sobota, 24 stycznia 2015

*31. "Dla nas najważniejsze było to, że się kochamy. "

Rozdział z dedykacją dla Seoanaa i Vivian. Dziękuję Wam za kolejne nominacje do LBA. To dla mnie wieeelkie wyróżnienie, że właśnie mnie wybrałyście *,* 



"W życiu nie ma sytuacji bez wyjścia. Wszystko można zmienić, naprawić. Wystarczy spróbować."


~~*~~*~~*~~*~~

~~ Becky ~~

    Nie miałam pojęcia, co powiedzieć mamie, dlatego zwlekałam z rozmową jak najdłużej. W końcu okazało się, że już nie mam czasu i zadzwonić powinnam od razu. Tym bardziej się przestraszyłam. Filip próbował mnie uspokoić, ale na niewiele się to zdawało.
    Tak właściwie to nie miałam pojęcia, czym się stresowałam. Gdzieś w głębi podświadomości siedział strach o to, że mama mnie nie zrozumie i wyśmieje, że pomyśli, że już mi całkiem odbiło. Ale oprócz tego? Nie miałam nic do stracenia.
    Usiadłam wraz z Filipem w stajni pośród zwierząt i wybrałam numer rodzicielki. Czekałam dosyć długo. Już myślałam, że nie odbierze i miałam się rozłączyć, gdy usłyszałam w słuchawce jej głos. Serce zabiło mi mocniej. Poczułam, jak mój brat ściska moją dłoń, chcąc dodać mi otuchy.
    - Cześć, mamo - przywitałam się. Wydawało mi się, że głos mi zadrżał, ale miałam nadzieję, że mama tego nie zauważyła.
    - Dzień dobry, córeńko! - zawołała uradowana. - Co u ciebie słychać? - zapytała. Nie wiedziałam, od czego zacząć. Kobieta wyczuła moje wahanie. - Stało się coś?  - zaniepokoiła się.
    - Poniekąd - zaczęłam ostrożnie. - Oczywiście nie chodzi o mnie. Nie bezpośrednio. Raczej o moich znajomych... Pomyślałam... Zastanawiałam się, czy nie mogłabyś nam pomóc.
    - Chyba nawet wiem, w jakiej sprawie - odezwała się.
    - Naprawdę? Skąd? - zdziwiła się.
    - Wczoraj wieczorem ktoś próbował się ze mną skontaktować. Jego duch, choć raczej powinnam powiedzieć, że jej, znajduje się w innym świecie, dlatego połączenie trwało krótko. Jedyne, co zdołałam ustalić to to, że jest w krainie, którą zwą Ohr. Niewiele o niej wiem, ale z tego, co wyczułam, wnioskuję, że dzieje się tam źle.
    - Bella miała wizję, jak mieszkańcy tamtego świata spalają ich na stosie. Dlatego właśnie dowiedzieliśmy się, że tam wylądowali. Mamy coraz mniej czasu na wydostanie ich stamtąd! Masz jakiś pomysł?
    - Oczywiście, że tak. Zamierzałam nawet dzisiaj do ciebie zadzwonić, by was o to zapytać, ale mnie ubiegłaś z telefonem. Teraz posłuchaj mnie uważnie. To bardzo ważne. Pamiętasz pierścionek z zielonym oczkiem, który przysłałam ci wraz z listem, zanim się poznałyśmy?
    Pokiwałam głową, ale gdy zorientowałam się, że przecież mama tego gestu nie zauważyła, odpowiedziałam jej cicho, że pamiętam.
    - Schowałam go do szkatułki na biżuterię - dodałam.
    - To dobrze. Będzie ci potrzebny. A oprócz niego szałwia, sosna i lawenda związane w jeden bukiecik, Filip powinien wiedzieć jak to zrobić, i oczywiście ustronne miejsce, spokój i świeca. Dobrze również byłoby, gdybyś znajdowała się jak najbliżej czterech żywiołów - powietrza, wody, ziemi i ognia. Chociaż to ostatnie będzie symbolizowała zapalona świeca.
    - I co mam wtedy zrobić? - zapytałam, skupiona, by niczego nie zapomnieć.
    - Wypowiedzieć zaklęcie komunikacji, nieco inne, niż to, które posłużyło twojej koleżance. Pomogę ci je ułożyć. Potem spalisz kartkę z zaklęciem w płomieniu świecy. Wtedy zacznie się najtrudniejsza i najbardziej niebezpieczna część.
    Zadrżałam, słysząc poważne słowa mamy. Starałam się nie okazywać przerażenia, które mną zawładnęło. Wiedziałam już wcześniej, że będzie trudno. Ale dopiero rozmowa z rodzicielką uzmysłowiła mi, jak bardzo będziemy musieli się narazić. Mimo niebezpieczeństwa nie mogłam się wycofać. Chloe i Shane ryzykowali życie, by uratować cały nasz świat. Teraz czas się im odwdzięczyć.
    - Słucham cię uważnie - powiedziałam tylko. Czułam, jak serce bije mi jak oszalałe.

