piątek, 14 sierpnia 2015

~4. "Jedynie w oczach dostrzegłem jego ogromny ból."

"Przeznaczenie każdego zmienia się wraz z jego wyborami." - Kristin Cast




~~ Alice ~~

    Właśnie dobiegały końca dzisiejsze lekcje. Frekwencja tego dnia nie bardzo spodobała się nauczycielom, lecz niewiele zdawali się zauważać. Co prawda pan Collins, który niekoniecznie nas lubił, pewnie za ten incydent w jego pracowni, marudził pół lekcji, że większość klasy olała jego zajęcia. Nikomu się nie dziwiłam. Sama wolałabym zostać pod ciepłą kołdrą, zwłaszcza, kiedy na dworze panowała tak okropna pogoda. Ale pokój przypominał mi o Prue, tam nadal leżały jej rzeczy, tam nadal stało puste łóżko, które pościeliła, zanim ruszyła pomóc ojcu. Niczego nie ruszałyśmy od tamtego dnia.
    Nie potrafiłam znieść tej ciszy, która panowała przez cały czas w pokoju. Po tym, jak wszyscy dowiedzieli się, kim był chłopak Becky, ona również stała się małomówna, choć to kompletnie do niej niepodobne. Dlatego z dwojga złego wolałam pojawić się na lekcjach, zająć czymś głowę, mieć co robić, by nie wspominać przyjaciółki.
    Damien pierwszy opuścił salę po naszej ostatniej tego dnia lekcji. Szepnął mi do ucha, że spotkamy się później, po czym zniknął. Zdziwiona, śledziłam go, dopóki nie wyszedł za drzwi. Nawet nie zauważyłam, kiedy do mojego stolika podeszła Becky.
    - Nadal jest wkurzony? - zapytała, pomagając mi się spakować.
    - Chyba przejął rasistowskie poglądy od Chrisa. Nie przejmuj się nim, przejdzie mu. Jak chcesz, mogę z nim porozmawiać - zasugerowałam.
    - Tak, tylko że Chris nie skreślił mnie całkowicie po tym, jak się dowiedział - westchnęła. - Mogłabyś? Starałam się zamienić słowo z Filipem przed zajęciami, ale mnie, no cóż, nie bójmy się tego słowa, olał.
    - Jasne, czemu nie. - Wzruszyłam ramionami. - Chodźmy, bo zjedzą nam cały obiad, jeśli się nie pospieszymy.
    Na stołówce, przy naszym stałym stoliku, zastałyśmy już Damiena i Chrisa. W całkowitej ciszy jedli swoje porcje. Kiedy do nich dołączyłyśmy, uśmiechnęłam się do chłopców. Damien przywitał mnie i zrobił dla mnie miejsce obok siebie. Na Becky, niestety, nawet nie spojrzał. Zaproponowałam, byśmy udali się po obiedzie gdzieś razem. Niemal od razu się zgodził, zapewne nie zdając sobie sprawy, że zamierzałam z nim poruszyć drażliwy temat.
    Po posiłku wyszliśmy na zewnątrz. Zanosiło się na burzę, czułam w powietrzu zapach deszczu, same chmury mówiły wszystko. Wiatr zerwał się już podczas przedostatniej przerwy między zajęciami, lecz nie przegonił ciemnych obłoków. Wręcz przeciwnie, sprowadził ich jeszcze więcej. Mimo pogody, szliśmy dalej. Chłopak poprowadził mnie do zacisznego miejsca, gdzie mogliśmy spokojnie porozmawiać. Usiedliśmy na ławce otoczonej drzewami za boiskiem wielofunkcyjnym. Z chodnika byliśmy nie do dostrzeżenia. Tylko gdyby ktoś chciał skorzystać z boiska, zauważyłby nas. Ale komu przyszłoby do głowy, by wychodzić na dwór i trenować, kiedy lada chwila mogła rozpętać się burza? No właściwie nikt.
    Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie miałam pojęcia, jak zacząć rozmowę, więc wcale się nie odezwałam. Damien, z nieco łobuzerskim uśmiechem, pochylił się i musnął swoimi wargami moje usta. Przymknęłam na chwilę powieki, by rozkoszować się tą chwilą. Dawno nie spędziliśmy czasu sam na sam. Zawsze coś było ważniejsze. I nie przeczę, wojna z Wampirami, pomoc przyjaciołom a już zwłaszcza śmierć przyjaciółki, wydawała się ponad to. Ale cóż, dla mnie Damien był równie ważny co pozostali. I czułam, że go odrobinę zaniedbałam ostatnimi czasy.
    - Słuchaj, musimy porozmawiać - szepnęłam, przerywając pocałunek. Odsunęłam się od chłopaka delikatnie. Damien jęknął niezadowolony, ale nie protestował. - Później możemy robić, co będziesz chciał, ale najpierw musisz mnie wysłuchać - powiedziałam. Spojrzał na mnie zaciekawiony. - Chciałam... - Przełknęłam ślinę, bo nagle w moim gardle pojawiła się gula, która uniemożliwiła mi mówienie. - Chciałam z tobą pogadać na temat Becky... - Od razu zamierzał mi przerwać, lecz mu na to nie pozwoliłam. - Wiem, że razem z Filipem się o nią martwicie i to nawet jest fajne, ale nie możecie kogoś niańczyć, jeśli ten ktoś tego nie chce. Musisz zrozumieć, że Becky i tak zrobi to, co będzie uważała za słuszne. Naszym zadaniem jest być przy niej i ją wspierać a nie się obrażać i strzelać fochy, bo nas nie posłuchała. Mną ta wiadomość również wstrząsnęła, ale potem, kiedy zobaczyłam, jak Louis i Becky na siebie patrzą... Oni się naprawdę kochają... - dodałam po chwili zastanowienia.
    Widziałam, jak jego myśli w głowie się kotłują. Trochę już go znałam i wiedziałam, kiedy tak się działo. Marszczył przy tym brwi a na czole pojawiały mu się zmarszczki. Do tego zacisnął usta w wąską kreskę i zmrużył oczy.
    - To nadal nie zmienia faktu, że jest Wampirem. A słyszałaś, co Derek zamierza z nimi zrobić? - zapytał. - Może i się zmienił, może i na lepsze. Nie twierdzę, że nie. Ale dyrektor nie będzie taki łaskawy. Kiedy się dowie, zrobi wszystko, by go ukarać. Z resztą, chyba się mu nie dziwisz?
    - Ale to nie fair, żeby skazywać kogoś za coś czego nie zrobił! - zawołałam. - A poza tym odbiegamy od tematu.
    - Może masz rację. Może za ostro zareagowałem. Przeproszę Becky, kiedy tylko się spotkamy, może tak być? - zaproponował.
    - Byłoby fajnie - powiedziałam i mocno go przytuliłam. - Dziękuję. Teraz niepotrzebne nam kłótnie. Powinniśmy być wszyscy dla siebie oparciem a nie utrapieniem - szepnęłam, ale chłopak z pewnością mnie usłyszał.

