sobota, 16 lutego 2013

#Chapter Eleven#

Rano obudziłam się jako pierwsza. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go. Dochodziła siódma. Poczłapałam do łazienki, gdzie umyłam się, zrobiłam makijaż i ubrałam. Gdy wyszłam z niej, dziewczyny budziły się. Sięgnęłam po torbę, do której włożyłam słuchawki, długopis i jakiś zeszyt. Wzięłam telefon do ręki - za piętnaście ósma. Dostałam smsa.
"Zejdźcie na dół. Idziemy na śniadanie"
Zawołałam do dziewczyn, by się pospieszyły. Sama zaczęłam ubierać płaszcz. Przełożyłam torbę przez ramię. Becky i Alice po chwili ubrały się i dołączyły do mnie. Zeszłyśmy po schodach. Przed domem jak zwykle czekali na nas chłopcy. Przywitałam się z Davidem cmoknięciem w policzek. Z Chrisem chciałam zrobić to samo, jednak bałam się jego reakcji. Jak się okazało, niepotrzebnie, bo to on sam podszedł do mnie i musnął mój policzek swoimi ustami. Już sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Od wczoraj jego zachowanie totalnie się zmieniło i to mnie zbiło z tropu. Próbowałam wedrzeć się do jego myśli jednak na próżno. Jego tarcze ochronne pracowały na pełnych obrotach.
- Byłyście już u Nancy po wasze czipy? - zapytał David ze śmiechem, wyrywając mnie tym samym z rozmyślań.
- Tak. Czy wasze ramię też tak bolało? - spytała Becky. 
- Przez pierwsze dwa dni - wyjaśnił Damien.
Znów poczułam na sobie spojrzenie Chrisa. Chyba chciał coś powiedzieć, jednak Becky zaczęła paplać o zajęciach, które zaczynały się zaraz po śniadaniu, więc nie znalazł okazji.
Doszliśmy do drzwi wejściowych. Pierwsze weszły Becky i Alice, za nimi David i Damien. Zostałam nieco w tyle, więc drzwi zdążyły zamknąć się tuż przed moim nosem. Wyciągnęłam rękę, ale Chris był ode mnie szybszy. Jednym szybkim ruchem otworzył drzwi, trzymał je, bym mogła przed nim wejść do środka.
- Dzięki - mruknęłam.
Chłopak tylko się uśmiechnął, a mnie przeszły dreszcze. Gdy przechodziłam obok niego, nie mogłam skoncentrować się na niczym. Myśli wyleciały mi z głowy. Czułam tylko mój żołądek, który fikał koziołki. Chris wszedł od razu za mną. Czułam jego bliskość, ciepło jego oddechu na moim karku.
- Przepraszam za wczoraj - szepnął. - Nie chciałem, by tak się wszystko potoczyło.
Chciałam ruszyć naprzód, jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Stanęłam niewyobrażalnie blisko niego. Delikatnie podniósł mi podbródek i musiałam spojrzeć mu w oczy. Wtedy świat wokół nas przestał istnieć. Zatraciłam się w jego hipnotyzującym spojrzeniu. Dotknął ręką mojego policzka.
"Nawet nie wiesz, jak bardzo cię pragnę" - usłyszałam jego myśli.
Pochylił się nade mną i musnął moje usta swoimi wargami. Z mojego gardła wydobył się ten sam warkot co wczoraj. Chris uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiły się łobuzerskie iskierki. Ujął moją twarz swoimi dłońmi, pocałował mnie namiętnie i długo. Oparłam ręce na jego klatce piersiowej i oddałam pocałunek. Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej, choć mogłoby się wydawać, że już nie było miejsca.
Nagle za moimi plecami ktoś chrząknął głośno. Chciałam oderwać się od Chrisa, jednak ten pogłębił pocałunek. Odepchnęłam go z całej siły od siebie. Dyszeliśmy lekko. Chłopak nie patrzył na mnie. Wpatrywał się w punkt nad moim ramieniem. Odwróciłam się szybko i napotkałam spojrzenie Starka. Zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok.
Stark był dyrektorem i wolałam sobie nie wyobrażać, co zamierzał nam powiedzieć. Jednak on tylko się uśmiechnął i rzekł do nas:
- Chodźcie. Za chwilę odbędzie się spotkanie w stołówce i chciałbym, żeby wszyscy byli na nim obecni.
- Oczywiście, już idziemy - odparłam i ruszyłam w stronę stołówki. Chris szedł zaraz za mną. Nie odezwał się do mnie ani słowem.
