niedziela, 13 kwietnia 2014

*15. "...chyba opuściłam te lekcje, gdzie uczyli, jak naśladować głupka..."

Z dedykacją dla całej drużyny klasowej! Za te wspaniałe mecze, te przegrane, ale przede wszystkim za te wygrane! Za śmiechy na boisku, za to trzecie miejsce! Jaram się tym bardziej, ze jestem kapitanem! *,* No i Żabciu! Za ten Twój komplement, nie? Jakżebym mogła nie podziękować? To takie urocze, usłyszeć coś takiego od Ciebie! ;p 
Także tego! Moja kochana piąteczko i ty Żabciu! To były niezapomniane chwile! I jestem z nas dumna! Za zeszłoroczne drugie miejsce i tegoroczne trzecie! Serdecznie dziękuję! ;*


"Są dziwy w niebie i na ziemi, o którym ani śniło się waszym filozofom" - W. Szekspir.


~~*~~*~~*~~*~~

~~ Alex ~~

    Już od ponad godziny chodziłem w tę i z powrotem  po pokoju Belli. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Ciągle to siedziałem na brzegu łóżka, to znów wstawałem i kręciłem się w kółko. Czekałem, aż zegar wybije południe, bym mógł wreszcie zacząć coś robić.
    Wskazówki wlokły się niemiłosiernie, jak to zawsze bywa w takich chwilach jak ta. Wydawało mi się, że minęło dobre pół godziny, a tymczasem ślamazarne wskazówki pokonały drogę równą piętnastu minutom.
    Nie miałem co robić. Jak na złość nie mogłem dobrze spać. Obudziłem się po szóstej i już nie zasnąłem. Z braku zajęcia już od dziewiątej zacząłem przygotowania do obiadu. Wziąłem gorący prysznic, umyłem dokładnie włosy. Starałem się kontrolować, przy myciu ciała Belli. Nie potrafiłem pojąć, dlaczego aż tak mnie to wszystko podniecało. Do czasu. Bo gdy zdałem sobie sprawę o swoich uczuciach do dziewczyny, wszystko stało się jasne. Może nadal nie do końca, ale dawno już się pogodziłem z tym, że w świecie, w którym żyłem, w świecie magii, istnieje mnóstwo tajemnic, nierozwiązanych zagadek. Tak już po prostu było i nic nie dało się z tym zrobić.
    I to dotyczyło miłości. Istniała niezależnie od wszystkiego. Mimo, że ze sobą zerwaliśmy, to i tak darzyliśmy się tym samym uczuciem. Mimo raniących słów na pożegnanie i tak zostaliśmy przyjaciółmi. To coś trzymało nas blisko siebie, sprawiało różne dziwne rzeczy. Zgadywałem, że zamiana ciałami miała na celu uświadomienie mi wszystkich moich błędów, które popełniłem i dotyczyły Belli i naszego związku. Dopiero teraz tak naprawdę przejrzałem na oczy!
    Wreszcie zegar wybił południe. Jak wystrzelony z procy, wybiegłem z pokoju. Nie miałem zielonego pojęcia, co zrobić z włosami czy jak się pomalować. Ubrałem więc czerwoną sukienkę, naszyjnik, z którym dziewczyna nigdy się nie rozstawała i czarne baletki. Spojrzałem na siebie w lustrze. Czarne włosy, już suche, opadały delikatnymi falami na ramiona, a potem wzdłuż kręgosłupa. Brązowe oczy skrzyły z podekscytowania, różowe usta wygięte w półuśmiechu. Na czole zauważyłem dwie pionowe zmarszczki, tak bardzo przypominające mi Bellę, gdy nad czymś intensywnie się zastanawiała. Dopiero po chwili zrozumiałem, że również moją głowę zaprzątały dziwne myśli. Podziwiając twarz Belli, nie zwróciłem uwagi na to, że moja podświadomość sama układała plan metamorfozy. Przeraziłem się. Skąd wiedziałem takie rzeczy? Przecież nawet siostry nie miałem!
    Drżącymi rękoma sięgnąłem po kosmetyki leżące na półce obok lustra i zacząłem wyczyniać różne rzeczy. Nie zastanawiałem się nad tym, co robiłem. Po prostu działałem. Gdybym później spróbował to wszystko odtworzyć, pewnie nie wiedziałbym jak się w ogóle do tego zabrać.
    Gdy już się pomalowałem, rozczesałem palcami długie włosy. Gotowy wyszedłem z łazienki, by wziąć torebkę z pokoju i ruszyć na ten nieszczęsny obiad!


