czwartek, 6 czerwca 2013

# Chapter Twenty Four#

- Chodź pooglądamy telewizję - namawiała mnie Alice.
- Nie chcę. Idź z Becky - mówiłam po raz setny.
- No, ale chodź. Będzie fajnie - zapewniała mnie dziewczyna. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę salonu.
Byłam tutaj po raz pierwszy. Duże pomieszczenie z wielkimi oknami, które zostały zasłonięte. W salonie znajdowało się mnóstwo telewizorów, a wokół nich stały fotele, stoliki i kanapy. Każdy mógł znaleźć jakiś kącik dla siebie. Po lewej stronie zauważyłam drzwi, za którymi było kilka komputerów. Alice zaprowadziła mnie do najdalej ustawionego telewizora. Wokół kanap ktoś porozkładał kolorowe parawany, tak że nie widziałam, co jest za nimi. Przez mały otwór, przez który miałyśmy wejść, zauważyłam tylko kilka osób stłoczonych wokół stolika, na którym stał jakiś przedmiot, który oświetlał zebranych. Z tej odległości nie mogłam rozpoznać twarzy ani źródła światła.
Dziewczyna zatrzymała się na moment. Spojrzała na drzwi, którymi przed chwilą weszłyśmy. Odwróciłam się i zobaczyłam zdezorientowanego Davida. Alice pomachała do niego, więc podszedł.
- No to możemy zaczynać - mruknęła pod nosem.
Pociągnęła mnie i Davida i poszliśmy dalej. Moim oczom ukazały się roześmiane twarze moich przyjaciół, którzy krzyknęli chórem:
- Wszystkiego najlepszego!
Zdziwiona przyjmowałam od każdego życzenia i prezenty.
- A ty myślałaś, że zapomnieliśmy - szepnął mi do ucha Chris, który podszedł do mnie jako ostatni. Pocałował mnie w usta. - Wszystkiego najlepszego, kochanie - mruknął, wręczając mi mały pakunek. Musnęłam ustami jego policzek.
- Dziękuję.
- Najpierw otwórz - zaproponował.
Uchyliłam wieczko pudełka i moim oczom ukazała się pozłacana bransoletka złożona z małych kamyczków w kształcie serca. Chris wyciągnął ją z pudełka i zapiął na moim lewym nadgarstku.
- Jest piękna - szepnęłam, zarzucając mu ręce na szyję i przyciągając do siebie. Całowaliśmy się bardzo długo, dopóki nie przerwał nam Damien. Chris był zły na niego. Czułam to. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odwróciłam do reszty zebranych. Na stoliku stał duży tort, osiem kubków, dwie butelki soku i paluszki. Po chwili pojawiły się jeszcze ciastka.
- Damien chciał przemycić trochę procentów, ale dziewczyny go powstrzymały - powiedział Chris.
Obok stolika leżały pozostawione przeze mnie prezenty. Jeszcze ich nie otworzyłam. Becky wcisnęła mi w prawą dłoń kubek z sokiem pomarańczowym. Upiłam łyk, a potem usiadłam na fotelu. Chris oparł się o oparcie i bawił się moimi włosami. Postanowiłam zobaczyć, co dostałam. Od Damniena kolczyki zrobione z niebieskiego drutu, uformowane w zgrabną kostkę. Alice podarowała mi kolorową bluzkę i niebieską bandanę, a Becky zieloną poduszkę w twarzą żaby na wierzchu. Jeszcze raz wszystkim podziękowałam.
Gdy Alice zajęła się krojeniem tortu, dołączyły do nas jeszcze Bella i Jen. One także podarowały mi prezenty. Od Belli dostałam perfumy i czekoladę z orzechami, a od Jen ostatnią część "Pamiętnika księżniczki" Meg Cabot i kosz owoców. Podziękowałam im serdecznie.
Alice podała nam talerzyki z kawałkami tortu i widelce. Zaczęliśmy jeść, rozmawiając i śmiejąc się. Dobry humor dopisywał nam wszystkim, więc w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy ktoś aby nam czegoś nie dosypał. Po chwili odgoniłam te myśli. Przecież to byłoby idiotyczne. Po prostu wszyscy się dobrze bawią. Tyle.
Telewizor zostawiony był na stacji muzycznej, słyszałam różne piosenki, a na ekranie kątem oka widziałam teledyski. jednak chyba nikt nie zwracał na to uwagi. Wszyscy pogrążeni byli w rozmowie. Naprzeciwko mnie siedział David z Becky, po prawej stronie, na kanapie Alice, Bell i Jen, a na oparciu przycupnął Damien, który właśnie coś zawzięcie tłumaczył.
Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Krzyknęłam krótko z zdezorientowania. Jednak już po niecałej sekundzie siedziałam Chrisowi na kolanach. 
- Nogi mnie trochę zabolały - wytłumaczył z łobuzerskim uśmiechem.
- Wystarczyło powiedzieć - rzekłam z udawanym gniewem.
Przycisnął wargi do mojego policzka. Składał pocałunki na całej mojej twarzy aż w końcu odnalazł usta i wpił się w nie. Gdy się w końcu ode mnie oderwał, lekko zaróżowiona, zachichotałam.
Poczułam czyjąś zazdrość i smutek, więc nieco zdziwiona rozejrzałam się po zebranych. Nikt na nas nie patrzył. Wszyscy, oprócz Becky pogrążeni byli w rozmowie, więc domyślałam się, że to jej emocje właśnie odczuwałam najmocniej. Nauczyłam się, jak nie popaść w obłęd (przy Chrisie było to prawie niewykonalne. Cały czas biły od niego silne emocje, ale z czasem udawało mi się te najpospolitsze ignorować).  Jeszcze wiele nauki przede mną, by całkowicie nad tym panować, ale już udawało mi się "wyłączyć", gdy tego potrzebowałam. Wtedy do mojej głowy przebijały się te najmocniejsze emocje. Na przykład teraz nie odczuwałam narastającego podniecenia związanego z tym, że w sobotę pełnia. Potrafiłam tego typu uczucia zatrzymać przed swoją głową.
Jednak ta zazdrość i smutek były tak mocne, że aż mną wstrząsnęło. Zobaczyłam siebie i Chrisa całujących się z perspektywy Becky. Była zazdrosna o to, że ja mam Chrisa, kogoś na kim mogę polegać, kogoś kto mnie kocha, a ja odwzajemniam jego uczucia. Becky też chciała mieć kogoś takiego. Stąd brała się jej nostalgia.
Spojrzałam na nią współczująco jednak dziewczyna nie widziała, że na nią patrzę. Wzrok miała utkwiony w ekran telewizora, na którym kaczki goniły jakiegoś faceta. Zauważyłam, że Becky nie śledzi poczynań kaczki, tylko wpatruje się tępo w klip. Nie widziała, co działo się na ekranie.
Zmartwiłam się jej zachowaniem. Odkąd poznała Filipa, całe dnie chodziła uśmiechnięta od ucha do ucha. Humor poprawił się jej jeszcze bardziej, gdy David wyszedł ze skrzydła szpitalnego. Po prostu promieniała. A teraz jestem znowu świadkiem jej załamania. Byłam bezradna. Przecież nie wytrzasnę jej ot tak faceta, w którym by się zakochała i przy którym byłaby szczęśliwa.
Przypomniało mi się, że w sobotę miałyśmy się spotkać z Liamem. Może wtedy humor jej się poprawi? Pokładałam w tym spotkaniu wielkie nadzieje.
Tymczasem Damien rozgadał się jak nigdy. Dogryzali sobie razem z Alice, a reszta się z nich śmiała. Popatrzyłam na nich zdziwiona.
- Chyba jednak udało im się przemycić coś więcej niż tylko zwykły sok - stwierdził Chris.
Podszedł do Damiena i przyjrzał mu się uważnie.
- Boże, ile on tego wypił! Jest kompletnie pijany! I ona też! - wskazał na Alice. - Tamci się jakoś trzymają. Musimy ich stąd wyprowadzić.
Mój brat (o dziwo trzymał się pionowo na nogach) razem z Chrisem wzięli Damiena i poszli do swojego pokoju. Tymczasem ja wygoniłam Bellę, Jen i Becky, które podtrzymywały Alice. Sama zajęłam się sprzątaniem. Talerzyki i widelce były jednorazowe tak samo jak kubki, więc mogłam wyrzucić je do kosza z kartonami i innymi pudełkami. Resztę ciastek i karton soku razem z prezentami zarówno moimi jak i Davida zaniosłam do pokoju. Tam Becky pomagała Alice przebrać się. Dziewczyna co chwila wybuchała niepohamowanym śmiechem, a Beck coraz bardziej się irytowała. Pomogłam jej i już po pięciu minutach Alice spała jak zabita. Popatrzyłam na Becky, która dzielnie trzymała się na nogach.
- Ty też? - spytałam trochę bardziej surowiej niżby wypadało.
- Nie. Po prostu jestem zmęczona.
- To dobranoc.
Dziewczyna znikła na dwadzieścia minut w łazience. Potem położyła się, życząc mi dobrej nocy.
Weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę i położyłam się na łóżku. Było grubo po północy, ale mnie nie chciało się spać. Przyszedł do mnie sms, więc wzięłam telefon i odczytałam wiadomość.