~~ Prue ~~

    Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach, czekając aż Becky skończy rozmawiać ze swoją mamą. Chcieliśmy już coś robić, działać, bo czekanie źle na nas wpływało. Tylko niepotrzebnie się martwiliśmy, zastanawialiśmy, co będzie, lub co by było, gdyby...
    Siedziałam oparta plecami o tors Chrisa. Chłopak obejmował mnie mocno w talii, jakby bał się, że gdzieś mu ucieknę. Nie miałam takiego zamiaru. Odkąd powiedziałam mu całą prawdę o poszukiwaniach ojca, było coraz lepiej. Co prawda blondyn już nie należał do tego samego stada co ja, ale nie przejmowaliśmy się ani ludźmi, ani tradycjami, ani zwyczajami a tym bardziej zakazami czy nakazami, które ustanowił Stark. Bo kto by się przejmował? Dla nas najważniejsze było to, że się kochamy.
    Rozejrzałam się dookoła. Alice rozmawiała cicho z Damienem i Tomem. Stali tuż pod oknem, za daleko, bym mogła usłyszeć choćby strzęp zdania. Miny mieli obojętne, ale wyczuwałam od nich zdenerwowanie.
    Na strychu, mimo później pory, było ciepło. Przez pootwierane okna wlatywał orzeźwiający wiatr, który rozwiewał włosy Alice. I choć w dzień pogoda znacznie się popsuła w porównaniu do poprzednich dni, to wieczorem znów się nieco ociepliło.
    Zastanawiałam się, jak to wszystko przebiegnie, gdy drzwi na strych się otworzyły. Serce zabiło mi nieco szybciej, bo w pierwszej chwili pomyślałam, że to Becky. Spojrzawszy na przybyłych, nadzieja ulotniła się. W progu stali Bella i Alex. Przywitali się z nami cicho i podeszli do mnie i Chrisa. Oboje usiedli po turecku na dywanie.
    - Jeszcze nie skończyli? - Chciała się upewnić. Pokręciłam tylko delikatnie głową. - Mogliby się pospieszyć. Mam złe przeczucia.
    - Co masz na myśli? Miałaś jakąś wizję? - zapytałam, spoglądając jej w oczy. Była naprawdę zmęczona i wystraszona.
    - Nie, ale po prostu czuję, że jeśli niedługo nie zaczniemy działać to nie zdążymy.
    Po jej złowróżbnych słowach zapanowała cisza. Nie potrafiłam wyobrazić sobie sytuacji, w której zawiedliśmy. Musieliśmy ich uratować. Nie było innego wyjścia.
    - Zadzwonię do Filipa i zapytam, kiedy skończą - zaproponował Alex.
    - Dobry pomysł - pochwaliłam. Podczas gdy Alex wybierał numer brata Becky, przypatrywałam się starej szafie, która stała naprzeciwko. Nie było w niej nic niezwykłego. Zrobiona z brązowego, mocnego drewna, porysana gdzieniegdzie. Na drzwiach nadal widziałam delikatne rzeźby przedstawiające kobietę zamieniającą się w zwierzę. Wokół klamki zauważyłam prawie całkiem zatarte ślady pazurów, które mogła zostawić tylko wściekła bestia. Wzdrygnęłam się, bo wyobraziłam sobie wielkiego ciemnego wilka, który próbuje dostać się do szafy, gdzie ukryła się jego ofiara.
    - Prue! - Głos Alexa wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego, mrugając szybko kilka razy, by pozbyć się napływających do oczu łez. - Filip mówi, byśmy spotkali się za stajnią przy strumyku. Prosił, byśmy przynieśli świece. Wszystko w porządku? - zapytał, spoglądając mi w oczy.
    - Jasne, jasne, ja tylko... Nieważne... Jedna świeca wystarczy? - Chciałam się upewnić. Gdy chłopak pokiwał głową, pokazałam mu miejsce, gdzie powinien znaleźć nową świecę. Sama podeszłam do Toma, Alice i Damiena i wyjaśniłam im to, czego się dowiedziałam. Szybko wyszliśmy ze strychu i skierowaliśmy się nad potok.