~~ Bella ~~

    Och, Nyks! Błagam, by wszystko poszło jak najlepiej!
    Stół gotowy.
    Nakrycia gotowe.
    Podłoga czysta.
    Biała koszula wyprana i wyprasowana.
    Spodnie już na nogach.
    Czegoś brakuje??
    Od pięciu minut zastanawiałam się, co zrobiłam, a czego jeszcze nie. Ubierając się, myślami byłam kompletnie gdzie indziej.
    Cholera, krzesła! Wiedziałam, że lista wcześniej składała się z większej ilości punktów! Miałam przynieść jeszcze dwa krzesła z góry, ponieważ tych w jadalni nie wystarczyło.
    Szybko zapięłam guzik od spodni i pobiegłam do pokoju obok. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i zbiegłam po schodach na dół. Tam wpadłam na panią Ramone.
    - No nareszcie! Już myślałam, że zapomniałeś!
    - Przepraszam - sapnęłam. Wyminęłam ją i podeszłam do stołu. Postawiłam przy nim krzesła i rozejrzałam się dookoła. Od samego rana, a właściwie już od wczoraj, pomagałam w szykowaniu jadalni i salonu do przyjęcia tak dużej liczby gości. Przestawiliśmy meble tak, by w niczym nie przeszkadzały, stół przesunęliśmy na sam środek, a wokół niego poustawialiśmy krzesła - drewniane, brązowe, ciężkie, stare, ale wygodne. Dziś rano pani Ramone położyła czysty, biały i wyprasowany obrus na szerokim i długim blacie. Następnie na stole znalazły się talerze, sztućce, kieliszki, wazy, serwetki i bukiet z żywych kwiatów. Jeszcze wieczorem odbyło się gruntowne sprzątanie - mycie podłogi, ścieranie kurzy (Alex mówił, że już ze dwa razy w ciągu kilku dni sprzątał cały salon, jadalnię, korytarz i kuchnię, ale najwidoczniej pani Ramone chciała wypaść jak najlepiej przed rodziną. Szczerze, wcale jej się nie dziwiłam).
    Oprócz stołu i krzeseł stała tam tylko komoda w rogu jadalni, a na niej następny wazon z kwiatami. Prawie połowę prawej ściany zajmowały okna, zielone ściany zostały ozdobione różnymi obrazami. Dalej jadalnia przechodziła od razu w kuchnię, a tuż obok znajdował się salon z kanapami, barkiem i telewizorem.
    Upewniłam się, że mama Alexa nic już ode mnie nie chce i wróciłam do pokoju chłopaka, który, nawiasem mówiąc, powinien zjawić się już ładnych kilka minut temu. Ściągnęłam brudny podkoszulek, który po chwili znalazł się w koszu na pranie. Założyłam białą koszulę. Zapinając guziki, wyglądałam przez okno. Alexa nie zauważyłam. Widziałam za to leniwie płynące obłoczki na niebieskim niebie, które często formowały się w dziwne kształty, przypominające a to jakieś zwierzątko, a to jakiś przedmiot. Rozróżniłam kaczkę, sowę, pajacyka i muszelki.
    Oderwałam wzrok od okna, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona, odwróciłam się, mówiąc:
    - Proszę!
    Drzwi uchyliły się, a do środka wszedł Alex. Nigdy nie powiedziałabym, że jestem ładna, ale w tym momencie... Coś sprawiło, że zaczęłam się sobie podobać. Może ta znienawidzona przeze mnie czerwona sukienka? W każdym razie Alex wyglądał bardzo pięknie!
    - Cześć - przywitał się.
    - Hej! - Uśmiechnęłam się do niego. - Wiesz, że nie lubię przyznawać, że się myliłam, ale miałeś rację. Ta sukienka jest ładna.
    - Wiesz, że nie lubię tego powtarzać, ale, a nie mówiłem?! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Podszedł do mnie i pocałował delikatnie w policzek.
    - Swoją drogą, to kiedy przyszedłeś? - zapytałam. - Ciągle patrzyłam przez okno, ale ciebie nie widziałam.
    - Wszedłem przez kuchnię. - Wzruszył ramionami. Przy okazji spadło mu ramiączko od stanika. - Cholera - mruknął, poprawiając ubranie.- Nienawidzę tego cholerstwa. - Zaśmiałam się cicho. - A tobie co?
    - Nic - odparłam z miną niewiniątka. Pokręcił tylko głową zrezygnowany. Podszedł do łóżka i usiadł na nim.
    - Widziałem, że już wszystko naszykowane?
    - Tak, teraz tylko czekamy na twoją rodzinę.
    - Tylko pamiętaj, że nazywasz się Alex, nie uczysz się jakoś wyjątkowo dobrze... Po prostu staraj się zachowywać tak jak ja się zachowuję normalnie, co?
    - Nie jestem aż taką dobrą aktorką. Poza tym chyba opuściłam te lekcje, gdzie uczyli, jak naśladować głupka.
    - Ha ha! Bardzo śmieszne. Mówię poważnie.
