wtorek, 5 sierpnia 2014

*22. "Nareszcie zapanowały zbawienne ciemności."

Z dedykacją dla seoanaa. Za to, że cały czas jesteś ze mną, za wsparcie, za Twoje komentarze, które pojawiają się pod każdym postem. Dziękuję Ci za to! Wiem, że dla Ciebie powinien być Chris i Prue, ale przez jakiś czas nie będzie dla nich całego rozdziału i dlatego dedykacja pojawia się teraz - potem może bym zapomniała, albo wydarzyłoby się coś... No nie wiem, w  każdym razie, jeśli tylko będzie Prue i Chris to wiedz, że pisałam tę scenę z myślą o Tobie, o tym, jaką sprawię Ci radość, że w końcu pojawili się główni bohaterowie :D Dziękuję za cierpliwość do mnie, bo wiem, że moje komentarze nie są często miłe, wręcz Cię wielbię, że przyjmujesz je ze stoickim spokojem. Już raz spotkałam się z pewną osobą, która mnie zwymyślała za to, że poprawiłam ją w tej, czy innej kwestii, więc czasami boję się, że Ty w końcu też tak zareagujesz. Jestem pełna podziwu dla tego, że potrafisz wytrzymać wszystkie moje słowa :) Jestem Ci wdzięczna za wszystko, co robisz. Dziękuję, że ze mną tutaj jesteś teraz, kiedy najbardziej potrzebuję dobrego słowa o moim opowiadaniu :) <3 Dziękuję ;*



"Całe życie czekamy na nadzwyczajnego człowieka zamiast zwyczajnych ludzi przemieniać w nadzwyczajnych."


~~*~~*~~*~~*~~

~~ Becky ~~

    Kochana Becky!
    Wszystkiego najlepszego w dniu Twoich siedemnastych urodzin! Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym ten dzień spędzić z Tobą. Całować Twoje cudowne usta, pieścić Twoje fantastyczne ciało, przytulać Cię do siebie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo za Tobą tęsknię! Codziennie rano, zanim otworzę oczy, wyobrażam sobie, że leżysz obok mnie. Lecz Ciebie nie ma. Jesteś wtedy tak strasznie daleko ode mnie i również wstajesz z łóżka.
    Ale nie piszę tego listu, by powiedzieć Ci, co czuję, gdy Cię przy mnie nie ma. Pragnę Ci w ten sposób złożyć najserdeczniejsze życzenia. Życzę Ci wielu szczęśliwych chwil w Twoim życiu, żebyś już nigdy nie musiała się smucić i martwić. Mnóstwa wspaniałych prezentów i fantastycznej imprezy - mam nadzieję, że moja paczka dotrze już po przyjęciu. Nie chciałbym zepsuć Ci niespodzianki. 
    A teraz przejdźmy do prezentu. W paczce jest coś specjalnego. Liam i Niall pomogli mi to wczoraj zrobić. To jedyny taki egzemplarz, więc mam nadzieję, że Ci się spodoba. Jeśli nie, zawsze możesz wystawić go na jakiejś aukcji, a za zebrane pieniądze kupić sobie nowy prezent. Tak czy siak, zadzwoń do mnie, gdy tylko otworzysz paczkę, okej? 
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Kocham Cię!

Na zawsze Twój
 L.T.


