sobota, 17 maja 2014

*17. "Ciągle stoję pomiędzy"

Dedykacja tym razem dla RebellinousAngel♥ za niesamowicie długie, super mega motywujące komentarze! Nie mogę wyjść z podziwu, jak Ty potrafisz tak świetnie ubierać myśli w słowa :) Przeogromnie się cieszę, że jakimś trafem znalazłaś się na moim blogu i zostałaś na dłużej :) I uszczęśliwiasz mnie swoimi opiniami na temat postów. Dziękuję! ;*


"Jeśli chcesz oglądać tęczę, musisz dzielnie znieść deszcz."

~~*~~*~~*~~*~~

~~ Rose ~~

    Dni mijały strasznie szybko. Ale tak to już bywa. Gdy jest nudno, czas wlecze się niemiłosiernie długo, ale gdy coś się dzieje, gdy spędza się całe dnie z przyjaciółmi, mija jak z bicza strzelił. A przez ostatni tydzień nie mogłam narzekać na brak rozrywek. Odkąd przyjechałam do Dundee, zawsze coś się działo. A to graliśmy w siatkówkę, a to wybraliśmy się na wycieczkę nad morze. Wczoraj byłam z Prue w mieście na zakupach. Chodziłyśmy sobie po sklepach, przymierzałyśmy wszystko, co wpadło nam w ręce. Na początku rozmawiałyśmy o bardziej neutralnych tematach, jednak gdy wracałyśmy już do szkoły, przyjaciółka zaczęła wypytywać mnie o najróżniejsze rzeczy, wszystkie jakoś powiązane z chłopakami. Odpowiadałam na nie, bo nigdy nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic.Po dwunastym takim pytaniu zdenerwowałam się, przystanęłam na moment, spojrzałam jej prosto w oczy i zapytałam:
    - Mogę wiedzieć, dlaczego męczysz mnie tymi pytaniami?
    - Po prostu jestem ciekawa, tyle. - Wzruszyła ramionami.
    - Wiesz, że nie umiesz kłamać. Więc albo mów, o co chodzi, albo się przymknij - zaproponowałam.
    - No dobra, dobra. Chciałam tylko wybadać, czy masz jakiegoś chłopaka na oku...
    - I nie mogłaś zapytać mnie o to tak normalnie? Musiałaś owijać w bawełnę?
    - No bo widzisz.... - zmieszała się. - Chodzi o to, że...
    - Że masz na myśli konkretnego chłopaka - westchnęłam. Prue uśmiechnęła się do mnie dziękczynnie. - Przecież wiesz, że nie umawiam się z chłopakami. Na pewno nie z takimi, których wcześniej dokładnie nie poznam. A z tych, których znam, żaden mi się nie podoba.
    - A czy gdyby to był mój znajomy i gdybym powiedziała ci, że na sto procent cię nie skrzywdzi, zrobiłabyś wyjątek od swoich ścisłych reguł?
    - Lepiej powiedz, o kogo ci chodzi i dlaczego cię tak nagle napadło na swatanie mnie.
    Szłyśmy przez zielony park. Nad nami, wśród kołyszących się na wietrze drzew śpiewały ptaki, wiewiórki skakały z gałęzi na gałąź. Słońce przygrzewało mocno, ale, idąc alejami parku, byłyśmy schowane przed jego promieniami. Obie miałyśmy na nosach okulary przeciwsłoneczne, które w tamtej chwili służyły nam za opaski do włosów.
    - Tylko mi nie przerywaj i nie bądź zła, okey? - zapytała Prue, a ja jej obiecałam, że wysłucham jej ze stoickim spokojem i będę milczała jak grób. - Gdy przyjechałaś, od razu zauważyłam, już po pierwszym spotkaniu, że ty i Tom... No wiesz, wpadliście sobie w oko. - Nabrałam powietrza do płuc, by temu zaprzeczyć, ale przyjaciółka nie pozwoliła mi dojść do słowa. - Obiecałaś! - Pokiwałam tylko głową i wypuściłam głośno powietrze. - Poprosiłam Chrisa, by z nim o tym porozmawiał, ale nie udało mu się niczego z niego wyciągnąć. Z resztą nie dziwie mu się. Ach! No tak, ty nic nie wiesz! - zawołała, widząc moją zdezorientowaną minę.
