wtorek, 13 października 2015

~8. "Od kiedy to karzemy kogoś za pochodzenie?"

"Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, ale po wyrok."



~~ Louis ~~

Najbardziej szkoda mi było Becky. Musiała bardzo przeżyć to, co się ze mną działo. W chwili rozstania widziałem łzy w jej oczach. Strach czułem poprzez nasze Skojarzenie przez cały czas. Obawiała się o mnie. O to, co mi zrobią, o to, jak ta cała sprawa się dalej potoczy.
Sam nie bałem się niczego. Już nie obchodziło mnie to, co ze mną zrobią. Całe życie myślałem, że robię wszystko dobrze, służąc Stylesowi. Potem, kiedy poznałem, jacy są naprawdę Zmiennokształtni i zdradziłem "swoich" na ich rzecz, przeczuwałem, że prędzej czy później, któraś ze stron mnie dopadnie. Raczej sądziłem, że to będą Wampiry, ale nie dziwiłem się, że Derek również chce sprawiedliwości. Sam bym tak uczynił na ich miejscu. W końcu swoje zrobiłem i powinienem odpokutować. Tylko czy kara będzie sprawiedliwa?
Nie mogłem im niczego zarzucić. Jak na "więźnia" traktowali mnie niezwykle łagodnie. Zamknęli mnie w jakimś pomieszczeniu, do którego wstawili nawet wygodne łóżko, biurko, krzesło i lampkę. Na półce wiszącej nad łóżkiem ustawiono kilka książek, ale nie zwracałem na nie uwagi. Po prostu położyłem się i leżałem, rozmyślając. Nie miałem na co narzekać, ponieważ wieczorem przynieśli mi jedzenie. Co prawda ludzkie, ale sam fakt, że pomyśleli o mnie, podnosił mnie na duchu. Może nie będzie tak bardzo źle jak mi się wydawało?
Cały czas myślami byłem przy Becky. Próbowałem dowiedzieć się, co się z nią działo, czy ją już przesłuchiwali, czy jej także groziło jakieś niebezpieczeństwo. Wątpiłem, że zrobią swojemu jakąś krzywdę, ale w mojej sytuacji musiałem brać pod uwagę wszystkie opcje. Non stop zapewniałem ją w swoich myślach, że nic mi nie jest, żeby się o mnie nie martwiła, że sobie poradzę. Ale ona i tak się obawiała. Szukała mnie, choć nic z tego nie wyszło.
Miałem tylko nadzieję, że jeżeli nie wyjdę z tego cało, Becky nie załamie się tak jak po stracie Davida. Winiłbym się do końca swojego marnego życia, a jeżeli później również potrafiłbym to wspominać, to na całą wieczność. I choć nie było mnie przy niej, kiedy umarł brat Prue, mogłem sobie wyobrazić co choć w części przeżywała.
Spędziłem w więzieniu kilka godzin; nie wiem, ile dokładnie, ponieważ straciłem rachubę czasu, choć zdawałem sobie sprawę, że zapadł już zmierzch. Mniej więcej w tym czasie własnie przynieśli mi posiłek. Nie musiałem długo czekać na kolejną wizytę. Tym razem był to Derek w towarzystwie wielu Zmiennokształtnych, którzy robili za obstawę.
– Zabieramy cię na przesłuchanie – oznajmił dyrektor, spoglądając mi prosto w oczy. Następnie skinął w kierunku dwóch mężczyzn, którzy stali przy samych drzwiach. Związali mi dłonie i poprowadzili w tylko im znanym kierunku.
Na dworze nie było ciemno, zimno również nie; mimo to zadrżałem. Już za chwilę miały przesądzić się losy o moim dalszym życiu a ja nie miałem nic na swoją obronę. Bardzo chciałbym powiedzieć im wszystkim, że żałuję, ale czy to coś da? Nie uwierzą mi. Sam bym sobie przecież nie uwierzył.
Przeszliśmy kawałek przez plac, minęliśmy wielkie wejście główne, zgadywałem, że to właśnie tam mieściła się szkoła. Weszliśmy przez jakieś boczne wejście do nieoświetlonego pomieszczenia. Moje oczy momentalnie się przyzwyczaiły, lecz równie szybko zapalono światło, więc przeciwnik mnie zdekoncentrował i przez dobrą chwilę nie widziałem praktycznie niczego. Dopiero później mogłem spokojnie dostrzec długi stół naprzeciwko drzwi, za którym już zasiadali jacyś Zmiennokształtni. Mnie usadzono naprzeciwko nich przy jednym z niskich stolików. Ala salę sądową urządzono w mniejszej z sal; w kącie nadal stał stojak na mapy a za plecami Dereka wisiała tablica.
Oprócz dyrektora nikogo nie rozpoznałem. Kojarzyłem jedną czy dwie twarze, ale nie potrafiłem przypisać im imion czy choćby stanowisk, jakie obejmowali w stadzie. Byli po prostu ludźmi, którzy przyszli mnie osądzić, całkowicie mnie nie znając.