    Znałam ten list już na pamięć, ale uwielbiałam wpatrywać się w te drobne litery, które układały się w tak piękne dla mnie słowa. Przechowywałam go w portfelu, by nikt nie mógł się do niego dobrać. Gdyby ktoś dowiedział się, że dostałam list miłosny, od razu zaczęłyby się krępujące pytania. A chciałam ich uniknąć jak najdłużej. Najpierw sama powinnam sobie wszystko poukładać, bo moje życie przewróciło się do góry nogami. A raczej to Louis je przewrócił, wpadając na mnie tego słonecznego popołudnia w Manchesterze.
    Ale nie narzekałam. No bo w końcu na co? Znalazłam miłość, przyjaciela i kochanka w jednej osobie. Czego chcieć więcej?
    Oczywiście dziewczyny bardzo chciały dowiedzieć się, od kogo dostałam ten prezent. Zauważyły adresata, zanim zdążyłam przechwycić paczkę. Szybko wymyśliłam jakieś imię mojej koleżanki, z którą bardzo się lubiłyśmy jeszcze przed moim przyjazdem tutaj. Alice była chyba usatysfakcjonowana tą odpowiedzią, ale nie Prue. Jak zwykle dociekała, szukała drugiego dna, które tym razem istniało naprawdę. Ale nie dałam się. Gdy zauważyła, co dostałam, wyjaśniłam, że Laura na pewno nie wie, że przestałam lubić One Direction. No bo skąd miałaby to wiedzieć, skoro nie utrzymywałyśmy kontaktów?
    Prezentem, jaki dostałam od chłopaka, była płyta ich najnowszych piosenek, które nagrali bez Zayna i Harry'ego. Strasznie dziwnie słuchało mi się tych piosenek, ale bardzo cieszyłam się, że Louis wymyślił tak oryginalny prezent. Poza tym, wszyscy trzej się na płycie podpisali. Oprócz niej dostałam mały wisiorek w kształcie serduszka. Był złoty, ale nie miałam pojęcia, czy wykonano go z prawdziwego złota, czy był tylko pozłacany. I tak nie miało to dla mnie znaczenia. Wyglądał przepięknie i dostałam go od Louisa. To się dla mnie liczyło.
    Oczywiście gdy tylko zostałam sama, zadzwoniłam do niego i serdecznie mu podziękowałam, zapewniając, że prezent jest cudowny. Po głowie chodziła mi pewna myśl, nie dająca mi spokoju, więc musiałam go o to zapytać.
    - Skąd wiedziałeś, że urządzają dla mnie przyjęcie?
    - Liam mi powiedział. Prue mu o tym wspominała. Ostatnio coś często ze sobą piszą. Nie wiedziałaś nic o tym? - zdziwił się.
    - Widać nie tylko ja mam przed nimi sekrety. - Zaśmiałam się.
    - Mam nadzieję, że nie zepsułem ci niespodzianki? - zapytał, poważniejąc.
    - Nie, oczywiście, że nie. O imprezie wiedziałam. Przynajmniej domyślałam się, że coś planują. A paczka przyszła dzień później, więc nie masz się co martwić - uspokoiłam go.
    Przegadaliśmy pół wieczoru. Pewnie rozmawialibyśmy więcej, gdyby nie zadzwoniła Alice, która oznajmiła, że spóźnię się na kolację. A że byłam głodna, musiałam się z nim pożegnać. Zrobiłam to z ogromnym żalem, bo strasznie rzadko miałam okazję do niego zadzwonić. Od ostatniej naszej rozmowy minęły dwa tygodnie i na razie nie zanosiło się na to, bym znalazła czas i chwilę spokoju na choć krótką rozmowę z nim. Dziewczyny ciągle zawracały mi głowę dyskoteką. Zwłaszcza Alice, która po prostu miała świra na jej punkcie przez ostatnie kilka dni.


~~ Prue ~~

     Stałam za wielkim drzewem tuż przy wejściu na boisko wielofunkcyjne, przyglądając się zamyślonej Becky, która siedziała na ławce w parku. W dłoni trzymała niewielki papier. Na jej policzkach wykwitły rumieńce, uśmiechała się do siebie, czytając tekst z pomiętej kartki. Tuż obok mnie na boisku trenował Filip. Za chwilę to ja miałam zacząć strzelać, ale nie potrafiłam oderwać wzroku od dziewczyny. Coś mi nie dawało spokoju.
    - Hej, będziesz dzisiaj ćwiczyła? - zapytał Filip, wyciągając w moim kierunku łuk i strzałę.
    - Nie dzisiaj. Nie mam do tego głowy. Słuchaj - zmieniłam temat. - Odkąd wróciliście z Manchesteru, Becky zachowuje się... Inaczej.
    - Też to zauważyłaś? - Westchnął.
    - Trudno nie zauważyć. Chodzi z tą kartką przez całe dnie. Wiesz może, od kogo ją dostała? Bo nieszczególnie uwierzyłam w tę bajeczkę o jej koleżance z Londynu - powiedziałam. Usiadłam na trawie tuż obok naszego sprzętu. Filip zajął miejsce obok mnie.
    - Nie mam zielonego pojęcia - przyznał. - Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu i nikt, kogo znam, nie przychodzi mi do głowy.
    - Wydaje mi się, że kogoś poznała. Wtedy, w Manchesterze. Tylko dlaczego robi z tego tak wielką tajemnicę? - zastanawiałam się głośno.
    - Tu jesteście! Wszędzie was szukałam! - usłyszeliśmy zdyszany głos Alice biegnącej w naszym kierunku. - Co wy tu robicie? - zapytała, zatrzymując się przy mnie. Popatrzyła na rozłożony łuk, kołczan pełen strzał i tarczę z kilkoma idealnie wbitymi strzałami.
    - Podziwiałam, jak Filip trenuje. Dlaczego nas szukałaś? - Spojrzałam na nią, mrużąc oczy.
    - Musisz mi pomóc - oznajmiła tylko. Pociągnęła mnie, więc wstałam, pożegnałam się z chłopakiem i poszłam za przyjaciółką.
    - W czym mam ci pomóc? - zdziwiłam się.
    - No wiesz, dyskoteka! - zawołała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Westchnęłam teatralnie. - A propos. Chris namówił cię na nią?
    Odkąd Stark ogłosił dyskotekę na początku lipca, zastanawiałam się, czy na nią iść. Nie miałam ochoty brać udziału w czymś tak wesołym, ale w końcu Chris oznajmił, że przecież nie musiałam tańczyć. Mogłam przyjść, posiedzieć, zjeść coś czy napić się.
    - Namówił, namówił - odparłam. Alice pisnęła głośno i pobiegła w stronę internatu, ciągnąc mnie za sobą.