    Opowiedziała mi o tym, dlaczego Tom zmienił szkołę. Musiał naprawdę mocno kochać tę dziewczynę, skoro nie mógł tam wytrzymać. Zawsze zazdrościłam Prue tego, że znalazła tego jedynego, z którym jest szczęśliwa, lecz w tamtym momencie spojrzałam na miłość od innej strony. Można kogoś kochać ponad życie, można snuć plany związane z tą osobą, lecz nigdy nie wiadomo, kiedy los się od nas odwróci i zamiast szczęścia, miłość przyniesie ból i smutek. Parę lat temu czułam się podobnie. Myślałam, że Phill to ten jedyny, kochałam go, ale dopiero po czasie okazało się, że on nie odwzajemniał moich uczuć. Wykorzystał mnie i zostawił. Typowy facet. Z czasem zdałam sobie sprawę, że ja go wcale nie kochałam. To było tylko głupie szczeniackie zauroczenie. Ale przez rok cholernie bolała jego strata. Nienawidziłam go za to, że mnie zostawił i że ta sytuacja sprawiała mi ból. Uważam, że Tom również sobie poradzi ze stratą Vivian. Różnica jest taka, że w ich przypadku to naprawdę była miłość.
    - Więc Chrisowi nie udało się nic wskórać, ale ja nadal byłam ciekawa, co on o tym wszystkim sądzi. I sama do niego poszłam - kontynuowała Prue. - Trochę się wkurzył, ale w końcu wyjawił mi, że bardzo mu przypominasz Vivian. Nie tylko z wyglądu, ale i z zachowania i to go bardzo intryguje. Z jednej strony przeraża, ale ciekawy jest, dlaczego macie tak dużo wspólnych cech. Pomyślałam, że ciebie też muszę wypytać o niego. Tak dla równości. I okazało się, że mam rację!
    - W czym? - zdziwiłam się.
    - No że ty i on... - Spojrzała na mnie znacząco.
    - A kto ci powiedział, że ja go lubię?
    - Twoje rumieńce na policzkach! Och wiedziałam! Tak bardzo się cieszę! Mówiłam Chrisowi, ale on mi nie wierzył. Wiadomo, chłopak się nie zna na takich sprawach tak jak dziewczyna. Poza tym znam cię już tak długo! - paplała jak nakręcona. Trudno mi było wejść jej w słowo, ale po chwili zamilkła na sekundę, by nabrać powietrza i przełknąć ślinę, więc wykorzystałam ten moment.
    - Nadal nie rozumiem, czym się tak podniecasz. Może mi się podoba, ale to nie znaczy, że od razu dopuszczę go do siebie. Całkowicie go nie znam i nie ufam mu. Tak jak reszcie chłopaków. Tak z reguły. Skoro mnie znasz, to doskonale o tym wiesz.
    - A czy myślisz, że ja o tym nie pomyślałam? Wszystko dokładnie przemyślałam i już mam plan. Ale nie mogę ci go zdradzić, bo wtedy mogłabyś coś zepsuć. A teraz się pośpiesz, bo chcę zdążyć na ten nowy film! - zawołała i pociągnęła mnie w kierunku szkoły.
    Odkąd tu przyjechałam wszystko wydawało mi się dziwne. Prue chodziła uśmiechnięta od ucha do ucha, nie zachowywała się naturalnie. Coś ją gryzło. A raczej coś przede mną urywała i chciała mi to powiedzieć, ale albo nie wiedziała jak, albo nie mogła. Więc skoro to nie chodziło o Toma i ten jej misterny plan, to o co?