~~ Becky ~~

Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Najpierw mój brat dołącza do zespołu Dereka, który ma za zadanie skazanie mojego ukochanego. Następnie zamykają Louisa gdzieś, nie mam pojęcia gdzie i nie dają mi z nim porozmawiać. Nawet Filip zachowuje się inaczej. Przez całą drogę do szkoły próbowałam mu wytłumaczyć, że Lou jest niewinny, że go kocham, że nic nie zrobił, ale on mnie jakby w ogóle nie słuchał. Przytakiwał tylko, a potem palnął mi wykład o tym, jakie to Wampiry są niebezpieczne. Nim ugryzłam się w język, odgryzłam mu się, że on również w połowie jest Wampirem. Nic na to nie odpowiedział, nastroszył się jedynie i odburknął coś niezrozumiale. Nie zamierzałam go ranić, ale to on pierwszy zaczął i nie mogłam pozwolić mu na to, by źle rozpatrywał sytuacje. Dobrze wiedziałam, że się o mnie martwił, ale nie miał prawa dyktować mi, co mam robić,  a czego nie i z kim.
Kiedy już wróciliśmy do szkoły, nie odzywałam się do niego całkowicie. Wolałam przeczekać ten czas, kiedy musiał wszystko przemyśleć, nawet jeżeli tego nie robił. Wkurzył mnie swoim postępowaniem oraz tym, że nie dał sobie wytłumaczyć niczego. Jakby zamknął się w sobie z jakiegoś powodu. Nigdy taki nie był, więc nie rozumiałam tej nagłej przemiany. Miałam tylko nadzieję, że w końcu mu przejdzie i zrozumie, dlaczego zrobiłam tak a nie inaczej.
Próbowałam go znaleźć, ale moje starania zeszły na panewce. Cały czas starałam się mieć z nim kontakt, więc nie mogłam się na niczym innym skupić. Kiedy ktoś do mnie coś mówił, prosiłam, by powtarzał kilka razy, bym w końcu mogła go zrozumieć.  Tak samo było w momencie, kiedy Shane wyciągnął nas z salonu, chcąc coś pokazać. W pierwszej chwili pomyślałam, może nawet łudziłam się, że przez przypadek znalazł Louisa, ale po chwili dotarło do mnie, że to raczej niemożliwe. Wszedłszy do kostnicy, również nie połączyłam od razu faktów. W ogóle już miałam się zapytać, po co on nas tam przyprowadził, ale na szczęście w porę odezwał się Chris, pytając go o to, gdzie Prue. I już wtedy zrozumiałam, że moja przyjaciółka zniknęła, choć przecież jeszcze nie tak dawno leżała martwa na stole.
Wróciliśmy do salonu pogrążeni w ciszy. Nikt się nie odzywał, ja nadal próbowałam połączyć się z Louisem, wywiedzieć, gdzie się znajdował. Na próżno. Nawet nie wiedziałam, czy trzymali go na terenie szkoły czy już po za nim. Kompletnie nic! Louis nie dopuszczał mnie do tych części jego myśli, żebym go nie szukała.

