piątek, 28 sierpnia 2015

~5. "...jak ja mam wrócić?"

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie. 
- Wisława Szymborska




~~ Bella ~~

   Siedziałam wieczorem w bibliotece i kończyłam swoją pracę domową na jutrzejszy dzień. Nie była ciężka, ale robiłam ją przez dobrych kilka godzin, ponieważ nie potrafiłam się na niej skupić. Czytałam kilka razy polecenie, potem pisałam parę zdań, zamyślałam się, a kiedy w końcu wróciłam na ziemię, wszystko zaczynałam od początku. Doprowadzało mnie to do szału, lecz nie umiałam nad tym zapanować. Myśli same uciekały mi do tragicznych wydarzeń sprzed kilkudziesięciu godzin.
    Alex obiecał, że jak tylko upora się z własnymi lekcjami, przyjdzie do mnie. Jak na razie siedziałam sama w cichym i najdalszym zakątku biblioteki, który już dawno temu sobie upodobałam. Lubiłam przychodzić i siadać właśnie tam, przy stoliku pomiędzy ostatnimi rzędami półek. Na przeciwko znajdowało się okno, delikatnie zasłonięte przez szafę, ale i tak widziałam pochmurne niebo.
    Stolik był nieduży, ale spokojnie zmieściłaby się koło mnie jeszcze jedna osoba, która odrabiałaby lekcje. Miałam ten luksus, że mogłam się rozłożyć na całym biurku oraz zająć drugie krzesło i nie ściskać się ze wszystkimi książkami, których potrzebowałam do napisania odpowiedzi na temat zadany przez nauczycielkę. Niewielka lampka oświetlała cały stolik oraz kawałek ściany. Reszta biblioteki pogrążona była w półmroku. Jedynie przy biurku bibliotekarki oraz przy tych stolikach, które stały niedaleko niej, świeciły nieco mocniejsze oraz większe światła, tym samym rozpraszając mrok.
    Chłopak mnie nie zaskoczył. Słyszałam jego kroki oraz bicie serca już z daleka. Nie wiedziałam, dlaczego tak się działo, ale pasowało mi to. Odkąd wróciliśmy do szkoły, odkąd wyznaliśmy sobie miłość, staliśmy się dla siebie jeszcze bardziej bliscy niż wcześniej. I to jakoś oddziaływało na mój instynkt, może na moją moc. Nie byłam tego pewna. Wiedziałam jednak, że od tamtej pory zawsze wiedziałam, kiedy Alex był niedaleko mnie.
    Pocałował mnie na powitanie a potem zrzucił moją torbę i parę książek, które na niej leżały, na ziemię po czym sam usiadł na krześle. Zajrzał mi przez ramię, w jakim punkcie swojej pracy domowej utknęłam i westchnął przeciągle.
    - Ile ci to jeszcze zajmie? - zapytał, opierając się wygodnie o oparcie krzesła.
    - Czy ja wiem... - Wzruszyłam ramionami, przeglądając notatki. Przetarłam oczy, by móc lepiej widzieć oraz odgonić senność. Nie mogłam teraz sobie pozwolić na chwilę słabości, choć byłam już trochę zmęczona. - Jeszcze chwilę i powinnam skoczyć. - Zerknęłam na Alexa i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zerknął na zegarek.
    - Masz dokładnie trzynaście minut i dwadzieścia dwie, jeden sekund - odliczał, wpatrując się w zegarek, który nosił na nadgarstku.
    - Nie przeszkadzaj mi jeszcze przez moment to zdążymy spokojnie na kolację - powiedziałam tylko i zabrałam się do pracy. Chłopak tymczasem posłusznie oddalił się od stolika i zajął się przeglądaniem książek, które stały na najbliższym regale.
    Zaczynałam pisać podsumowanie, kiedy przed oczami pojawiła się delikatna mgła. Mrugnęłam kilka razy, sądząc na początku, że to ze zmęczenia. Jednak nawet przetarcie pięściami nie pomogło. Wtedy już upewniłam się, że to coś, co przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach. Jęknęłam cicho a długopis wypadł mi z ręki i poturlał się pod stół. Usłyszałam ciche kroki Alexa, ale nie zauważyłam już jego twarzy, gdy pochylił się nade mną, by zobaczyć, co się stało. Przed moimi oczami ukazała się ogromna polana, na której bujnie rosła trawa przemieszana z ziołami oraz kolorowo kwitnącymi kwiatami. Słońce oświetlało całą łąkę. W oddali dostrzegłam las, lecz nie zainteresowałam się nim ani trochę. Moją uwagę przykuło jezioro, więc to tam skierowałam swoje kroki. Kiedy byłam już nieco bliżej, zobaczyłam drewniany pomost, a na nim dwie osoby. Nie rozpoznałam ich od razu, choć wydawały mi się znajome. Dopiero kiedy usłyszałam głos dziewczyny, przystanęłam, zdziwiona, zbyta z tropu.
    - Pięknie tutaj - szepnęła rozmarzonym głosem, rozglądając się dokoła. Bose nogi moczyła w wodzie, co jakiś czas huśtając nimi i wprawiając wodę w delikatni ruch. Odgarnęła długie włosy do tyłu i odchyliła lekko głowę.
    - Prue? - szepnęłam. Miałam ochotę podbiec do niej i uściskać ją, nawet zrobiłam kilka chwiejnych kroków, lecz po chwili dotarło do mnie, że to tylko moja wizja, że oni mnie nie zobaczą.