~~ Chris ~~

    - Jesteś pewna, że to zadziała? - zapytałem z powątpiewaniem. Cała ta akcja z intrygami mi się nie podobała. Według mnie Tom i Rose powinni sami ze sobą załatwiać swoje prywatne sprawy. Ale Prue oczywiście musiała się wtrącić. Co oni są małymi dziećmi, czy jak?
    - No jasne, że tak! - zapewniła. - Musimy tylko sprawić, żeby zaczęli ze sobą rozmawiać, bo do tej pory Rose spędzała czas tylko ze mną. A jeśli już gadała z Tomem to tylko jakieś pół słówka i to w naszej obecności, gdzie nie miała szansy się z nim zapoznać. Teraz musi się to zmienić. Jeśli pozna Toma to przekona się, jaki jest i będzie im o wiele łatwiej. Poza tym to tylko taka kolacja zapoznawcza. Nic oficjalnego, żadnych cudacznych nazw. Po prostu my, dobre żarcie i mile spędzony czas. Kiedy my będziemy się zajmować sobą, oni będą musieli zacząć ze sobą gadać. Jeśli to nie pomoże to się wycofam, obiecuję. Ale musisz się zgodzić, bo bez ciebie nawet nie mam co próbować.
    - Niech ci będzie. Jedna kolacja, a potem umywamy ręce. - Dziewczyna rzuciła się na mnie, przytuliła mocno i pocałowała namiętnie w usta. Uśmiechnąłem się delikatnie. - To co mam przygotować?
    - Ja zajmę się jedzeniem, ty możesz pomyśleć, gdzie byśmy je zjedli.
    - A może tak zorganizujemy piknik? - zaproponowałem.
    - Jesteś genialny! - zawołała Prue, biorąc z szafy duży koc i podając mi go. - Znajdź jakieś miejsce i porozmawiaj z Tomem. Ja zajmę się Rose.
    Staliśmy w pokoju dziewcząt. Blondynka siedziała w łazience, a my rozmawialiśmy cicho . Bardzo cieszyłem się, że Rose nas odwiedziła, ale powoli w mojej głowie zaczynał się rodzić niepokój. Prue za bardzo się starała, ciągle skakała wokół przyjaciółki. Nigdy tak się nie zachowywała i Rose mogła zacząć coś podejrzewać. Ich przyjaźń nigdy nie wymagała wysiłku. Po prostu się przyjaźniły, były ze sobą szczere. Wiedziały o sobie wszystko. Teraz, gdy się to zmieniło, Prue trudno zachować pozory.
    - Jesteś pewna, że dasz sobie radę? - zapytałem, przytrzymując ją za łokieć. Chciała odejść, lecz nie mogłem jej na to pozwolić. Musiałem się upewnić.
    - A co jest trudnego w przygotowaniu kolacji? Przecież wiesz, że lubię gotować. - Zaśmiała się nieco histerycznie.
    - Dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to. Odkąd Rose przyjechała, zachowujesz się dziwacznie. Ona to zauważy. Albo już zauważyła. Nie możesz dopuścić do tego, by zaczęła węszyć. Nie powinna wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy. Dla jej dobra. Znasz zasady. Człowiek nie może chociaż podejrzewać, że tacy jak my chodzą po ziemi. Jedynym wyjątkiem jest...
    - Miłość. Wiem o tym doskonale - przerwała mi. - Staram się zachowywać jak dawniej, ale kompletnie nie wiem, jak mieć przed Rose tajemnicę. Ona zawsze wszystko wiedziała. Jeśli ja jej nie powiedziałam to sama się domyślała. Nie potrafię tego teraz zmienić. Poza tym jeszcze nigdy nie miałam styczności z osobami z mojego starego życia teraz, po przemianie. Już nie pamiętam, jaka byłam kiedyś. To mnie zaczyna przerażać. Ale myślę, że dam radę. Muszę!
    Odwróciłem ją delikatnie twarzą do siebie i przytuliłem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, co czuła. Sam przecież też przez to przechodziłem. Tylko ja nie miałem nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, a ona ma mnie.
    - Lepiej już pójdę poszukać Toma. Rose zaraz wyjdzie - szepnąłem jej do ucha, słysząc kliknięcie w zamku. Prue tylko pokiwała głową. Uśmiechnęła się słabo. Przejechałem opuszkiem kciuka po jej policzku, zatrzymując się na dolnej wardze. Pochyliłem się i musnąłem jej usta swoimi. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie. Nigdy nie miałem dość czasu spędzonego z ukochaną. - Na razie! - zawołałem tak, by usłyszała mnie Rose wychodząca z łazienki. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do biblioteki. Wiedziałem, że tam, między regałami z książkami, znajdę blondyna.