~~ Louis ~~

Przesłuchanie rozpoczęło się punktualnie o dwudziestej. Na początku kazano mi się przedstawić, powiedzieć coś o sobie, głównie interesował ich status krwi, rodzina, najbliżsi. Zadawali mało pytań, nie chcieli znać przecież całego mojego życia. Chodziło im głównie o poznanie mnie.
Dopiero z czasem przeszli do pytań trudniejszych. Kazali na przykład opisać dzień, w którym poznałem Stylesa.  Pytali o niego, o zlecenia, jakie musieliśmy wykonywać. Odpowiadałem bez zahamowań, zdając sobie sprawę, że i tak już o wszystkim wiedzą, pragną tylko, bym wszystko potwierdził.
– A jak poznałeś Rebbecę Tonkin? – W końcu padło pytanie, którego się obawiałem. Wszyscy ludzie przede mnie wpatrywali się we mnie, notując coś, cokolwiek zauważyli czy jeżeli powiedziałem coś, co szczególnie ich zainteresowało.
– Poznaliśmy się przez Liama. On... On przyjaźnił się z Prue i od słowa do słowa wyszło na to, że na siebie wpadliśmy w Manchesterze. Ja... kiedy ją zobaczyłem wtedy, podczas bitwy w lesie... Poczułem coś. Sam nie wiem, co to było... Mogłem ją zabić, ale nie zrobiłem tego. Spoglądając jej w oczy, przeszła mi ochota na wypełnianie poleceń Stylesa, na zabijanie niewinnych ludzi tylko po to, by się pożywić. Dostrzegłem w Zmiennokształtnych dobro, swego rodzaju sympatię. Zobaczyłem wady bycia Wampirem i zalety życia takiego, jakie wiódł Liam już od jakiegoś czasu. Chciałem stać się lepszy i dzięki Becky w końcu mi się to udało. Nie żałuję, że się poznaliśmy, że spędziliśmy razem cudowne chwile. Mam tylko nadzieję, że przeze mnie nie będzie cierpiała. Tego bym sobie w życiu nie wybaczył. – Nie miałem pojęcia, dlaczego to mówiłem, ale nie potrafiłem przestać. Czułem potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkiego, co ostatnimi czasy leżało mi na sercu.
Wszyscy zebrani patrzyli na mnie zdziwieni. Nie spodziewali się po mnie takich wyznań? Uważali, że skoro jestem Wampirem, to nie potrafię czuć, współczuć, kochać? Skoro tak, to bardzo dobrze, że się przed nimi tak otworzyłem. Może w końcu dostrzegą kogoś więcej niż tylko maszynę do zabijania.
Po moich słowach nastała chwila ciszy. Derek spojrzał najpierw w jedną stronę, kiwając głową, następnie w drugą. Dopiero kiedy uzyskał zgodę już wszystkich zebranych, zerknął na mnie.
–  Musimy się naradzić – oznajmił chłodno. Mnie wyprowadzono a rada rozpoczęła swoje obrady.
Straż nie spuszczała mnie z oka nawet na moment. Wszelki mój ruch był odnotowywany, jakby sądzili, że mógłbym uciec. Irytowały mnie ich ciągłe spojrzenia, ale cóż mogłem poradzić?
Na szczęście rada nie kazała mi długo czekać na wyrok. Znów zająłem swoje miejsce, tym razem nie pozwolono mi już usiąść, musiałem stać. Derek również wstał, trzymając w ręku podkładkę, z której zapewne miał odczytać wyrok. Zacisnąłem mocno pięści, uniosłem wysoko głowę, chcąc stawić temu czoła. Tylko na moment przymknąłem powieki, czekając w napięciu.
– Louisa Tomlinsona uznaje się winnego zarzucanych mu czynów... – padły pierwsze słowa, które przerwało wtargnięcie kogoś do sali. Wszyscy jak na komendę spojrzeli w tamtą stronę. Derek już chciał nakrzyczeć na przybysza za to, że zakłóca sąd, lecz powstrzymał się, widząc, kto wszedł.