    - Tak - odpowiedział jej chłopak. David nie wydawał się zachwycony pięknem tego miejsca. Zachowywał się, jakby gdzieś mu się spieszyło. Siedział obok siostry jak na szpilkach, rozglądając się nerwowo to tu to tam.
    - Mieszkasz tutaj? Gdzieś w pobliżu? - zainteresowała się, zerkając na blondyna. Tymczasem ja stanęłam za nimi i przysłuchiwałam się tej rozmowie, nie bardzo wiedząc, dlaczego taka wizja mnie nawiedziła.
    - Nie. Mieszkam u Nyks, tam jest jeszcze piękniej niż tutaj. Tam jest ogromne miasto, choć nie takie jak na ziemi. Nie ma tam samych murów. Tam przeważają rośliny, drzewa, kolorowe kwiaty, dużo domów jest z drewna lub kamieni, które są jasne i nie ponure jak beton. Tam jest całkiem inaczej niż tutaj. Mówiłem ci, jesteśmy w Przedsionku, a jak sama nazwa mówi, to dopiero początek drogi - wyjaśnił.
    - Tam, to znaczy gdzie? - zapytała, ciekawa wszystkiego.
    - No już mówiłem, w mieście Nyks. Tak to między sobą nazywamy, bo nikt nigdy tego miejsca nie nazwał. - Wzruszył ramionami.
    - My?
    - Wszyscy inni zmarli - odpowiedział, spuszczając głowę.
    - Już nie mogę się doczekać, aż tam dotrę - westchnęła. - Kiedy tam pójdziemy? - zapytała ożywiona.
    - Prue, słuchaj - powiedział poważnie. Dziewczyna spojrzała na niego zaciekawiona, z uśmiechem a ustach. - Ty... Ty nie możesz iść dalej. Nyks... ona kazała mi cię zawrócić. Wyjaśnić... Cholera, to nie jest twoje przeznaczenie być tutaj! - zawołał.
    - Ale David? - pisnęła cicho. - Przecież tutaj jestem...
    - Ale musisz wrócić. Musisz wrócić i zapobiec rzezi, która niedługo nastąpi - powiedział smutno.
    - Jakiej rzezi? - spytała szeptem.
    - Nasz ojciec kazał pojmać i stawić przed sąd wszystkie Wampiry, co do jednego. Jest strasznie zły za to, co nam się przydarzyło. Chce się zemścić za naszą śmierć. Pragnie złapać wszystkich i ich zabić. A ja boję się o Becky. Nie mam pojęcia, jak przeżyje śmierć kolejnej, tak bliskiej dla niej osoby. Jeżeli Derek dowie się, że chodzi z Wampirem, nie dosyć, że jego zabiją, ona również może mieć kłopoty...
    Obie słuchałyśmy wyznań Davida z niemałym przejęciem. Chłonęłam każdą informację, ponieważ wszystko wydawało mi się ważne na wagę złota. Becky i Louis są w ogromnym niebezpieczeństwie - zakodowałam pierwszą wiadomość. Prue musi wrócić na ziemię, by im dopomóż - druga wiadomość.
    Potrząsnęłam głową i spojrzałam na koleżankę i jej brata. Zaraz że co? Czy on przed chwilą powiedział, że Prue wróci? Że znów będzie z nami chodziła na zajęcia, że w końcu wszyscy będą szczęśliwi?
    - Ale David, jak ja mam wrócić? - zadała najważniejsze pytanie. Chłopak zwiesił ramiona, odnalazł dłonią jakiś kamyk i rzucił nim w jezioro.
     - Właśnie w tym tkwi problem, że nie mam zielonego pojęcia - szepnął zmęczony.
    Ostatni raz spojrzałam na tę dwójkę. Łza w oku mi się zakręciła, więc przymknęłam powieki. Kiedy je znów uchyliłam, dostrzegłam stojącego nade mną Alexa.
    - Wszystko w porządku? - zapytał z przejęciem. Pokiwałam delikatnie głową.
    - Muszę spotkać się z Becky, Chrisem i pozostałymi - oświadczyłam, zbierając w pośpiechu swoje rzeczy.
    - Ale co się stało? - zawołał chłopak, pomagając mi.
    - Chodź, nie marudź - powiedziałam, pociągając go za sobą.
    Modliłam się, by cała paczka jadła jeszcze wspólnie kolację. Zwykle tak robili, więc miałam nadzieję, że i tego wieczoru zasiedli do posiłku wspólnie. Wpadłszy do stołówki, od razu ruszyłam w stronę ich stolika. Wszyscy podnieśli na mnie wzrok zaintrygowani. Opadłam na najbliższe krzesełko i przez moment czekałam, aż unormuję oddech. Potem zaczęłam opowiadać swoją wizję. Im dalej brnęłam w historię, tym więcej uśmiechu pojawiało się na twarzach zebranych.
    - A nie mówiłem? - zawołał Shane, jeszcze zanim dobrnęłam do końca opowieści.
    - Czyli... czyli to prawda? - zapytał Chris. W jego oczach dostrzegłam łzy przemieszane z niedowierzaniem, ale i nadzieją, wiarą na powrót ukochanej. Pokiwałam tylko głową, ponieważ sam jego widok spowodował, że się wzruszyłam. On naprawdę kochał Prue. - Przepraszam - szepnął tylko, wstał od stołu i wyszedł. Wszyscy spoglądaliśmy za nim, jednak nikt tego nie skomentował. Każdy z nas wiedział, że chłopak musiał wszystko sam sobie poukładać i zmierzyć się z tym w pojedynkę.
    Wśród całego tego zamieszania zapomniałam o czymś, co okazało się być później kluczowe. Kiedy w końcu sobie o tym przypomniałam, było o wiele za późno, by naprawić mój błąd.