~~ Tom ~~

    Leżałem na kocu, spoglądając na zachodzące słońce. Było piękne. Pamiętałem, że Vivian kochała patrzeć na zachód i wschód słońca. Zawsze, gdy była smutna, coś ją trapiło, nie mogła spać, wychodziła z budynku i podziwiała, jak świat budzi się do życia, lub zasypia. Wtedy nie potrafiłem tego docenić, czasami śmiałem się z niej, że wolała wstać o czwartej rano i przesiedzieć ten czas na dworze, niż spędzić go w ciepłym łóżku. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, co ona w nim widziała. Ile bym dał, żeby siedziała teraz ze mną i patrzyła na ten sam zachód słońca co ja.
    Nasza miłość nie była trudna, nie wymagała poświęceń. Ona wiedziała wszystko o mnie, ja o niej. Już wiem, jaki skarb posiadałem i, jak głupi, dałem mu odejść. Teraz już nic nie będzie takie jak kiedyś. Już nie pokocham nikogo tak, jak jej. A jeśli pokocham to nie będzie to taka miłość jak tamta. Teraz to wiedziałem.
    Wyjeżdżając, myślałem, że zapomnę. Ale o czymś takim po prostu nie da się zapomnieć. Należy nauczyć się z tym żyć. A ja jeszcze nie potrafię iść naprzód. Ciągle stoję pomiędzy.
    Chris stał nieco dalej i odbijał piłkę. Czekaliśmy na dziewczyny. Dlaczego zgodziłem się tutaj przyjść? Dobre pytanie, na które próbowałem sobie odpowiedzieć.
    Po pierwsze ciekawiło mnie to, że Rose to kopia Vivian. Nie idealna, bo wiadomo, że dwóch takich samych osób nie ma, ale podobna. Po drugie nie miałbym co robić. Po trzecie kocham kuchnię Prue.
    Nic nie przemawiało do mnie, bym nie przychodził. Lecz gdy tak leżałem, zacząłem odczuwać niepokój. Nie miałem pojęcia, czym był spowodowany, ale coraz bardziej bałem się czegoś. Czegoś na pewno idiotycznie błahego. Po mojej głowie zaczęły się krzątać myśli typu: Co ja tu robię?, czy Oszalałem?
    Do moich nozdrzy doleciał zapach człowieka. Wydawało mi się, że serce na sekundę straciło swój rytm. Poczułem na sobie zaciekawione spojrzenie Chrisa, ale udałem, że nic się nie stało. Podniosłem się i usiadłem, by zobaczyć, jak Prue i Rose idą przez trawnik, niosąc kosz pełen smakowicie pachnącego jedzenia. Kiszki zagrały mi marsza. Od śniadania nic nie jadłem.
    Gdy stanęły obok koca, Prue uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo. Czyżby i ona usłyszała tę nagłą zmianę w rytmie mojego serca? Przecież to nic nie znaczyło! To tylko... Tylko co?
    Zalała mnie fala paniki. Co to miało znaczyć? Przecież serce nie zaczęło bić mocniej z powodu nadchodzącej uczty. Musiało istnieć inne wytłumaczenie.
    I to wytłumaczenie właśnie siadało obok mnie. Gdy Rose odgarnęła włosy do tyłu, znów poczułem zapach człowieka; słodki, intensywny. Każdy miał swój. Rose pachniała różami i skoszoną trawą. Był to przyjemny zapach. Przymknąłem powieki, delektując się nim. Wciągałem powoli powietrze i wolno je wypuszczałem. Musiałem wyglądać dziwnie, ale to mnie nie interesowało.
    Nim zaczęliśmy jeść, zauważyłem, że Chris i Prue siedzą nieco na uboczu, pozwalając tym samym na to, byśmy my, ja i Rose, mogli lepiej się poznać. Czy tego chciałem? No jasne, że tak. Nie wiedziałem tylko, jak zacząć rozmowę.
    - Piękny widok - mruknęła blondynka, spoglądając na czerwone niebo. Delikatny, ciepły wiatr porwał jej jasne włosy do tyłu. Ramiona miała nagie, widniała na nich gęsia skórka, ale nie narzekała na zimno.
    - Tak, bardzo ładny - odparłem, nie patrząc jednak na słońce, lecz na nią. Odwróciła głowę w moją stronę i widząc, że się jej przyglądam, zaróżowiła się. - Lubisz zachód? - zapytałem.
    - Kocham. To jest najlepsza pora dnia. Kończy się dzień, zaczyna noc. Jedne stworzenia idą spać, drugie się budzą. Porównywalny jest tylko wschód. A ty jak uważasz? - zainteresowała się.
    - Kiedyś myślałem, że nie ma w tym nic ciekawego. Ale dzisiaj, gdy siedziałem tutaj, zanim przyszłyście, dotarło do mnie, że w zachodzie słońca jest coś magicznego. Mógłbym na niego patrzeć cały czas.
    - Ja też - westchnęła. Potarła dłońmi odsłonięte ramiona. Zareagowałem odruchowo. Sięgnąłem po leżącą obok mnie bluzę i zarzuciłem ją jej na plecy. Okryła się nią szczelniej. - Dziękuję.
    Uśmiechnąłem się tylko, niezdolny wypowiedzieć choćby jedno słowo. Siedzieliśmy w ciszy, patrząc przed siebie. Nie zauważyłem, kiedy Chris i Prue ulotnili się, zostawiając nas samych.
    - Opowiedz mi coś o siebie - poprosiła znienacka.
    - Co chcesz wiedzieć? - zapytałem.
    - Wszystko, co jesteś w stanie mi powiedzieć. Chcę cię poznać, zanim się zaangażuję.
    - A chciałabyś? - szepnąłem z nadzieją w głosie.
    - Bardzo - wyznała, odwracając głowę w moją stronę. Spojrzała na mnie błękitnymi oczami, pełnymi strachu i nadziei. Coś we mnie pękło. Zrozumiałem, że Nyks przysłała do mnie Rose, bym zrozumiał, że miłość to dobra rzecz, że można kochać więcej niż tylko raz. Pochyliłem się i pocałowałem blondynkę.