– Zdążyłam? - zapytała Prue, odgarniając swoje włosy z policzka. Widać było, że biegła, oddychała szybko, serce również pracowało na najszybszych obrotach. Rozejrzała się dokoła i chyba jej ulżyło, widząc mnie. – Część, Louis, cześć, tato. Widzę, że się już poznaliście – powiedziała kąśliwie.
Nikt nie odpowiedział. Każdy patrzył na nią jak na dziwadło. W końcu chyba po części nim była, prawda? Przecież jeszcze nie tak dawno wszyscy przeżywali żałobę po jej śmierci, jej ojciec chciał się na mnie zemścić za to, co zrobił Styles.
– Widzę, że zdążyłam. Chciałabym więc zabrać głos w sprawie Louisa – oznajmiła poważnie, tonem, jakby się znała na prawie.
– Ale... Przecież ty... – odzyskał głos Derek. – Prue, kochanie, to ty? – zapytał.
– Oczywiście, że ja, tato. Ale porozmawiamy o tym kiedy indziej. Będzie na to czas. Teraz jestem tutaj po to, by powiedzieć ci, że nie możesz go ukarać. W ogóle nie możesz tak bezprawnie urządzać sądów. Sprawy powinny być rozstrzygane z odpowiednią procedurą, przecież wiesz, znasz się dużo lepiej ode mnie na prawie Zmiennokształtnych.
– Ale przecież to Wampir... – zaczął protestować.
– Tato – postawiła sprawę jasno. – Znam kilka Wampirów... Znałam... Którzy byli wspaniali. Mój przyjaciel, jeden z wierniejszych, był Wampirem. Louis również jest moim kolegą. To chłopak Becky. On nie zrobił nic złego. Od kiedy to karzemy kogoś za pochodzenie? Wiesz, kiedy poznałam Liama, poczułam się z nimi w pewien sposób powiązana. W końcu oba nasze gatunki są nadnaturalne i my wszyscy nie powinniśmy używać swoich mocy przeciwko sobie. Musimy się wspierać, a to najlepszy moment, by zacząć to robić, ponieważ Styles nie żyje. Nie po to umarł David, Liam, nawet ja na chwilę, byśmy teraz się nawzajem wykończyli – zakończyła. Łzy pojawiły się w jej oczach, kiedy wspominała swoich bliskich zmarłych. Mnie również coś tknęło, słysząc o Liamie, widząc Prue całą i żywą.
Zerknąłem na Dereka. Patrzył cały czas na córkę. Widać było, że hamuje się, by nie rzucić się na nią i nie przytulić do siebie. Nie dziwiłem mu się. W końcu nie codziennie człowiek dowiaduje się, że jego dziecko jednak nie umarło.
– Tato – szepnęła, podchodząc do niego. Mijając mnie, ścisnęła na moment moją dłoń. Była ciepła, co tylko potwierdziło to, że żyje.
Kiedy Pure podeszła do ojca, ten już darł papier, z którego odczytywał wyrok. Pozostała część rady spoglądała na niego zaskoczona, zapewne nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.
– Niewinny – dodał na koniec i przytulił Prue, która zaśmiała się serdecznie. Mnie kamień spadł z serca. W końcu wiedziałem, na czym stałem.
Nie wiedziałem, co ze sobą począć. Nie chciałem przeszkadzać radującym się z powrotu Prue, więc pragnąłem wymknąć się cichaczem. Straż mi jednak w tym przeszkodziła i zastawiła drzwi. Nie miałem więc innego wyjścia jak usiąść na krześle i czekać, aż reszta przypomni sobie o mnie.
– Prue! – zawołał nagle Derek przerażony. Zerknąłem w jego stronę i zobaczyłem bezwładne ciało dziewczyny w jego ramionach. Ruda kobieta już była przy nich i badała Prue. Przerażony, podbiegłem, by zobaczyć, co się stało.