~~ Shane ~~

    Po południu wszyscy skryliśmy się przed burzą w salonie w internacie dziewcząt. Wokół nas panowała atmosfera gorsza, niż na pogrzebie. Chris siedział najdalej od nas wszystkich, Tom w ogóle się nie pojawił, wmawiając, że źle się czuje. Tak naprawdę wszyscy już wiedzieli, że przyjechała Rose i że się pokłócili. Tylko nikt nie domyślał się, o co im poszło.
    Chloe spoglądała co jakiś czas na mnie. Wydawało mi się, że chciała mi coś tym spojrzeniem przekazać, lecz nie potrafiłem odgadnąć, co. Alice, Damien i Becky rozmawiali przyciszonym głosami o Prue. Wspominali wesołe chwile, które zapamiętali z jej udziałem. Kiedy Alice powiedziała o tym, że przyjaciółka zawsze umiała ich wysłuchać i starała się im pomóc, nie wytrzymałem i znów podniosłem głos na nich wszystkich.
    - Czy wy naprawdę tego nie rozumiecie? Cholera, nie zamierzałem wam tego mówić, ale widzę, że nie ma innego wyjścia, byście wzięli się w garść! Jestem synem Chrisa, to już wiecie. Ale nie wiecie, że moją mamą jest Prue. Na początku przeraziłem się, że zniknę zaraz po jej śmierci, ale skoro się tak nie stało to musi to coś oznaczać. A mnie przychodzi do głowy tylko jedno rozwiązanie. Że Prue wróci do nas cała i zdrowa, tylko musimy dać jej trochę czasu - zakończyłem nieco ciszej niżby wypadało. Zerknąłem na Alice, która nagle dostała olśnienia.
    - No tak! - Zaśmiała się. - Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłam? Przecież mówiliście mi o tym! Ale ja byłam głupia. Przecież to jasne, że skoro ty nadal tu jesteś, to Prue w przyszłości żyje!
    - Co ty bredzisz? - zdziwił się Damien.
    - A to, że nie możemy się załamywać! Kurczę, dzięki temu, co powiedział Shane, czuję, jakby mi odjęto z dwadzieścia lat! - Znów się zaśmiała. - Ona żyje! - szepnęła, pochylając się ku chłopakowi.
    - I ty mu wierzysz? - zapytał Chris, pierwszy raz wtrącając się do rozmowy. Zerknął na mnie ukradkiem.
    - No jasne, że tak! - żachnęła się. - Od początku wiedziałam, kim tak naprawdę są, nigdy nie miałam co do tego wątpliwości! Shane jest tak do was podobny! A skoro nadal tutaj jest z nami to oznacza tylko jedno! Pomyśl logicznie! - Próbowała go przekonać. Była naprawdę podekscytowana swoim odkryciem.
    - Dla mnie liczą się fakty. A faktem jest, że Prue leży teraz martwa w kostnicy i niedługo odbędzie się jej pogrzeb! - zawołał, pokazując palcem bliżej nieokreślony cel. Wstał, nie oglądając się już na nikogo, wyszedł.
    Dobrze go rozumiałem. Nie chciał wzbudzać w sobie nadziei, która by go zabiła, gdyby okazała się złudną. Ale czy chociaż raz nie mógłby mnie posłuchać? Zawsze musiał być taki uparty i stawiać na swoim.
    Westchnąłem przeciągle i spojrzałem na wszystkich po kolei. Oczywiście Alice uśmiechała się do mnie, Chloe w pewnym momencie złapała mnie za rękę, więc teraz ściskałem ją, by dodać sobie otuchy. Wydawało mi się, że Becky przekonuje się do tego, co powiedziałem. Jedyne Damien siedział nieco podejrzliwy.
    - Dlaczego wcześniej nam o tym nie powiedziałeś? - zapytał po chwili.
    - A jak byś zareagował, gdybym powiedział ci, że w przyszłości masz trójkę dzieci, nawet spoko pracę, a kiedy byliśmy młodsi, przyjeżdżaliśmy do ciebie na wakacje?
    Zaniemówił. Wpatrywał się we mnie w osłupieniu. Oczywiście, że nie powiedziałem mu całej prawdy, to z pewnością miałoby wpływ na naszą przyszłość, a nie chciałem jej aż tak zmieniać. Pragnąłem jednak, by uświadomił sobie, że czasami może i fajnie jest dowiedzieć się o tym, co cię czeka, ale nie zawsze to muszą być wesołe rzeczy. Nie zamierzałem go dołować, więc wspomniałem tylko o przyjemnych rzeczach, ale wydawało mi się, że poskutkowało.
    - Czy to prawda? - zapytał po chwili, nadal rozmyślając nad swoją przyszłością.
    - Jasne, że nie! - żachnąłem się. - Oczywiście, nie wszystko. Nie mogę zdradzać ci takich rzeczy! Ale gdybyś się dowiedział, że twoi rodzice zginą właśnie w tym wypadku, na pewno zrobiłbyś coś, by temu zapobiec. A czasami pewne wydarzenia muszą mieć miejsce, inaczej nie ukształtują nas takiego, jakim jesteśmy...
    Damien spuścił tylko głowę, przygarbił się nieco. Mimo wielu lat, które minęły od śmierci jego rodziców, blizna nadal straszliwie bolała. Alice szybko go przytuliła i zaczęła mu coś szeptać na ucho. Po pewnym czasie znów się wyprostował i przywołał na usta uśmiech. Jedynie w oczach dostrzegłem jego ogromny ból.