~~*~~*~~*~~*~~

    Hej! MAM DO WAS MEGA GIGA DUŻĄ, WAŻNĄ PROŚBĘ! Napiszcie w komentarzach, jakie rozdziały mogłabym pokazać nauczycielce od polskiego, bym dostała piątkę na koniec roku! Brakuje mi kilku setnych i bardzo mi na tym zależy, a ja nie mam pojęcia, które wybrać! Nikt mi też nie umie doradzić. jeden mówi tak, drugi jak chcesz, a ja potrzebuje konkretnej odpowiedzi. Gdy już dostane konkretne propozycje, będzie mi łatwiej podjąć decyzję. Pomóżcie mi! Bo jak nie wy, to kto? :D
    Rozdział z lekkim opóźnieniem, ale wczoraj wieczorem miałam może z pół tej notki :) Do tego kompletnie niesprawdzonej. No i kolejna para? Nie no, muszę coś z tym zrobić -,- bo z mojego opowiadania robi się romans :D Ale powoli zacznie się akcja, obiecuję :) Tylko muszę to dokończyć, muszą przyjechać z "wakacji". Wydaje mi się, że ta notka jest taka... sama nie wiem. Trochę może nieprzemyślana. Co prawda myślałam o niej dużo, ale do ostatniej chwili nie miałam pojęcia, jak myśli ubrać w słowa, by powstał rozdział. Mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba! :)
   CO SIĘ STAŁO, ŻE USUNĘŁY MI SIĘ WSZYSTKIE GŁOSY W ANKIECIE?? ;(
    Do następnego! Pamiętajcie o prośbie!
Zuza♥

8 komentarzy:

