedział bez przekonania Chris.
- W żadnym wypadku! Idziemy z wami! - zaprotestowały wszystkie trzy.
- Nie, nie idziecie. Wystarczy nam jedna dziewoja do uratowania - rzekł David, kładąc ręce na ramionach Becky. - Nie chce się martwić i o ciebie - szepnął.
- Ale to także nasza przyjaciółka! - wyjaśniła.
- Lepiej dla nas wszystkich będzie, gdy zostaniecie na miejscu - wtrącił się Filip.
- Ej, nie będziesz mi tu teraz bratować! - zawołała Becky.
- Sorki mała, zostałaś przegłosowana - powiedział Damien. - Zostajecie i ani się ważcie stąd ruszać. Poproszę Nathana i Alexa, by mieli na was oko.
- Dzięki za niańki! - naburmuszyła się Alice, odwracając się od niego.
- Niedługo wrócimy - obiecał David Becky, całując ją na pożegnanie. - I obiecuję, że wynagrodzę ci ten wieczór.
- Bądź ostrożny i bez Prue ani się waż wracać! - Zaśmiała się. Przedłużyła pocałunek, nie chcąc się z nim rozstawać. - Kocham cię - szepnęła cichutko.
- Ja ciebie też kocham. - Było to ich pierwsze takie wyznanie. Uśmiechnęli się oboje. Potem Becky przytuliła się do Filipa i pociągnęła Chloe, która żegnała się z Shanem i Alice, ciągle gniewającą się na cały świat.
- No to w drogę! - zarządził Chris. - Prowadź - zawołał do Filipa.
Wszyscy podążyli za nim w nieznane. Nie mieli pojęcia, co ich tam spotka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejj!!!! Jesteście tam? Bo coś mi się wydaje, że nie, bo pod ostatnim doczekałam się tylko dwóch komentarzy, co mnie bardzo zasmuciło, ale nie o tym.
Chciałam ogłosić, że w moim mini konkursie bezkonkurencyjnie wygrał Chris z wynikiem 67 głosów, potem była Prue, a resztę miejsc możecie zobaczyć po prawo :) Bardzo mnie ucieszyło, że były aż 72 głosy ;*. Dziękuję, jesteście wielcy!!
Poza tym chciałam wam powiedzieć, że teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej niż jak to było do tej pory, ze względu na rok szkolny.
Jak się podoba szablon? Robiła wszechzdolna Marchewa!! której serdecznie jeszcze raz dziękuję ;** Wiesz, że cię kocham! ♥
Przepraszam za wszelkie błędy, lecz piszę to na szybko :) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, jeśli tak proszę o komentarze, jeśli nie też o nie proszę :D
Do następnego ;**

4 komentarze:

  1. ;( ;( wiesz dlaczego takie minki... wiesz co ja przeżywam... to już w następnym rozdziale... TO się stanie... A ja przeżywam... wiem wiem że MUSIAŁAŚ... A co do tej mojej wszechzdolności to bez przesady... Ale jestem ciekawa co wy sądzicie o tym szablonie... Mam do was giga prośbę.. jak czytasz komentuj!! Specjalnie nawet jest wyłączona weryfikacja obrazkowa... tak trudno napisać "fajny" albo "do bani"?? No proszę was... na GG to piszecie cały czas...
    Dobra to tyle...
    A ja idę wybeczeć się w poduszkę...
    Kochajam cie Zuzanno :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *,* Szablon mi się podoba ;) Dodawaj następny jak najszybciej bo jestem ciekawa co się stanie i co tak Marchewa bardzo przeżywa...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudniy rozdzial! Koniecznie next jak najszybciej:). Weny. Rosemarie

    OdpowiedzUsuń