"Mam nadzieję, że sobie poradziłaś. Przepraszam. Nie tak to miało wyglądać ;*"

Uśmiechnęłam się i szybko wystukałam odpowiedź:

"Poradziłam sobie. To jak miało to wyglądać?"

"Kiedyś ci pokażę. Teraz ci nie przeszkadzam. Kolorowych, kotku ;*".

Szybko odpisałam mu, życząc dobrej nocy. Odłożyłam telefon i po chwili już spałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo! Sorki za ten rozdział jest do bani wiem, ale jestem taka nieogarnięta po tej wycieczce, że magia! Nic nie kojarzę, jestem chora, zła i wgl. Tak więc jeszcze raz przepraszam. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia co do bloga czy czegokolwiek innego to walcie śmiało!
Nie wiem kiedy pojawi się następny, nie chcę wam niczego obiecywać.
To chyba tyle ode mnie. Siema ;*

3 komentarze:

  1. Cudooo :*
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOOOWNIE ♥♥
    Nwm co z tymi ludźmi.. ja wracam a tu jeden komentarz tylko... No chyba sie należą opierduty za brak komentarzy...
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi właśnie podoba się ten rozdział. Pod względem językowym nawet najbardziej z dotychczasowych, więc jeśli tylko spróbujesz go usunąć, będziesz miała do czynienia ze mną :*

    OdpowiedzUsuń