Weszliśmy do jadalni, a Stark po chwili do nas dołączył. Wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy przy stoliku obok Davida, Damiena, Becky i Alice. Dyrektor stanął przodem do wszystkich uczniów. Gdy wszelkie rozmowy umilkły, zaczął swoją przemowę:
- Jeszcze raz witam serdecznie nowych uczniów. Jak wiecie, dzisiaj rozpoczyna się nowy rok szkolny. Chciałbym nowym uczniom przedstawić, a starym przypomnieć pewne zasady, które was obowiązują. Po pierwsze nie wolno wam opuszczać terenów szkolnych bez zgody nauczyciela. Nie wyjeżdżacie do rodzin w ciągu roku szkolnego. Możecie ich odwiedzać w Święta Bożego Narodzenia, lecz tylko na kilka dni, gdyż nie wiemy, jak zareagujecie na nowe środowisko po przemianie, a wszyscy do tego czasu ją już przejdą. Chciałbym, abyście uczyli się systematycznie, bo tu chodzi o wasze życie. Wszystko, czego tutaj uczymy to odzwierciedlenie waszego przyszłego życia. I jeśli się czegoś nie nauczycie, to będzie większe prawdopodobieństwo, że nie zapanujecie nad sobą w świecie ludzi, gdzie mieszka większość Zmiennokształtnych. Wszystko inne jest dozwolone. Oczywiście do granic przyzwoitości. - Może mi się wydawało, ale czułam, jakby to zdanie mówił do mnie i Chrisa. - Mam nadzieję, że będziecie się tutaj czuć równie dobrze jak w domu. Lekcje zaczynają się o dziewiątej. Szczegółowy plan zajęć dla was mam tutaj. - Wskazał stolik przed sobą. Było tam kilka grup kartek. - Tu dla pierwszego roku, tu dla drugiego i tak dalej. - Pokazywał po kolei następne kupki. - Proszę, żebyście podchodzili tutaj po kolei i brali po jednej kartce dla siebie.
Wstało kilka osób, a ja zaczęłam jeść swoje śniadanie. Czułam na sobie wzrok Davida i Becky, którzy pewnie chcieli wiedzieć, gdzie byłam z Chrisem. Szybko zjadłam śniadanie. Prawie gdy skończyłam, przyszła nasza kolej na odebranie swojego planu. Wzięłam kartkę ze stolika i wyszłam ze stołówki za resztą uczniów. Gdy stanęłam przed budynkiem, nie wiedziałam dokąd pójść dalej, więc poczekałam na resztę paczki. Gdy do mnie dołączyli, Chris i Damien zaprowadzili nas do budynku, w którym odbywało się większość lekcji.
Była za piętnaście dziewiąta, gdy w końcu doszliśmy do klasy na pierwszą lekcję. Okazała się nią historia. Gdy oglądałam plan, zauważyłam, że część lekcji ma tę samą nazwę "Zajęcia praktyczne". Mieliśmy je prawie codziennie. Każde z jakimś innym nauczycielem.
Gdy weszłam do klasy, były tylko dwa wolne miejsca. Jedno obok Chrisa, a drugie po przeciwnej stronie klasy obok pryszczatego chłopaka, który głupkowato się uśmiechał. Wybrałam więc miejsce obok Chrisa. Chłopak uśmiechnął się, gdy przez przypadek musnęłam ręką jego kark, a w jego oczach tańczyły wesołe iskierki, które mnie w nim pociągały. Zmieszana usiadłam na krześle. Zaczęłam rozglądać się po sali. Jednak czułam, że Chris mi się bacznie przygląda. Już miałam się spytać, o co mu chodziło, gdy do klasy weszła trzydziestoletnia kobieta. Wysoka, ciemnowłosa ruszyła żwawo między stolikami.
- Witam was na pierwszej lekcji historii. Chris! - Zwróciła się do chłopaka. - Przynieś książki. Znajdziesz je w tamtej szafie. - Wskazała na tył klasy. - Rozdaj je wszystkim - rozkazała.
Chris wstał i poszedł na tył klasy. Otworzył szafę. Wyjął książki i każdemu położył jedną na stoliku. Potem usiadł, a kobieta podziękowała mu.
- Na naszych lekcjach będziecie poznawać historię Zmiennokształtnych. Na następną lekcję macie dowiedzieć się, do jakich watah, stad czy gromad należycie. Wszelkie informacje na temat waszych rodzin znajdziecie w Archiwum, które jest w Bibliotece. A teraz otwórzcie książki na stronie dziewiątej.