    - Ja też. Strasznie się denerwuję! Boję się, że coś pomylę. Masz tak liczną rodzinę, że trudno spamiętać, kto z kim jest w zgodzie, kto się pokłócił, a kogo twoja babka wydziedziczyła.
    - Wydziedziczyła tylko Basila.
    - Wiesz, to akurat zapamiętałam. Historia pechowego wujka Basila, który zarażał swoim nieszczęściem na odległość jednego kilometra jakimś dziwnym trafem zaległa mi w pamięci.
    Chłopak już miał coś odpowiedzieć, gdy z dołu usłyszeliśmy wołanie pani Ramone. Zeszliśmy po schodach, by dowiedzieć się, czego od nas chciała.
    - Dzieci, przygotujcie się. Za kilka minut powinni wjeżdżać na pojazd.
    Pokiwaliśmy tylko głowami. Zajęliśmy wcześniej ustalone miejsca i czekaliśmy, nie odzywając się do siebie. Każdy wpatrywał się w drzwi. Tylko jedna mama Alexa wyglądała przez okno.
   Najpierw usłyszałam cichy warkot silnika przed domem, potem trzaśnięcie drzwi samochodowych. Tupot kilku par stóp, wreszcie pukanie do drzwi. Mąż pani Ramone odczekał sekundę, żeby wyglądało, że wcale nie staliśmy jak kołki przez ostatnie dziesięć minut przed drzwiami. Gdy już je w końcu otworzył, do środka weszło sześć osób na czele z wysoką, dystyngowaną damą o blond włosach sięgających za łopatki i twarzy, która przypominała koński pysk. Od razu przypomniałam sobie opis ciotki Maury, który przedstawił mi wczoraj Alex. Właśnie tak ją sobie wyobraziłam! Pełne usta, górna warga nieco większa od dolnej, wyłupiaste oczy, duży, kartoflany nos. Mimo tak nieurodziwej twarzy, sylwetkę miała nad zwyczaj proporcjonalną. Długa, czarna suknia opinała się jej na biodrach i piersiach, podkreślając zgrabną figurę, płaski brzuch i długie nogi. Na stopach miała czerwone szpilki, w ręce trzymała równie krwistą torebkę. Na szyi wisiał ciężki złoty naszyjnik. Tanecznym krokiem, na chwiejących się obcasach, podeszła do pani Ramone i przywitała się. Pocałowały się delikatnie w oba policzki i uśmiechnęły - mama Alexa szczerze, ciotka Maura wyglądała jakby ktoś uderzył ją w brzuch i starała się ukryć ból za fałszywym uśmiechem. Następnie podeszła do ojca Alexa, z którym również podobnie się przywitała. Potem stanęła przede mną.
    - Alex, aleś ty wyrósł! - zawołała, spoglądając na mnie od góry do dołu.
    - Witaj ciociu - odpowiedziałam, starając się wytrzymać jej świdrujące spojrzenie. Pochyliła się nade mną - w swoich wysokachnych butach była ode mnie kilka centymetrów wyższa - i musnęła wargami mój prawy policzek. Nogi miałam jak z waty, ale nie zachwiałam się. Nie dałam jej tej satysfakcji. Domyśliłam się, że gdybym popełniła tak ogromny błąd, nie wybaczyłaby tego Alexowi, wypominałaby mu to przy wszystkich nadarzających się okazjach.
    Potem jej spojrzenie powędrowało na drobną postać chłopaka, skuloną za wszystkimi.
    - Ciociu, to jest Bella, moja przyjaciółka. Bello, poznaj ciocię Maurę.
    - Dzień dobry - przywitał się Alex. Głos mu lekko zadrżał, co nie uciekło czujnej uwadze kobiety. Spojrzała na niego, unosząc wysoko idealnie wyregulowaną brew.
    - Witaj - powiedziała, po czym odwróciła się i weszła do salonu. Pani Ramone pobiegła za nią, prowadząc resztę gości.
    Na końcu do domu wszedł młody, wysoki, przystojny szatyn. Całkiem nie podobny wyglądem do swojej matki, identyczny jeśli chodzi o charakter. Niemal z pogardą rozejrzał się po pomieszczeniu, potem jego wzrok na chwilę zatrzymał się na mnie. Zauważyłam w jego szarych oczach chłód. Podałam mu rękę, którą uścisnął z niechęcią. Następnie zerknął na Alexa i już nie oderwał od niego wzroku.
    Przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić. Patrzyłam zdezorientowana, ze strachem w oczach na Alexa. Ten nieznacznie kiwnął głową w stronę salonu. Ruszyłam więc na chwiejnych nogach a chłopcy za mną.
    Zasiedliśmy do obiadu w jadalni. Starałam się zachowywać jak chłopak, jednak musiałam uważać i nie przesadzić. Odpowiednie maniery przede wszystkim, niewychowany nastolatek na drugim miejscu. Od czasu do czasu położyłam łokcie na stole, użyłam nie tego sztućca. Alex, widząc to, uśmiechał się pod nosem. Czasami zapominał, że jest dziewczyną i siedział w rozkroku. Kilka razy musiałam uderzyć go w kolano, które dotykało mojej nogi, by sobie przypomniał, jak powinien siedzieć.