~~*~~*~~*~~*~~

Wybaczcie ogromne spóźnienie, ale szkoła daje mi ostatnio w kość. Cały czas coś, a jak wróciłam w weekend to praktycznie cały przespałam ;) Ale rozdział już jest, mam nadzieję, że się podoba ;) A co tam u Was? Chwalcie się <3

11 komentarzy:

  1. Witam, witam!
    Środa wolna to nareszcie mam czas wolny. Zrobiłam to trochę nieumiejętnie i nie przemyślałam tego w ogóle, ale nie przeczytałam wcześniejszego rozdziału. Z pewnością zrobię to w najbliższym czasie, lecz komentarza pod tamtym postem, w najgorszym wypadku nie zobaczyć, jednak zrobię wszystko co w mojej mocy, aby się tam znalazł. ;-; <3
    Rozdział bardzo mi się podobał i zacznę może, że tak brzydko się wyrażę, od dupy strony.
    Prue? Prue co Ty tam robisz? Co Ci się stało? Jasna cholera. Co?
    Już się cieszyłam, że zwrócisz nam ją całą i zdrową, a tu rzyć! I jak ja mam teraz czekać na kolejny rozdział z niewiedzą o stanie Prue i tym wszystkim? Zaraza. ._.
    Co do Louisa. Dobrze, że jest uniewinniony, ale boję się, że pod wpływem ostatnich wydarzeń, konkretnie dziwnej sytuacji z martwą(?) Prue, nie odmieni swej decyzji i wampir będzie mógł wyjść cały na wolność.
    Bardzo szkoda mi Becky. Biedna nie może skupić się na niczym przez nawiązywanie kontaktu z Louisem. Zresztą do tego stopnia, że gdzieś tam ulatuje jej wiadomość o tym, iż znikło ciało Prue. ;-;
    Zaraza. Pisz mi szybko, bo nie wytrzymam noo. ;-;
    No nic. Życzę weny, powodzenia w szkole i więcej czasu. <3
    Bywaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ja też wczoraj nadrabiałam zaległości, bo trochę się ich uzbierało, więc spoczko :D
      Hah serio nie czytałaś poprzedniego? No to spoko :D W ogóle ogarnęłaś o co chodziło w tym rozdziale? ;D Chodzi mi głównie o Prue ;) A co do niej, spokojnie, wszystko się wyjaśni, co jej się zadziało ;)
      A Louis? On chyba nigdy nie będzie miał lekko w życiu, lubię mu je komplikować <3 Ktoś zawsze ma pod górkę ;)
      Pozdrawiam i dziękuję <3
      Zuza :)

      Usuń
  2. Noł łeeej! Zakończyć w takim momencie? A gdzie opcja najnowsze posty? ;__;
    Jak widać w końcu jestem! Ugh, przepraszam, że tak długo mi zajęło, ale praca, szkoła, wszystko na raz daje mi możliwość czasami coś u siebie tylko nabazgrolić :< Ale w końcu jestem! I patrzę, że tyle mnie ominęło... Tyle się dzieję i nadal dziać będzie, a Ty kończysz w takim momencie?! To okrutne! Gorsze od tortur fizycznych!
    Wiedziałam, że Prue wróci!!! Będę się tym jarać jak Fredka Jeremiaszem xd Tylko czekam aż ta dwójka się spotka! Nie no, nie mogę się doczekać! Serio!
    Nie dziwię się Derekowi, że postanowił ukarać wampiry. Sama wytępiłabym te gnidy, chociaż w Darach Aniołach to jedni z moich ulubionych bohaterów xd Ale to przecież autor kształtuje naszych ulubieńców i to od niego zależy kogo pokochamy :)
    Ja tam loffciam Prue i Chrisa. Chrue? Pruch? Nie umiem jakoś zshipować tych imion xd
    Wracając do rozdziału... Mam! Mam coś, czego mogę się doczepić! A mianowicie... Krótkie te rozdziały, Zuźka! Nie obijaj się! xd Nowy rok szkolny, nowa dawka energii!
    Ale przyznam... Ryczałam w poprzednich rozdziałach... Nie będę wymieniać konkretnych momentów, bo pewnie krócej by wyszło wymienianie momentów kiedy nie ryczałam... Ale to klimat! Chwilowa śmierć Prue pogrążyła wszystkich i to moje współczucie... Jezuńciu! Znów się rozczule! Ale nie moja wina, że szybko się wzruszam...
    Coś czuję, że moje komentarze nie mają sensu! Albo powoli go tracą, więc lecę i poprawię się następnym razem!
    Czekam na nexta! Długiego nexta!
    Zniecierpliwiona Lonely S!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długość wydaje mi się optymalna, jak to zwykle u mnie; czasem pojawiają się dłuższe rozdziały, czasem krótsze.
      No wiesz, gdyby był nowy post, miałabyś więcej do nadrobienia, więc nie wiem, co lepsze.
      Czy ja wiem, czy skończone w jakimś tragicznym momencie? Łeee, chciałam skończyć, jak ktoś wbiega do sali i nie wiadomo, kto to, więc to, że coś stało się Prue to pikuś. A co, myślałaś, że będzie tak łatwo i szybko? Ze mną?
      Zshipowane imiona tej dwójki, obojętnie z której strony, brzmią źle! Wręcz tragicznie, więc proszę, nie rób tego, bo aż mi się chce zrobić, by ze sobą zerwali, kiedy pomyślę, jak ich imiona źle ze sobą grają.
      Nowy rok szkolny, to nowy pasożyt, który zabiera dużą część energii!
      Gdzie niby było tyle momentów do ryczenia? Cholercia, aż tak się zaniedbałam, że piszę takie ckliwe rzeczy?
      Również pozdrawiam!
      Zuza