Kazała nam przeczytać pierwszy rozdział, a sama zaczęła sobie poprawiać makijaż. Nie dowiedziałam się niczego ciekawego. Wszystko to już wiedziałam, jednak starałam się udawać, że jestem choć trochę tym zainteresowana.
W końcu lekcja dobiegła końca, a następną (na szczęście) mieliśmy dopiero w czwartek. W normalnej szkole zawsze lubiłam historię, jednak po tej lekcji miałam już dość. Bo jeśli każda nasza lekcja będzie tak wyglądać, to przecież niczego pożytecznego się nie nauczymy z samych książek.
Na pozostałych trzech lekcjach było podobnie. Zwykłe lekcje, które czasami nawiązywały do Zmiennokształtnych.
Szliśmy na biologię. Byłam przekonana, że będzie tak, jak na poprzednich lekcjach, jednak myliłam się. Profesor Jenkins zaczął opowiadać nam o różnicach między organizmem ludzkim, a Zmiennokształtnym. Na czym one polegały i jak odróżnić Zmiennokształtnego od zwykłego człowieka. Zaciekawiło mnie to, bo w żadnej książce tego nie znalazłam. Jednak lekcja szybko się skończyła. Następna była związana z naszymi mocami. Uczyliśmy się jakie zdolności możemy posiadać - Telekineza czy Teleportacja, a jakie na pewno mamy - czytanie w myślach i telepatyczne porozumiewanie się - i jak rozpoznać jaką kto ma moc po jej zademonstrowaniu.
Po obiedzie zaczynały się zajęcia praktyczne. Dowiedzieliśmy się, że tych zajęć będzie więcej w przyszłym roku, kiedy wszyscy przejdą już przemianę. Na dzisiejszej lekcji opuszczaliśmy tarcze ochronne i próbowaliśmy wedrzeć się do umysłu innych osób. Ćwiczyliśmy w parach. Ja byłam z Alice, Becky z moim bratem, a Chris z Damienem. Po kilku próbach udało mi się zobaczyć jakiś dziwny dom. Było mi o tyle łatwiej od pozostałych, bo próbowałam już tego na Chrisie.
Po czwartej po południu mięliśmy w końcu czas dla siebie. Poszłam z dziewczynami do biblioteki. Odrobiłyśmy prace domową na jutro. Zaczęłyśmy szukać w Archiwum czegoś o naszych rodzinach, jednak bez czyjejś pomocy się z tym nie uporamy. Postanowiłyśmy więc, że wrócimy tutaj jutro z Chrisem lub Damienem (a najlepiej z obojgiem) i wtedy zaczniemy poszukiwania od początku.
O siódmej jak zwykle poszliśmy do stołówki na kolację. Czułam na sobie wzrok Chrisa, jednak żadne z nas nie odezwało się do siebie po porannym pocałunku. Chciałam się go spytać o to, co o mnie myślał, jednak nie mogłam tego zrobić przy Becky czy Davidzie, bo zaczęłyby się kłopotliwe pytania.
Wieczorem, gdy się umyłam, leżałam w łóżku z książką o Wilkołakach. Jednak żadne słowo z niej do mnie nie docierało. Ciągle myślałam o tym, co się wydarzyło rano.
Dziewczyny jeszcze nie wróciły z kolacji. Pewnie zagadały się z Davidem i Damienem. Bardzo dobrze się z nimi dogadywały i cieszyłam się z tego, ponieważ wyglądało na to, że spędzimy ze sobą koleje pięć lat.
Usłyszałam jakiś hałas na dworze. Pomyślałam, że to pewnie dziewczyny wracały ze stołówki, jednak po chwili ktoś zapukał w okno. To na pewno nie mogły być Alice i Becky. One weszłyby bez pukania przez drzwi, bo w końcu to także i ich pokój. Uklękłam przed oknem na łóżku i wyjrzałam przez nie. Na dworze świeciły lampy, jednak światło nie dostawało się na tę wysokość. Jedyne światło, które oświetlało twarz przybysza, wydobywało się z mojej lampki nocnej.
Zastanawiałam się, kto to może być i czy powinnam otworzyć okno, jednak zanim zdążyłam podjąć jakąkolwiek decyzję, usłyszałam głos chłopaka:
- Wpuść mnie! To ja Chris!