    Obiad sam w sobie był przepyszny. Znałam kuchnię pani Ramone, więc mnie to nie dziwiło. Jednak reszta... Już na pogrzebie jest weselej! Wszyscy siedzieli sztywno, jakby im ktoś kije od szczotek powsadzał w plecy. Dorośli rozmawiali w nieznanym mi języku biznesu. Ojciec Jeremiego był jakimś wysoko postawionym gościem, którego nazwa stanowiska szczerze nic mi nie mówiła. Wymieniali uprzejme słówka, pytali, co tam słychać, opowiadali o wakacjach, o postępach w nauce swoich dzieci. Często przechwalali się, chcieli pokazać, że u nich jest lepiej.
    Ja, Alex i Jeremy nie odzywaliśmy się w ogóle. Kuzyn bruneta nie odrywał od niego oczu, ja natomiast zachodziłam w głowę, o co mogło mu chodzić. Na początku myślałam, że jakimś cudem dowiedział się, że on to tak naprawdę ja. Jednak po chwili odrzuciłam ten pomysł. Bo niby skąd miałby się dowiedzieć? No właśnie, znikąd. Więc czemu tak intensywnie się na niego patrzył?
    Po męczących dwóch godzinach przy stole wreszcie pozwolono nam od niego odejść. Poproszona o pomoc przez mamę Alexa, poszłam za nią. Alex poprowadził Jeremiego do salonu. Wstawiłam wodę i czekałam aż się zagotuje. Pani Ramone pokroiła ciasto, które kazała mi postawić na uprzątniętym wcześniej stole. Po chwili stwierdziła, że da sobie radę beze mnie i odesłała mnie do chłopców.
    Wszedłszy do salonu, od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Panowała dziwna cisza. Alex siedział naprzeciwko Jeremiego, który powoli zbliżał swoją twarz do jego ust. Zorientowałam się, co zamierza zrobić sekundę wcześniej od przyjaciela. Nim zdążyłam zareagować, ten już uderzył z całej siły pięścią w jego szczękę. Coś cicho chrupnęło. Zatkałam dłońmi usta, jak to robią wszystkie dziewczyny na filmach, gdy są czymś zaskoczone, czy dzieje się coś, czego nie chciałyby oglądać. Z mojego gardła wydobył się dziwny niski pisk. Podbiegłam do Jeremiego, który leżał na podłodze, trzymając się za obolały policzek.
    - Nic ci się nie stało? - zapytałam. Usłyszałam ciche prychniecie za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam przyglądającego się nam Alexa, podpartego pod boki. - Alex! - skarciłam go, lecz od razu tego pożałowałam. Znokautowany chłopak spojrzał na mnie jak na kosmitę.
    - No co? - zdziwił się brunet. - On próbował mnie pocałować! Wyobrażasz sobie, że taki koleś jak on, leci na ciebie? - Najwidoczniej nie zauważył, że Jeremy jest przytomny, bo mówił, jakbyśmy byli sami.
    - Co... Co tu się do jasnej cholery dzieje? - zawołał Jeremy, podnosząc się z podłogi. Nic nie odpowiedzieliśmy. Ja nadal klęczałam na dywanie, a Alex spoglądał na niego wyzywająco. - Wy jesteście nieźle walnięci! Powinni was zamknąć w wariatkowie! Alex, wiedziałem, że jesteś jakiś nie teges, to że gadałeś tak dziwnie mnie absolutnie nie zdziwiło, ale cholera! Czemu zaraziłeś też tę laskę?
    - Przyłożyć ci jeszcze raz? - spytał Alex, robiąc krok do przodu.
    - Hej! - zawołałam, stając przed brunetem. Próbowałam go powstrzymać przed kolejnym krokiem. Udało mi się, w tym ciele, byłam o wiele od niego silniejsza.
    - Przepraszam, ja po prostu... Chyba jestem zazdrosny... - Spuścił głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale czekałam dalej. Wiedziałam, że musi poukładać sobie myśli w głowie i nie należy mu w tym przeszkadzać. - Bo kurde! Gdy sobie pomyślałem, że gdyby nie ten nieszczęsny wypadek, to on by całował ciebie! Ja... Ja od dłuższego czasu chciałem ci to powiedzieć, ale zawsze brakowało mi odwagi. Jestem cholernym tchórzem. Ale teraz, dzisiaj powinienem w końcu to z siebie wyrzucić. Kocham cię, Bells. Zawsze cię kochałem i kochać będę!
    Wspiął się na palce i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Słyszałam oszalałe bicie mojego serca i coś jakby mamrotanie o dziwakach, które towarzyszyło zamykaniu drzwi frontowych.
    To, co stało się potem, było cudem samym w sobie.