~~ Tom ~~

    Leżałem na łóżku i wpatrywałem się tępo w sufit. Myśli ciągle krążyły wokół Rose. Zastanawiałem się, dlaczego tak bardzo naciskałem? Przecież czułem, że nie była gotowa! Ale z drugiej strony, czy nadszedłby kiedykolwiek ten odpowiedni moment? Czy później zareagowałaby inaczej?
    Miałem tylko nadzieję, że mnie nie znienawidzi przez to wszystko. Przestraszyła się i wcale się jej nie dziwiłem. Byłem czymś, co mogło przerażać normalnych ludzi. Co ja mówię! Zmiennokształtni na pewno są straszni dla ludzi.
    - Ale Rosie mnie zna. Wie, że jestem inny. Po prostu musi to wszystko przemyśleć - mówiłem sam do siebie. - Obiecała, że zadzwoni.
    Lecz telefon pozostawał głuchy przez cały dzień. Powoli zacząłem tracić nadzieję, co chwila spoglądając na wyświetlacz i upewniając się, czy aby nic mi nie umknęło, żadna wiadomość. Niestety, nic się nie działo.
    Już miałem zejść na kolację, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Podbiegłem do nich, by je otworzyć, zastanawiając się, kogo do mnie przywiało. Jeszcze zanim je uchyliłem, poczułem zapach człowieka i byłem niemalże pewny tego, kogo zastanę. Nie zdziwił mnie więc widok stojącej na progu Rosie, w której włosach dostrzegłem małe kropelki deszczu. Miała spuszczoną głowę, a kiedy na mnie spojrzała, zobaczyłem skruchę w jej oczach. Zaprosiłem ją szybko do pokoju. Dziewczyna weszła i stanęła zaraz za mną. Odwróciwszy się do niej, wiedziałem, dlaczego tutaj przyszła.
    - Przepraszam, że tak zareagowałam. Strasznie mi teraz głupio za moje zachowanie. Musisz jednak zrozumieć, że nie tyle co mnie zaskoczyłeś, to wystraszyłam się. Nigdy nawet nie przypuszczałam, nie myślałam, że magia i temu podobne rzeczy istnieją naprawdę. Chyba nikt normalny w to nie wierzy. - Zaśmiała się nieco nerwowo. - Chciałam, żebyś wiedział, że kocham cię takiego, jakim jesteś - wyszeptała. - Nawet z tymi twoimi super mocami. - Uśmiechnęła się delikatnie. Podszedłem do niej i przytuliłem najmocniej tak tylko mogłem. Kamień spadł mi z serca, kiedy usłyszałem jej wyznania.
    - Dziękuję - powiedziałem po chwili. - I przepraszam, że cię wystraszyłem. Naprawdę tego nie chciałem, ale nie mogłem już znieść tego, że muszę cię okłamywać. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że jednak mnie nie zostawisz. - Pocałowałem ją.
    - Co nie zmienia faktu, że, mimo tego, że Prue nie żyje, nie mogę się na nią gniewać, że mi nie powiedziała tego wcześniej! - zawołała z uśmiechem lecz przez łzy.
    - Tak strasznie cię kocham! - szepnąłem jej do ucha po czym znów złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

~~*~~*~~*~~*~~

    Chciałabym podziękować Adzie Katarzynie za rady, którymi się ze mną podzieliła. W pewnych kwestiach nawet nie zdawałam sobie sprawy, że coś jest nie tak. Takie spojrzenie na rozdziały kogoś, kto nie miał z nimi styczności przy tworzeniu bardzo mi na pewno pomogą, jeśli będę chciała coś niecoś poprawić (a zapewne to się stanie, kiedy zakończę całość opowiadania i zasiądę nad tekstem, by poprawić go nie tylko z literówek czy gorszych powtórzeń, ale też i jeśli chodzi o fabułę). Szanuję każde zdanie i opinię, byleby była wypowiedziana w sposób kulturalny, a Ty to potrafisz ;)
    A ja jak zwykle mam mnóstwo zaległości u Was, za co Was przepraszam. Postaram się w najbliższym czasie wpaść i ponadrabiać choć odrobinkę <3

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam twoje opowiadanie.
    To było do przewidzenia, że Chris nie będzie chciał uwierzyć Shane'owi (nie wiem czy dobrze odmieniłam imię, mam problem jeśli chodzi o odmianę obcych imion nawet na swoim blogu).
    Dobrze, że Rose jednak nie zostawiła Toma.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, cóż, muszą mieć jakieś podzielne zdania na każdy temat, inaczej nie byłoby wesoło ;D Poza tym, tak jest lepiej ;)
      Oj, gdyby Rose zostawiła Toma to bym się załamała, mimo wszystko ;) Bo to są naprawdę fajne osóbki według mnie :D
      Szybciej to się chyba nie pojawi niż zazwyczaj, ale dziękuję <3