***

     Nauczyciele i uczniowie organizujący dyskotekę naprawdę się postarali. Sala wyglądała wspaniale, nie wyszukanie, ale miała swój urok i chyba wszystkim przypadła do gustu. Wielkie dyskotekowe kule wisiały pod sufitem, tuż przy schodach na podwyższenie, na którym znajdował się cały sprzęt DJa, stały olbrzymie lampy, rzucające kolorowe światło dookoła. Duże okna zasłonięto ciemnymi zasłonami, dzięki czemu w pomieszczeniu panował półmrok rozświetlany tylko nielicznymi małymi lampkami, które ktoś poustawiał na stołach. Jedzenie i napoje znajdowały się pod oknami. Gdzieniegdzie wisiały balony, czy inne małe ozdóbki.
    Stałam, trzymając Chrisa za rękę, pod ścianą. Patrzyłam na wchodzących uczniów wystrojonych ładnie, choć na luzie. Nikt nie przejmował się wytwornymi kreacjami. Przyszli w tym, w czym czuli się wygodnie. Ja i mój chłopak również. Blondyn miał na sobie granatową koszulę w kratę i ciemne, wytarte dżinsy. Ja natomiast założyłam na siebie szarą bluzkę z rękawami sięgającymi do łokci i zwykłą, czarną spódniczkę z paskiem w talii, a do tego niewysokie równie czarne szpilki. Włosy Alice pomogła mi wyprostować, a potem sama zrobiłam delikatny makijaż.
    Z dziewczynami rozstałam się jeszcze w pokoju. Pokręciłam blondynce jej długie włosy, gdy ta niecierpliwie przeglądała się w lustrze, a potem uciekła w swojej błękitnej koszuli i jaśniutkiej spódniczce na wysokich beżowych sandałkach na koturnie. Becky natomiast wybrała czerwoną bluzkę w czarne kropeczki z kokardą na biuście oraz czarną, krótką spódniczkę. Do tego założyła czerwone, wysokie obcasy, wisiorek w kształcie serca, który dostała na urodziny i parę drobnych bransoletek. Włosy zostawiła rozpuszczone; układały się w delikatne fale, więc nic z nimi nie zrobiła.
    Wydawało się, że wszyscy bawili się wspaniale. Parkiet był cały zapełniony tańczącymi uczniami. Gdy puścili wolny kawałek, Chris namówił mnie do wkroczenia na parkiet. Do tej pory tylko staliśmy, słuchaliśmy muzyki i podjadaliśmy przekąski. Czasami ktoś przyszedł do nas, zagadał.
    Poruszaliśmy się w rytm muzyki, przytuleni mocno do siebie. Przymknęłam powieki, opierając głowę na ramieniu Chrisa.
    - Może się stąd ulotnimy? - zaproponował szeptem wprost do mojego ucha. - Alice nie będzie miała do ciebie pretensji, w końcu przyszłaś. A że wyszłaś wcześnie...
    Zaśmiałam się cicho. Pokiwałam tylko głową. Nie odrywając się od siebie, skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Już po chwili moje włosy rozwiał ciepły wiatr.