~~ Narracja trzecioosobowa ~~

    Chloe od rana miała złe przeczucia. Gdy tylko otworzyła oczy, przeszedł po jej ciele dziwny dreszcz. Zastanawiając się, co to mogło oznaczać, ubrała się w swoją sukienkę i poszła do kuchni, gdzie czekała na nią niespodzianka i zarazem kolejny dowód na to, że coś było nie tak. Shane siedział przy stole, pijąc herbatę. Głowę trzymał nisko, jakby się czymś martwił.
    - Hej, co ty tu robisz? Nie powinieneś być w pracy? - zapytała go, wlewając do swojego kubka odrobinę wody.
    - Powinienem, ale gdy poszedłem do Kartika, ten powiedział mi, że jego ojciec ma dla mnie dzisiaj inne zadanie i żebym poczekał w domu, bo na pewno do mnie przyjdzie i mi o tym powie.
    - Nie wydaje mi się, żeby to było coś przyjemnego - zauważyła Chloe.
    - Też mi się tak wydaje. - Westchnął. - Słuchaj, a może by tak spróbować jeszcze raz, co? - zniżył głos do szeptu.
    - Oszalałeś? - zawołała przerażona. - Chcesz, żeby nas spalili na stosie za czarowanie? Przecież nie wiesz, jaki mają stosunek do tych, którzy władają magią. Żyją jak w średniowieczu to i może zabijają czarownice jak wtedy? Nie chcę ryzykować. Poza tym nie wiadomo, czy kolejnym razem nam się uda. A może powiodło się za pierwszym razem? Przecież tłumaczyłam ci, że kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej, ale różnice mogą wynikać z tego, że znajdujemy się nie wiadomo gdzie. Moja intuicja podpowiada mi, że jednak zdołałam połączyć się choć na chwilę z mamą Becky - dodała,by dodać im otuchy. Nie wspomniała ani słówkiem o dręczącym ją niepokoju, ale wydawało jej się, że Shane również coś podobnego czuje. Może nie tak intensywnie jak ona, ale zdawał sobie sprawę, że już niedługo stanie się coś. Niekoniecznie coś dobrego dla nich.
    Siedzieli chwilę w ciszy, którą przerwało dopiero głośne pukanie do drzwi. Chociaż pukanie to w tym przypadku wielki eufemizm. Chloe, wyrwana z zamyślenia, podskoczyła na krzesełku, słysząc krzyki na zewnątrz. Shane spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. Podszedł jednak do drzwi i otworzył je. Na zewnątrz stał Merrin wraz z Silasem i paru innymi mężczyznami. Dwóch najroślejszych trzymało długie, mocne powrozy w swoich wielkich dłoniach. Blondyn przełknął głośno ślinę. To, czego obawiali się najbardziej, w końcu nadeszło...