      Usuń
  2. Witam, witam!
    Wybacz za późnienie. ;-;
    Rozdział jak najbardziej mi się podobał. Tylko czy Rose nie za szybko ochłonęła po tym wszystkim? Nie wiem, nie wiem. Może po prostu tak mocno kocha Toma. No, ale miło, że zrozumiała, iż trochę źle zareagowała.
    Tak w sumie, to nie wiem, czy chciałabym znać przyszłość jak Shane. Niby przydatne, ale czasem niekoniecznie. ;-;
    No nic. Czekam na kolejny i życzę weny! <3
    Bywaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz? Kurczę, właśnie tego się bałam, że to dla niej mimo wszystko za wiele i że to nie będzie naturalne, że tak szybko się pozbiera... :/
      Oj nieee, ja z pewnością nie chciałabym poznawać swojej przyszłości! To dla mnie byłoby zbyt wieleee! ;)
      Pozdrawiam!
      Zuza <3

      Usuń
  3. Hej! Kiedyś interesował cię mój blog... W każdym razie... Zapraszam na 12 rozdział!
    wielki-powrot-narnii.blogspot.com
    ( Sorki, za spam jak chcesz to usuń koma)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze służę pomocą :) jak zakończysz tekst i zasiądziesz do "gruntownego sprawdzania", możesz nawet podesłać mi go na maila, chętnie pomogę w pracy. Taka przyjemna wprawka na studia, rozumiesz :) na razie jednak skup się na następnych rozdziałach, czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie ci się nudziło, zapraszam też do siebie:
      http://uszkodzona-dusza.blogspot.com/
      Myślę, że ci się spodoba, bo dobrze czujemy się w podobnej tematyce :)

      Usuń
    2. Ojej dziękuję ;) Jak już ponadrabiam wszystkie zaległości w blogach, które już czytam, z pewnością zajrzę, choćby z ciekawości :D
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Trafiłam przypadkiem i przeczytałam najnowszy rozdział i - cóż - chyba czas zacząć nadrabiać poprzednie. Całe szczęście nie ma tego jeszcze dużo, no i trafiłam chyba w dobrym momencie, bo wszystko zaczyna się powoli rozkręcać, mam rację? :) Podoba mi się Twój styl pisania, jest bardzo naturalny i przyjemnie się czyta. No i są Wampiry! Co prawda jeszcze nie wiem, czy takie, jakie sama lubię, ale to się okaże, jak przeczytam początek :D Mam nadzieję.
    Z góry proszę o informację o nowym rozdziale, a tymczasem idę czytać resztę.
    Pozdrawiam, Sight :)

    W wolnej chwili zapraszam również do siebie:
    [ http://brak-mi.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli że jeszcze nie byłaś w zakładce "Spis treści" ;) Jasne, że mogę Cię informować, a na Twojego bloga z chęcią zajrzę, gdy tylko znajdę chwilkę ;)
      Co do wampirów to się okaże :D
      Pozdrawiam!
      Zuza <3

      Usuń
  6. Hej :)
    Dzisiaj tak krótko :
    Rozdział jak zwykle świetny. Mam szczerą nadzieję, że Prue uda się wymyślić sposób, żeby wrócić.
    Chris jest na prawdę słodki. Widać jak bardzo ją kocha.
    Jestem ciekawa co się stanie z wampirami.
    Tak więc czekam na Next.
    Przepraszam, że tylko tyle, ale po prostu nie mam głowy ostatnio do ambitnych komentarzy :/
    Ale za to mam dla ciebie ciekawe zadanie. Szczegóły tutaj:
    http://jess-i-jej-dziwne-zycie.blogspot.com/2015/08/tag-2.html?m=1
    Ściskam :*
    ~ Alex ♡ _ ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za śliczny komentarz <3 Haha, nie wiem, pewnie nie zauważyłaś, ale piąteczka już się pojawiła ;)
      Pozdrawiam również!
      Zuza <3

      Usuń