Zdziwiona otworzyłam okno i odsunęłam się, by mógł wejść do środka. Z gracją przeszedł przez parapet i, uważając, by nie ubrudzić mi łóżka, stanął na podłodze przede mną.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Muszę z tobą porozmawiać - oznajmił poważnie.
- To słucham - powiedziałam.
- Chodzi o to, co się dzisiaj stało. Chciałbym cię przeprosić. Za to co zrobiłem i za to co mógłbym zrobić.
- Nie rozumiem. - Pokręciłam głową.
- Och Prue!!!! Nawet nie wiesz, jak na mnie to wszystko działa. Gdy stoisz tak obok mnie. Gdy do mnie mówisz. Jesteś taka pociągająca. Mam ochotę wziąć cię do pokoju i pieprzyć się z tobą do utraty sił. Ale wiem, że mi nie wolno. I powstrzymywałem się, gdy byłaś człowiekiem. Ale gdy przeszłaś przemianę...  Boże, nawet nie wiesz, jak moje hormony wariują!! - Złapał się za głowę. - Nie chcę cię stracić. Nie chcę cię skrzywdzić. Ale jeśli czegoś nie zrobimy, to ja oszaleję i w końcu zrobię coś, czego będę żałować do końca życia... - zakończył z grymasem na twarzy.
Spojrzał na mnie. Nagle ogarnęło mnie uczucie, jakie opisywał. Podniecenie. Ekscytacja. Usłyszałam jego myśli tak ociekające namiętnością, jak jakiś dobry pornos. Zobaczyłam sny, na których reżyserzy mogliby się wzorować. Wiedziałam, że chłopak opuścił swoje tarcze ochronne specjalnie, by mi pokazać co czuł, gdy mnie widział. Spojrzałam mu w oczy. Tańczyły w nich złote iskierki. Wdarłam się głębiej do jego umysłu. Zobaczyłam jego ojca, uderzającego go w twarz. Potem mnie ocierającą mu krew z policzka i następna scena. Spałam wtulona w Chrisa u niego tej samej nocy. Potem widziałam mnie przechodzącą przemianę i gdy staliśmy tuż przed pocałunkiem przed drzwiami stołówki. Chris podszedł do mnie. Zaczęłam zastanawiać się, co to wszystko może znaczyć. Jednak długo nie dane mi było myśleć, bo gdy chłopak zbliżył się do mnie, moje hormony zaczęły szaleć. Zabrakło mi tchu i zrobiło mi się strasznie gorąco. Chłopak pochylił się nade mną. Musnął moje usta swoimi wargami. Podniosłam dłonie i położyłam je na jego policzkach. Oddech miałam przyspieszony, jakbym przed chwilą skończyła bieg.
Chris patrzył na mnie pożądliwym wzrokiem. Czułam jak rozbiera mnie z mojej piżamy wzrokiem. Oparł ręce na moich biodrach. Przycisnął do siebie tak, że nie było miejsca, w którym  nasze ciała się nie stykały.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy - szepnął. Poczułam jego ciepły oddech na mojej twarzy.
- Ja wiem, że nie zrobisz - odezwałam się lekko zachrypniętym głosem.
Chwilę błądził ustami po mojej twarzy, aż w końcu odnalazł wargi i natarł na nie z dzikością wilka, który siedział w nim od tak dawna. Całowaliśmy się namiętnie. Ściągnęłam z Chrisa czarną kurtkę, w której do mnie przyszedł i rzuciłam ją na łóżko. W pewnym momencie dotknęłam plecami zamkniętych drzwi do łazienki. Oparłam się o nie.
Całował moją szyję. Ja lekko dyszałam. Nie usłyszałam dźwięków dochodzących zza drzwi mimo mojego nowego, wyostrzonego słuchu. Chris chyba także nie usłyszał, bo nie przerywał pocałunku. Gdy znów napotkał moje usta i wpił się w nie, do pokoju wpadły roześmiane Alice i Becky. Nie zauważyły nas, więc mogliśmy się od siebie oderwać i choć trochę uspokoić. Chris nadal stał blisko mnie. Nie chciał mnie zostawić. Słyszałam jego myśli, które przeklinały dziewczyny, że akurat wtedy weszły i nam przeszkodziły. Oparł ręce o drzwi tuż przy mojej głowie. Nie mogłam się od niego uwolnić. Czułam jego przyspieszony oddech na mojej skórze. Miał lekko zaróżowione policzki i rozczochrane włosy.