~~ Alex ~~

   Gdy tylko znalazłem świecę na wielkiej szafie, ruszyłem za wszystkimi. Gdyby ktoś patrzył na nas z okna w swoim pokoju, pewnie bardzo by się zdziwił. Musieliśmy wyglądać naprawdę dziwnie. Grupka składająca się z siedmiorga osób wędrowała sobie w piątek po północy przez szkolny plac, kierując się do stajni. Uśmiechnąłem się do swoich myśli. Tak, musieliśmy wyglądać choć trochę komicznie. Zwłaszcza ja z tą wielką świecą w ręce.
    Księżyc i gwiazdy świeciły jasno. Na niebie nie było ani jednej chmurki; wszystkie rozgonił mocny wiatr. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po ominięciu stajni, były dwie postacie. Jedna klęczała na brzegu strumyka, którego szum usłyszałem kilka chwil wcześniej. Druga natomiast stała nieco dalej. Wyglądało to tak, jakby nie chciała przeszkadzać. Kiedy podeszliśmy nieco bliżej, zorientowałem się, że Becky siedziała na ziemi, a jej brat trzymał się na uboczu.
    - Już jesteśmy! - zawołała Alice. Filip szybko ją uciszył. Wyjaśnił szeptem, że nie powinniśmy dekoncentrować Becky, ponieważ musi się skupić na zadaniu, jakie miała za chwilę wykonać.
    Podczas gdy brunetka medytowała i prosiła Nyks o pomoc, Chris podpalił zapałkami świecę, którą postawiłem przed Becky. Dziewczyna po chwili podniosła na nas wzrok i odezwała się cicho.
    - Możemy zaczynać. Usiądźcie wokół mnie. - Zrobiliśmy, jak kazała. Filip zapalił bukiet ziół, który wcześniej leżał na ziemi. Po chwili zgasił ogień a z roślin zaczął ulatywać dym. - Dobrze -  powiedziała tylko. Wyjęła z kieszeni kartkę, z której przeczytała zaklęcie po czym spaliła je w płomieniu świecy. Zamknęła oczy. Przez moment nic się nie działo. Dopiero po chwili zauważyliśmy pierwsze oznaki tego, że zaklęcie zaczęło działać. Ciałem Becky coś szarpnęło. Najpierw do przodu, potem do tyłu. Z przerażeniem patrzyliśmy jak na jej twarzy pojawia się grymas bólu. Nikt z nas nie wiedział, co zrobić. Nie chcieliśmy przerwać połączenia, które nawiązała, więc mogliśmy tylko czekać.

~~ Becky ~~

    W pewnym momencie przestałam widzieć przyjaciół. Przeniosłam się do równoległego świata, w którym znajdowali się Shane i Chloe. Zobaczyłam ich jak szli prowadzeni przez dwóch osiłków ku wybudowanemu wielkiemu stosowi. Przestraszyłam się, bo w pierwszej chwili pomyślałam, że przybyłam za późno. Ale nie, jeszcze miałam czas. W mgnieniu oka podbiegłam do nich i obu mężczyzn powaliłam przy pomocy kul ognia. Usłyszałam westchnienia ulgi, zdziwienia i strachu. Zanim starszy facet zdążył zareagować, podbiegłam do Shane'a i Chloe i, wyczarowanym ogniem na czubku palca, przepaliłam ich więzy.
    - Szybko! Musimy się spieszyć. Nie wiem, jak długo utrzymam portal! - krzyknęłam. Widziałam, jak mnóstwo pytań ciśnie im się na usta, lecz powstrzymali się. Zdawali sobie sprawę, że jeśli nie wydostaniemy się stąd jak najszybciej, zginiemy.
    Pędem ruszyliśmy w stronę błękitnej poświaty, którą utworzyłam, gdy nawiązałam kontakt ze światem Ohr. Wbiegliśmy w nią, czując na karku oddech pogoni. Przez moment nic nie mogliśmy dostrzec z powodu mlecznej mgły. Po chwili usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Serce zabiło mi szybciej, pomyślałam, że to na pewno mężczyźni z tamtej krainy chcieli nas dopaść. Przyspieszyliśmy, choć nie mieliśmy pojęcia, gdzie biegliśmy.