      Usuń
    2. Spotkanie Prue z bratem, zachowanie jej przyjaciół po "śmierci". Tak podsumowałam wszystkie rozdziały. W sumie to na jedno wychodzi :D tak czy siak brakowałoby mi nowego rozdziału gdyby było więcej.
      Brakowało mj tego opowiadania... myslę, że teraz bd regularnie zaglądać.
      A tak poza wszystkim... Zgodziłabyś sie na udział w wywiadzie z naszą staźystką?

      Usuń
    3. Myślę, że mogłabym spróbować, zależy, jak to będzie wyglądać :)
      A co do mojego bloga... Ja tam mam tak, że jeżeli coś mi się podoba to nieważne, co robię, muszę to przestać i przeczytać. Choćbym miała zarwać pół nocy czy zawalić jakiś sprawdzian, sama nie wiem, po prostu mnie tak ciągnie.
      No może i były momenty płaczliwe, nie będę się przecież spierać, że nie, skoro były :)

      Usuń
    4. Dzięki wielkie :) Wywiad będzie przeprowadzać Lily S. skontaktuje się z Tobą w ciągu paru dni.

      Usuń
  3. Dopiero co ożyła, a ty już chcesz ją uśmiercić. Jak ty tak możesz?!
    Cieszę się, że dzięki Prue, Louis został uniewinniony, ale tym zakończeniem mnie zdziwiłaś. W ogóle się tego nie spodziewałam. Z tego powodu nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Pisz szybko.
    Pozdrawiam
    Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, musiałam coś zrobić, żeby było ciekawie ;D Nie mogło się to wszystko tak ładnie skończyć, w końcu jeszcze z trzy rozdziały przed nami :)
      Dziękuję i również pozdrawiam!
      Zuza :)

      Usuń
    2. Jak to trzy rozdziały przed nami? Czemu tak mało? Czemu???
      Ja chcę by to opowiadanie ciągło się jak moda na sukces. Fajnie byłoby, gdyby powstała kolejna część, ale nie będę cię do niczego zmuszać. To zależy tylko i wyłącznie od ciebie.

      Usuń
    3. Szczerze to nie mam pojęcia, o czym miałabym pisać w kolejnej części ;) Styles pokonany, wszystko ułoży się jak jak ie ułoży ;) miałam kiedyś zamiar napisać jakaś część o przyszłości lub przeszłości no ale jak na razie nie mam pomysłu. Co więcej trzeba wiedzieć, kiedy coś skończyć :D no ale możesz przerzucić się na moje drugie opowiadanie, które pisze ;) a nuż ci się spodoba :D

      Usuń