"Ja pewnie też tak wyglądam" - pomyślałam.
"Wyglądasz ślicznie i pociągająco z rumieńcami" - usłyszałam Chrisa.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Och, chyba przyszłyśmy w złym momencie - powiedziała Becky.
Kompletnie zapomniałam, że one znajdowały się razem z nami w pokoju. Spojrzałam ponad ramieniem Chrisa. Miały zmieszane miny. Chłopak posłał im serdeczny uśmiech i powiedział:
- Ja właśnie wychodziłem.
Podszedł do łóżka. Ubrał kurtkę i spojrzał na stolik, na którym stało nasze zdjęcie i książka. - Ale wiesz, że możesz to przeczytać jak Zmiennokształtny, nie? - zapytał pokazując książkę. A w myślach dodał - "Ładne zdjęcie"
Uśmiechnął się do mnie. Nie wiedziałam, co chciał przez to powiedzieć. Gdy starałam się wedrzeć do jego umysłu, napotkałam te cholerne tarcze ochronne.
- Kiedyś ci powiem, co miałem na myśli - rzekł tajemniczo.
Wspiął się na parapet, przeskoczył przez niego i po chwili wylądował zgrabnie na ziemi.
Czułam spojrzenie dziewcząt na sobie. Nie chciałam im wyjaśniać całej sytuacji, bo sama nie do końca wiedziałam, co o tym myśleć. Zerknęłam więc na zegarek, unikając wzroku Becky, która byłą bardziej ciekawa, co tutaj się działo niż Alice. Blondynka szukała czegoś w szafie, natomiast Beck wpatrywała się we mnie intensywnie. Dochodziła północ. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam. Potargane włosy, jeszcze lekko zaróżowione policzki i rozmazany tusz pod lewym okiem. Umyłam twarz i rozczesałam włosy. Wyglądałam teraz o niebo lepiej. Wyszłam z łazienki i od razu położyłam się w swoim łóżku, nie zwracając uwagi na szepty dziewczyn.
Nawet gdybym nie chciała słyszeć tego, o czym gadały, to i tak słyszałam. Mój przeklęty słuch działał idealnie.
Becky wypytywała Alice, co sądziła o tej scenie, której były świadkami. Blondynka wzruszyła tylko ramionami i powiedziała, że to nie ich interes i nie zamierzała się wtrącać w moje prywatne życie chyba, że sama bym ją o to poprosiła. Odetchnęłam głęboko. Będę Alice dozgonnie wdzięczna za tę uwagę, bo Becky pomarudziła jeszcze coś pod nosem i przymknęła się. Po kolei każda weszła do łazienki. Gdy zostałam sama z Beck, ta usiłowała wyciągnąć coś ze mnie, ale udawałam, że spałam. W końcu dała sobie spokój i więcej się nie odezwała.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ;** Chciałam Was tylko zachęcić do głosowania w ankiecie, która jest na górze po prawej. Z góry dziękuję ;** 

5 komentarzy:

  1. Fajny :) Czekam na moment kiedy napiszesz jakie mają specjalne moce czy zdolności (wiem ,że mi to juz mówiłaś i tłumaczyłaś ,ale nie ogarnęłam tego ). Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah :D świetne :D "usłyszałam jego myśli tak ociekające namiętnością jak jakiś dobry pornos" To mnie rozwaliło :D
    czekam na next :D
    Twoja wierna fanka S.T.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ociekające namiętnością jak dobry pornos" albo " Mam ochotę wziąć Cię do pokoju i pieprzyć się z Tobą do utraty sił." znowu mnie demoralizujesz kochana ;d ale co tam przeżyję. Genialnie bosko cudownie. Czekam na next i życzę dużo weny :)
    xoxo A

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ociekające namiętnością jak dobry pornos" albo " Mam ochotę wziąć Cię do pokoju i pieprzyć się z Tobą do utraty sił." znowu mnie demoralizujesz kochana ;d ale co tam przeżyję. Genialnie bosko cudownie. Czekam na next i życzę dużo weny :)
    xoxo A

    OdpowiedzUsuń
  5. Wskazówka sztuk jeden: nawet, jeśli chcesz wyrazić wyjątkowo silne emocje, jeden znak interpunkcyjny wystarczy w zupełności. Jeśli kiedyś wiązałabyś poważniejsze plany z tym tekstem, każdy wydawca z pewnością zacząłby pluć pianą na widok na przykład potrójnego znaku zapytania :)

    OdpowiedzUsuń