~~*~~*~~*~~*~~

    Hej, zostawiam was z takim małym może niedosytem ;p
    Teraz parę informacji :) Po pierwsze przypominam o ANKIECIE! Głosujcie, to dla mnie bardzo ważne, a dla was tylko sekunda fatygi :)
    Po drugie serdecznie zapraszam na BLOGA! Bo... Bo tak ;p Jak wpadniecie to zobaczycie ;p Poza tym nie wiem, czy się podoba czy nie :)
    Po trzecie przepraszam za opóźnienia, ale czekałam na ten jedyny bodziec, który by mi dał pomysł na skończenie tego rozdziału. I tak miało być nieco inaczej, ale wyszło jak wyszło. Zastanawiam się czy dobrze napisałam, jaka atmosfera panowała przy obiedzie, czy udało mi się was czymś zaskoczyć? Nie wiem, piszcie, co myślicie  o tym rozdziale, jakie emocje wam towarzyszyły.
    Po czwarte następny pojawi się później niż zwykle, bo są egzaminy i postanowiłam, że poświęcę trochę czasu na naukę (kocham moją wenę, bo przychodzi kiedy jej najmniej potrzebuję ;p). Tak więc rozdział nie za dwa tygodnie lecz za trzy prawdopodobnie :)
    Po piąte życzę wszystkim trzecim klasom gimnazjum najłatwiejszych zadań na testach ;p Reszta niech trzyma za nas kciuki, okk? :) Jak tam, podania do szkół zaniesione? :)
    Po szóste życzę wszystkim wesołych, spokojnych Świat Wielkanocnych, mokrego dyngusa i wszystkiego, wszystkiego, czego tam się życzy na Wielkanoc ;p ;*
    Cały dzień myślałam, co jeszcze mam napisać. Na pewno o czymś istotnym zapomniałam, ale to już ja -,-
    ~Edit~ Wiedziałam, że o czymś zapomniałam!!! -,- Dziękuję za nominację od Hope x - więcej informacji w zakładce ;*
Do zobaczenia!
Zuza♥

18 komentarzy:

  1. Nie mg z tej końcowej sceny :D
    Wyobrażam sobie minę Jeremiego, słuchającego wyznanie Alexa/ Belli. Musiał być nieźle przerażony :D No i zdezorientowany. Nie wierzę, że chciał ją pocałować. Tak wgl to czemu? Przecież nawet się nie znali xd
    W końcu doczekała się wyznania chłopaka co do uczuć, którymi darzy Bellę. To było takie słodkie *.* i jednocześnie dziwne...
    Załamałaś mnie tym, że rozdział pojawi się tak późno :c no, ale rozumiem... testy :c
    Więc życzę powodzenia na nich ;) Ja na szczęście mam już to za sobą :D
    Tobie również życzę wesołych świąt. Chociaż życzenia jeszcze umieszczę u siebie na blogu...
    Dobra, ja już kończe, bo padam :*
    Pozdrawiam
    Seo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tego tu nie widać - bo teraz zorientowałam się, że tego nie napisałam -,- - ale Jeremiemu zaczęła się podobać Bella. No i może chciał zrobić na złość Alexowi? :) Kto tam ich wie ;p zamierzam napisać jeszcze trochę o nich, by wszystko wyjaśnić. Może nie cały rozdział, ale połowę...? :)
      U nas tak gonili z materiałem - zwłaszcza z historii - że nawet nie miałam kiedy powtarzać do egzaminów, a co dopiero pisać rozdział. Zamierzam teraz trochę nadgonić i napisać może z dwa do przodu żeby mieć trochę czasu dla siebie :)
      Dziękuję za komentarz! ;*
      Zuza ;*