  1. Nareszcie Chris i Prue! O matko... jak ja za nimi tęskniłam <3
    Jestem za, jeśli chodzi o kolejne pary, przedstawiasz ich tak słodko ^^ i każda z nich jest inna. Nieraz masz tak, że tworzysz parę związków w jednym opowiadaniu, które coś łączy. Po prostu zachowują się podobnie- a u ciebie tego nie ma, co jest dużym plusem!
    Mi oczywiście strasznie się podobał... zwłaszcza, że pojawił się Chris <3
    PS. Mój ulubiony rozdział http://mylifegotmuchbetterwhenyoucameinit.blogspot.com/2013/10/1-piekielna-popieprzona-pedantyczna.html, według mnie możesz go pokazać :*
    Pozdrawiam
    Seo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Tęskniłaś? Ja trochę też :D Cieszę się, że ktoś znajduje coś dobrego w tym, że u mnie jest tyle par :) Bo ja nie potrafiłam :D
      No cóż, jeśli chodzi o ten rozdział to gdybym go sama w całości pisała to ok, ale pomagała mi w tym Soundless, a ja chcę, żeby to byłam moja własna praca. Sama wiesz, żebym zasłużyła na tą piątkę :)
      Dziękuję, a ja lecę przeczytać Twój rozdział, bo później zapomnę :D
      Zuza ;*

      Usuń
  2. Nie wiem co powiedzieć... Pierwszy raz nie wiem co powiedzieć. Wychodzę z ciężkiego szoku i sama nie wiem dlaczego, ale zaczęłam płakać. Matko, jakie to było cudowne. Ta ich chwila sam na sam uświadomiła mnie w jak zażyłej relacji właśnie się znajdują.
    Zrobiłaś z tego rozdziału coś cudownego, a zarazem tajemniczego. Jak romansidło, choć lepsze od prawdziwego romansu, mieszane z odrobiną akcji.
    Ta cała początkowa nieufność Rose trochę mnie zaniepokoiła. Zaczynam się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego postrzegają ją za człowieka i przeszli przemianę. Być może dowiem się potem, ale ten niedosyt wyżera mnie od środka.
    I Prue... nic nie pamięta? Nie pamięta kim była wcześniej? Tak nagle zaczęła się zbliżać do Rose, wypytywać ją, zadawać miliony pytań. O dziwo, Rose jest wspaniałą kobietą i to jak! Ha, sama bym straciła cierpliwość przy takiej wścibskości i ciekawości.
    Jeszcze Chris jest tutaj taki romantyczny i wyrozumiały. Popiera ten pomysł, choć najpierw myśli sceptycznie i jest nastawiony na niepowodzenie.
    Sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Och, zamieniam się własnie w jakiegoś detektywa bądź psychopatę analizującego każdy wyraz po kolei by choć coś wyczytać i wyciągnąć jakieś wnioski, doszukując się ukrytych podtekstów.
    Jestem dziwna, nie ważne. ( XD )
    Rose tak bardzo przypomina Vivian, że myślę sobie w tej chwili, że muszą być jakoś spokrewnione. Ten fakt musi być ze sobą jakoś powiązany, choć istnieje możliwość, że żyją sobie dwie identyczne kobiety, niemal sobowtóry.
    Ha, sobowtóry. Czy ja właśnie oszalałam?
    Gadam pewnie niestworzone rzeczy, ale co ma powiedzieć moja wyobraźnia, gdy dzieją się tutaj tak niewyobrażanie ciekawe rzeczy?
    Jeju, zawsze czymś mnie potrafisz zaskoczyć!
    ~
    Znasz moje zdanie na temat Twojego stylu pisania i tych zaskakująco intrygujących tekstów. Tym razem również udało Ci się mnie zaintrygować - " Wiesz, że nie umiesz kłamać. Więc albo mów, o co chodzi, albo się przymknij ".
    Matko, moja nauczycielka mówi tak za każdym razem kiedy ktoś z nas coś kombinuje. Nasza pani profesor jest szanowanym człowiekiem, a czasem tak perwersyjne teksty wychodzą z jej ust, że chroń mnie Boże.
    Hah, zeszłam trochę na inny temat, ale nic.
    Niezmiernie idealnie opisujesz każdą akcję, każdego bohatera, nie owijając w bawełnę. Dobierasz słowa tak, by komponowały ze sobą idealnie.
    Cóż mówić więcej, czasem nawet najdoskonalszy pisarz nie potrafiłby ująć za serce. Ty ujmujesz zapewne nie tylko mnie.
    Życzę weny i pozdrawiam :)
    ~ RebelliousAngel
    PS: Oczywiście dziękuję za dedykację kochana <3 Ach, nawet nie wiesz jak cieszę się z tego powodu. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
    Zostanę na tym blogu tak długo, aż zdecydujesz się zakończyć tę niezwykłą opowieść, choć chciałabym byś nie kończyła wcale.
    Wręcz przeciwnie, cieszyłabym się gdybyś zechciała zrobić z tego całkiem dobrą książkę. Liczę również na jeden egzemplarz.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose jest człowiekiem. Prue raczej chodziło o to, że nie wie, jak się zachowywać przy ludziach. Bo w szkole nie musiała udawać normalnego człowieka, mogła być Zmiennokształtną. Ale przy Rose musi udawać, że nie ma nadzwyczajnych mocy. I nie może sobie przypomnieć, jak zachowywała się wcześniej. Tak to mniej więcej wygląda.
      Właśnie dlatego ten rozdział był z dedykiem dla Ciebie! Ubóstwiam czytać Twoje komentarze. Nigdy nie będę miała dość! Dziękuję Ci ;*
      Cieszę się, że nie jestem tak przewidywalna jak mi się wydaje :) I uwielbiam właśnie takie analizy, bo wiem, co czytelnik myśli na temat danej sytuacji w opowiadaniu, bo ja mam inne spojrzenie na bloga i Wy też :)
      Może kiedyś... Tak na poważnie nigdy o tym nie myślałam, ale marzyłam kiedyś, by wydać własną książkę :) I na pewno moi czytelnicy mogą liczyć na jeden egzemplarz z autografem ;p
      Pozdrawiam serdecznie!
      Zuza ;*