~~*~~*~~*~~*~~

    Hej, hej :) Co tam u Was? Jak półrocze? A Wasze oceny? Macie się czym chwalić czy raczej niekoniecznie? :D U mnie nawet okk ;) Myślałam, że będzie gorzej.
    Jak wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Jestem tego ciekawa. Wydaje mi się, że nieco dłuższy niż ostatnim razem.
    No i oczywiście przybyła nam nowa czytelniczka ;) hej, hej jeszcze raz Vivian! ;)
    Zachęcam do oddawania głosów w ankiecie, to Was naprawdę nic nie kosztuje, a skoro już tutaj jesteście, to moglibyście pomóc mi w podjęciu ważnej decyzji odnoście tego bloga :
    Pozdrawiam Wass! ♥
    Ps. Miałam dzisiaj sprawdzić rozdział, bo wczoraj jak go kończyłam było parę minut przed północą, ale jestem tak padnięta, że to chyba nie ma sensu ;) Ale przeczytam jak tylko znajdę chwilę czasu :) prawdopodobnie we ferie będę wszystko poprawiała ;)

7 komentarzy:

  1. Niesamowity rozdział. Zastanawia mnie co się stanie? Czy uda im się uciec. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Dziękuję również za dedykację, to bardzo miłe, aż serce się raduje we mnie. Życzę weny i Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, co się stanie dalej, dowiesz się już za dwa tygodnie w nowym rozdziale ;) Bardzo się cieszę, że Ci się spodobał! <3
      A proszę, proszę, lubię poprawiać humorki ludziskom, nawet jak mają dobry :D
      Pozdrawiam!
      Zuza <3

      Usuń
    2. Czemu tak długo każesz czekać, ale mam nadzieję, że dożyję tego momentu. Zapraszam na nowy rozdział na http://kronika-dark-hills.blogspot.com/.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Przeczytałam całe opowiadanie jest świetne .! Nie moge doczekać sie nowego rozdziału .! Moim zdaniem powinno to być wydane jako książka od paru dni nie robiłam praktycznie nic prócz czytania.! Naprawde świetne opowiadanie ; D.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeej! Dziękuję! *,* przeogromnie cieszą mnie Twoje słowa ;) [rumieni się]. Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej :)
      Pozdrawiam serdecznie!
      Zuza <3

      Usuń
  3. Chwil... Dwa tygodnie do następnego rozdziału?! Jak możesz nam to robić?! I to z takim zakończeniem!
    Chociaż przypuszczam, że im się udało. Przecież musi się udać! :D
    Rozdział, jak zwykle cudowny *.* Czemu ja nie potrafię tak wspaniale pisac? :D Zazdrosna Seo xd
    A tak wgl to wiedziałam, że Chris jej wybaczy :) Przecież to para idealna! Ale mam wrażenie, że w końcu się coś między nimi posypie... Sama wiem, że bez takich komplikacji nie byłoby ciekawie :D
    Wybacz, że się aż tak nie rozpisuję, ale komentuje na telefonie i nie cierpię na nim pisać -,-
    Pozdrawiam <3
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi piona! Chyba nikt nie lubi pisać komentarzy na telefonie ;)
      Co do Chrisa i Prue to... coś będzie tylko chyba nie w takim sensie jak ty myślisz :D wieciej nie moge zdradzić, ale już niedługo.
      Cóż, rozdział teoretycznie pojawi się za dwa tygodnie, ale z racji tego, że są ferie to może uda się wcześniej. Ale niczego nie obiecuje!
      Pozdrawiam serdecznie!
      Zuza <3
      Haha dobre sobie! Gdzie masz tu powody do zazdroszczenia?? :o bo ja nie widzę! :)

      Usuń