      Usuń
  2. No czadowy :D
    ten obiad... Rodem z Harry'ego Potter'a kiedy to przyjechała ciotka Marge :D Końska kobieta :D ahahahhah :D
    Nie no dowaliłaś z tym pocałunkiem i Jeremim :D
    Wgl wszystko świetnie opisane i nie wiem co jeszcze powiedzieć :D
    Przed chwilą skończyłam próbny z historii i wosu, więc mózg mi paruje... *tylko 4 błędy miałam ;3
    weny i pozdrowionka
    ~Soundless

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak czekać 10 dni na komentarz i się nie doczekać -,- Ale nieważne! Przecież co to jeden komentarz, nie?
      Btw serio? Harry Potter? Jakoś mnie się nie kojarzy ani trochę...
      Ty nigdy nie wiesz, co powiedzieć także tego.
      A pocałunek wymyśliła Alice - zapomniałam napisać pod rozdziałem - wiedziałam, że o czymś zapomniałam -,-
      Zuza

      Usuń
  3. Rozdział SUPER!!! Atmosferę przy obiedzie fajnie opisałaś :) Fajnie, że poszło prawie wszystko dobrze prawie bo z tym pocaukiem ale przynajmniej się może zajdą a może nie? Nie wiem jak to opisać ale ten rozdział poprawił mi dzisiejszy humor ;D DZIĘKUJE :* Powodzenia na egzaminach!!! Wesołych świąt!!! Pozdrowienia :* Alli M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eej! Poszło do spamu, dziwne -,- Mówiłaś, że skomentowałaś, a ja tego nie widziałam. I proszę. Coś mnie podkusiło, by zobaczyć w spamie i jest :) Już nie w spamie :D
      Cieszę się, że poprawiłam Ci humorek! ;* No wiesz, dziewiątka mnie prześladuje, dlaczego jeszcze ty? :D Hehe może się zejdą, a może nie? :) Zobaczyszzz....!
      Mua!
      Zuza ;*

      Usuń
  4. Ajj, nieźle, nieźle :3
    Byłam ciekawa jak poradzisz sobie z tym rozdziałem i powiem Ci, że poradziłaś sobie świetnie! Co prawda pozostał mały niedosyt, ale tylko taki malusi.
    No i końcówka - bomba! W końcu powiedział jej co czuje! W sumie dobrze, że stało się to w takich dość nietypowych okolicznościach, a nie podczas romantycznej kolacji ze świecami, winem, różami i tym podobnymi. Romantyczne kolacje są oklepane, a o wyznaniu miłości zaraz po próbie pocałowania własnego kuzyna, kiedy jest się w ciele swojej przyjaciółki jeszcze nie słyszałam :D
    Nie wiem dlaczego, ale po prostu nie mogłam przestać się śmiać, kiedy czytałam o Alexsie/Belli pod prysznicem. Nie mogłam! A kiedy Alexowi/Belli spadło ramiączko od stanika, dostałam dzikiego napadu nieopanowanego śmiechu. :D
    No i tak bardziej ogólnie, to rozdział wyszedł Ci świetnie. Był taki super pozytywny. Słowo daję, że od samego początku rozdziału do końca usmiechałam się do siebie pod nosem (z tymi kilkoma przerwami na wybuchy śmiechu).
    Podsumowując: you made my day!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodziło, by ten rozdział rozśmieszał. Od początku pomysłu chciałam, by tak było. Bałam się, ze coś pójdzie nie tak, bo ostatnio miałam taki humor, jaki miałam i czekałam na poprawę, by opisać jak najlepiej ten obiad.
      Wiem, że romantyczne kolacje są oklepane, a ja nie znoszę powielanych wzorców - choć często z takowych korzystam. Poza tym ja lubię takie spontaniczne sytuacje :D A to była spontaniczna sytuacja, choć może Alex nad nią myślał, ale nie tak ;p
      Widzę ładny avatarek sobie ustawiłaś *,*
      również pozdrawiam i czekam na coś u Ciebie!!!
      Zuza ;*