      Usuń
  3. Niesamowity!
    Mam nadzieję, że Rose zejdzie się z Tomem. Och... oni naprawdę do siebie pasują. :D I Róża chyba jakoś dowie się o Prue... o jej przemianie? :) I dlaczego Rose jest podobna do poprzedniej miłości Toma? Cały czas o tym myślę, przez Ciebie nie będę mogła się skupić na ostatnich dniach nauki!
    Po prostu świetny rozdział. Jeśli jeszcze nie pokazywałaś pani, to możesz się pochwalić tym. Jest w nim tyle cudownych fragmentów. <3
    No cóż... nie mogę doczekać się 18!
    Pozdrawiam i życzę weny kochana! ;**
    Ps. Ocenki już wystawione?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej!! Już myślałam, że wszyscy mnie opuścili, by poprawiać oceny :) Dziękuję Ci! ;* Aa ;p Na pytania z czasem znajdziesz odpowiedzi :)
      W piątek jej dałam trzy rozdziały mojego drugiego opowiadania :) Mam nadzieję, że jej się spodoba! Od tego zależy moja ocena na koniec - i prawdopodobnie pasek!! Strasznie się boję! :)
      Ani jedna ocena nie wystawiona ;( Wszyscy zwlekają z nimi do samego końca - w sumie to dobrze, zdążę się poprawić może z fizyki :D Ale mniej więcej każdy wie, co będzie miał. Teraz tylko takie formalności :)
      Ja na pewno się nie skupię ;p Będę się zastanawiać, jak napisać to, co mam umieścić w osiemnastce :)
      Jeszcze raz dziękuję, podniosłaś mnie na duchu, bo mega mało ludzie ostatnio u mnie komentują ;(
      Również pozdrawiam i czekam na notkę u Ciebie! ;*
      Zuza <3

      Usuń
  4. Z WIEEEEEEEEELKIM POŚLIZGIEM ale jestem :D
    Rozdział genialny, cudowny, amazing i wgl...
    Nie kontaktuje dzisiaj po angielskim, więc przepraszam że tak króciutko...
    Tom i Rose... mmmm ^.^
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, dzisiaj prawdopodobnie pojawi się następny,, więc może wtedy będziesz miała "wenę" na komentarz. Jeśli oczywiście znajdziesz czas na przeczytanie go.
      Zuza <3

      Usuń