~~*~~*~~*~~*~~

    Hej, witam Was serdecznie pod koniec wakacji <3 Kurczę, rozdział chyba nieco krótszy, ale nie chciałam już niczego innego w nim opisywać.
    Jak tam przygotowania do roku szkolnego? Ja kompletnie tego nie czuję, nie wyobrażam sobie tego, że już niedługo, już tuż tuż, będę w szkole O.o Mam jedynie nadzieję, że mój plan lekcji pozwoli mi na pisanie nowych rozdziałów :D

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze łał. Czyli Prue wróci, tylko zastanawia mnie jak. Ciekawe o czym zapomniała Bella, bo nie potrafię za bardzo o tej porze kojarzyć faktów i nie rozumiem o co jej chodziło.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę miłego powrotu do szkoły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak wróci... Cóż, to dosyć banalne, ale jak na razie nie chcę nic zdradzać :D Mam nadzieję, że się nikt niczego nie domyśli.
      No a jeżeli się jak na razie nie zorientowałaś, to może zrobię Ci w następnym rozdziale malutką niespodziankę ;)
      Pozdrawiam!
      Zuza <3

      Usuń
  2. Witam, witam.
    No cóż. Niech już Prue wraca i jak najszybciej znajdzie na to sposób. Jestem ciekawa jakby poradziła sobie w mieście Nyks wraz z Davidem. Ale skoro jej przeznaczeniem jest co innego, niestety się tego nie dowiem. :/ Jestem ciekawa jak poradzi sobie z myślami, że to właśnie ona ma powstrzymać rzeź.
    Co do Belli. Jestem ciekawa o czym tak ważnym zapomniała? Może o tym, że dwójka jej znajomych jest szczególnie zagrożona? No kurde, jestem baaardzo ciekawa, więc pisz mi szybciej. <3
    No nic. Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę Ci weny. <3
    Bywaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, już wkrótce wszystkiego się dowiecie, nie ma się czego bać :D Co do tego, jak by sobie poradziła... To ciekawe, nawet się nad tym nie zastanawiałam :D
      Pozdrawiam Cię serdecznie!
      Zuza <3

      Usuń