      Usuń
  5. Omg! Zaje**ste! <3 ;) Świetnie opisałaś ten obiadek i cała atmosfera, ogólnie bomba! I ten koniec, mrr... Po prostu nie wytrzymam. Przewspaniały rozdział. :D
    Szkoda, że next dopiero za trzy tygodnie, ale w 100% rozumiem, że jest nauka i ta wena... sama przez te rzeczy od tak dawna niczego nie dodałam, aż mi głupio... Ale co zrobić. Staram się o pasek, więc najwięcej czasu poświęcam szkole, do tego te kółka... hiszpański, angielski, włoski, matma, polak, przyroda, historia... Boże widzisz i nie grzmisz xD
    To życzę powodzonka na testach, będę trzymać kciuki. ;)
    Pozdrawiam i całuję ;*
    A i Wesołych Świąt !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w tym roku staram się o pasek - na koniec gimbazy ładnie by to wyglądało, nie? Muszę poprawić fizykę i chyba będzie ok, ale że fizyki w ogóle nie ogarniam to może być problem :) Także doskonale Cię rozumiem.
      Taa miałam się uczyć, a jak na razie to napisałam nowy rozdział ;p Ale w końcu będę musiała się wziąć i chociaż historię i matmę powtórzyć :D
      W każdym razie! Ciesze się, że Ci się podobało! :) Jak faajnie jest przeczytać tak wspaniałe komentarze!! :)
      Oj trzyma, trzymaj, nie zaszkodzi :)
      Zuza ;*

      Usuń
    2. Mam jeszcze pytanko. Chce zmienić imię głównej bohaterki, Eleonor mi już nie pasuje. ;P Na początku chciałam dać Nicole, bo to imię strasznie mi się podoba i sama chciałabym się tak nazywać, a ty jak uważasz? Zastanawiałam się jeszcze nad: Diana, Anastasia, Elizabeth, Rose, Naomi, Julie, Clémentine. Które wybrać, czy może zostawić? (tylko, że ta Eleonor mi już zbrzydła :P)

      Usuń
    3. Hehe :) Odpowiedziałam u Ciebie właśnie nie tak dawno! :) No więc, jak już koniecznie chcesz zmienić to według mnie Naomi będzie genialnie :) Takie nie często spotykane, ale jakoś mi się kojarzy z taką tajemniczą osobą...
      Diana, Rose i Julie są takie bardziej pospolite. Nicole też się czasami spotyka ;) A Anastasia i Clementine niezbyt mi się podobają ;) Wybrałabym zdecydowanie Naomi.
      Ale możesz też zrobić u siebie ankietę - wtedy dużo osób pomogłoby Ci w podjęciu tej decyzji.
      Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam <3
      Zuza ;*

      Usuń
  6. Witaj :)
    Jak zwykle z lekkim opóźnieniem dodaję ten jakże skromny i całkiem nieskładny komentarz/.
    Nie wiem co się ostatnio ze mną działo, przeziębienie zrobiło swoje i nie miałam na nic ochoty, ale powiem Ci jedno... przeczytałam Twojego bloga od samego początku, z nudów, a jednocześnie chciałam bardziej zagłębić się w fabułę. Sądzisz pewnie, że jestem jakaś dziwna, ale jeśli coś mi się naprawdę spodoba, zaciekawi, potrafię czytać ową rzecz bez limitu. Tak, to chyba dobre określenie, bez limitu :D
    Przechodzę do tej części, w celu której przybyłam - ocenić rozdział.
    Zacznę do tego, że jak zwykle wszystko wyszło Ci wspaniale. Mam na myśli dialogi, opisy scenerii, postaci, itd.
    Atmosfera na początku, kiedy Alex w ciele Belli wszedł na ten obiad, wydawała się być napięta. Potem stopniowo zaczęła się rozluźniać, aż do momentu, kiedy pojawił się Jeremi.
    Wiesz co podoba mi się w Twoim stylu pisania najbardziej?
    Otóż to stonowanie, akcja dziejąca się po sobie w zachowaniu chronologii i co za tym idzie - rytmika. Również lubię momenty napięcia, kiedy jest to naprawdę wyczuwalne.
    Jednymi z lepszych "urozmaiceń", które są zarazem niezwykle trudne są momenty spokoju, aż nagle "Bum", dzieje się coś naprawdę mocnego. Tym czymś był element zaskoczenia, jakim był niespodziewany gest ze strony Jeremiego, pocałunek.
    Bella w ciele Alexa wydawała się spięta i miała prawo, w końcu nie na co dzień zamienia się ciałem z chłopakiem. I ta jej reakcja na zasunięcie suwaka - Jeaaaz. Oczywiście w tym momencie na mojej twarzy jest coś w postaci uśmiechu szaleńca lub co gorsza, psychopatki.
    Natomiast czytając opis wspaniałej kąpieli Alexa w postaci Belli, spadłam z łóżka i całkiem nieźle stłukłam mój szanowny tyłek.
    " Starałem się kontrolować, przy myciu ciała Belli. Nie potrafiłem pojąć, dlaczego aż tak mnie to wszystko podniecało".
    Czy już mówiłam jak kocham Twoje teksty? Nawet jeśli to pozwól, że powtórzę to jeszcze raz - KOCHAM TWOJE TEKSTY <3
    Lecimy dalej...
    Baardzo chciałam, naprawdę bardzo chciałam, aby Alex wreszcie unormował się w uczuciach do Belli i wreszcie, ku mojemu zaskoczeniu, zrozumiał, że nie jest dla niego jedynie przyjaciółką.
    Powiedział jej, co naprawdę do niej czuje, z czego jestem naprawdę szczęśliwa i dumna. Mam nadzieję, że dalej pójdzie lepiej i Bella również zrozumie, że czuje do niego równie silne uczucie, ale to tylko moja wyobraźnia, niespełnionej i wiecznej romantyczki. Boże, jaka ja jestem nudna XD.
    Nie ważne. Uśmiech nie zniknąłby mi z twarzy, gdyby oni wreszcie byli razem i żyli długo i szczęśliwie i wrócili znów do swoich pierwotnych ciał. Chociaż, ta zamiana jest naprawdę fascynująca...
    Buziaki :*
    ~ RebelliousAngel

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam już, że Cię kocham? Jeśli nie to mówię to teraz! KOCHAM CIĘ! Niesamowity - taa chciałoby się skromny - długi komentarz! :)
    E tam! Ja czasami czytam w jeden dzień a potem w drugi od początku żeby na przykład się we wszystkim połapać, żeby wyłapać jakieś takie momenty ukryte w fabule, choć może znaczące dla akcji... No nie wiem, w każdym razie również kocham czytać ulubione opowiadania od początku.
    Przeczytałam dalszą część rozdziału i mogę tylko powiedzieć - eee napisać ;p - DZIĘKUJĘ! Za wszyściutko, co napisałaś! Świetnie się czyta - mnie jako autorowi - spojrzenie na opowiadanie wzrokiem czytelnika. To mi bardzo pomaga w tworzeniu całej dalszej historii. Nie każdy potrafi napisać taki komentarz, ale tobie się to jak najbardziej udaje i jestem przeszczęśliwa, że trafiłaś tutaj, że zostawiłaś swój komentarz i że zostawiasz je nadal :)
    Też jestem typem romantyczki - i może dlatego u mnie ciągle w opowiadaniach przewijają się wątki miłości nawet gdybym nie chciała? :)
    Przeogromnie się cieszę, że rozdział mi się udał, bo właśnie jego nie byłam do końca pewna. Jesteś już drugą osobą, której podobają się moje teksty :) Więc jednak coś w tym jest, skoro więcej osób tak uważa ;D
    Całusy!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial , poprostu jak sie to czyta to pozniej patrzy sie na swiat swiezym okiem :D zycze weny i zapraszam na blog mojej kolezanki : http://bawsiebaw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że się podobało :)
      Jak tylko uporam się ze wszystkim, to postaram się zajrzeć!
      Zuza ;*

      Usuń
  9. o matko kocham ten rozdział!!!! akcja z pocałunkiem (mówię o niedoszłym pocałunku i tym drugim w sumie też :D) cudowna <3. Jeszcze tylko pozostał się moment kiedy wrócą do swoich ciał :P
    I jak poszły egzaminy? do jakiej szkoły idziesz (liceum, technikum, zawodówka)? i na jaki profil idziesz?
    Weny :*
    Rosemarie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakoś tak mnie zamurowało, że nie mam pojęcia co napisać, więc od razu przejdę do odpowiedzi na pytania ;p
      No więc tak, egzaminy poszły nawet ok. Najgorsze przyrodnicze i rozszerzony angielski - ale ten na szczęście się nie liczy. Oczywiście mogłam lepiej napisać matmę, ale już się tym nie stresuję, co było to było :)
      A idę do technikum na ekonomię - mam nadzieję, że sobie poradzę!! I hope... ;p Dużo osób z mojej klasy idzie do tej samej szkoły co ja, więc chyba nie będzie jakoś tragicznie, przynajmniej na początku :)
      Dziękuję ;*
      Zuza♥

      Usuń