~~ Becky ~~

    Tańczyłam z wieloma osobami - Alice, Damienem, Filipem, Bellą, Alexem, Jen czy Nathanem. Wiedziałam, że rano nie będę w stanie podnieść się z łóżka, bo nogi będą mnie strasznie bolały. Ale nie przejmowałam się tym. Kochałam tańczyć i dawno tego nie robiłam, więc szalałam do utraty tchu.
    Gdy włączyli wolny kawałek, poszłam z Filipem się czegoś napić. Stanęliśmy przy stole, sącząc powoli z kieliszków. Na parkiecie zauważyłam tańczących Prue i Chrisa. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Obejmowali się mocno, chłopak szeptał jej coś do ucha, ona się cicho zaśmiała. Zaczęłam sobie wyobrażać, że ja i Louis również wirujemy w tańcu, nasze spocone ciała stykają się ze sobą...
    Chciałabym, żeby tak było. Ale to na razie niemożliwe. Zmiennokształtni są zbyt uprzedzeni do Wampirów. Nie mogłam powiedzieć moim przyjaciołom o nowym chłopaku, bo od razu pragnęliby jego śmierci. Więc ukrywałam ten sekret, choć było coraz trudniej.
    Nagle zakręciło mi się w głowie. Oparłam się jedną ręką o ścianę, drugą o stół i pochyliłam się nieco do przodu. Widząc, co zrobiłam, Filip od razu do mnie podskoczył. Złapał mnie i zaczął zalewać potokiem pytań.
    - Co się dzieje? Jak się czujesz? Chcesz usiąść? Może wyjść na dwór?
    - Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza - powiedziałam. Trzymając się jego ramienia, wyszłam z sali. Noc była już w pełni. Na niebie świeciło mnóstwo gwiazd, wiatr targał moimi włosami. Zrobiło się ciemno i zimno. Usiadłam na schodach prowadzących do pomieszczenia, które właśnie opuściliśmy. Zaczerpnęłam głośno powietrza i szybko je wypuściłam. Filip cały czas przyglądał mi się uważnie. - Już mi lepiej. To chyba przez zmęczenie - odparłam po chwili, gdy zawroty głowy minęły.
    - Jesteś pewna? - zapytał, martwiąc się. Pokiwałam delikatnie głową, uśmiechając się jak najszczerzej. Prawda była jednak taka, że nie czułam się najlepiej. Mocny pulsujący ból w skroni przybierał z każdą chwilą na sile. Gdy doleciał do mnie ostry zapach czyiś perfum, zebrało mi się na wymioty. Z trudem przełknęłam ślinę. Starałam się oddychać płytko, zaciskając mocno szczękę. Po jakim czasie zaczęłam kaszleć i dygotać. Wtedy Filip już nie dał się oszukiwać. Pociągnął mnie za rękę. Chwiejnie wstałam ze schodów. Chłopak przytrzymał mnie mocno, bym stanęła równo na ziemi, po czym ruszyliśmy chodnikiem.
    Gdy na moment ból głowy zelżał i zaczęłam normalnie myśleć, zdałam sobie sprawę, co mi dolegało. Przechodziłam przemianę. Bałam się tego od dnia moich urodzin, ale ten dzień nie nadchodził. I gdy na dyskotece choć na moment o tym zapomniałam, natura upomniała się. Przypomniała mi o sobie. I to w bardzo bolesny sposób.
    Filip niemalże mnie wlókł, bo nie byłam zdolna do zrobienia choćby jednego kroku bez potknięcia. Nie uszliśmy daleko. Stanęliśmy między drzewami. Nadal słyszałam muzykę i śmiech, choć dźwięki dochodziły do mnie jakieś zniekształcone. Tak, jakbym stała na dnie głębokiej studni. Nie widziałam wiele. Oczy zaszły mi łzami bólu. Nie miałam pojęcia, dlaczego się zatrzymaliśmy. Dowiedziałam się dopiero, gdy chłopak wziął mnie na ręce. Ruszyliśmy wtedy znacznie szybciej w stronę skrzydła szpitalnego.
    Nie pamiętam, jakim sposobem w końcu dotarliśmy do budynku. Dla mnie to były minuty niekończących się męczarni. Wydawało mi się, że krzyczałam, choć nie mogę przysiąc. Wtedy w głowie miałam tylko błaganie do Nyks o to, by ból wreszcie się skończył. Czułam słone, ciepłe łzy spływające po moich policzkach. Zaciskałam mocno powieki, ręce przytknęłam do głowy. Starałam się zagłuszyć, stłumić ból, który mnie otępiał. Nie potrafiłam myśleć, nie mogłam wykonać ruchów, które były mi potrzebne. Chciałam mocno objąć Filipa, ale mój organizm odmówił posłuszeństwa takiej bezsilnej istocie jaką byłam ja.
    W pewnym momencie wyplułam na koszulkę swojego brata czerwoną krew. Przeraziłam się. Mój głośny krzyk na chwilę obudził mózg. Zorientowałam się, że wchodzimy do jasno oświetlonego pomieszczenia. Filip położył mnie na tym samym łóżku, na którym leżało ciało Davida parę miesięcy temu. Od razu zwinęłam się w kłębek, zacisnęłam usta, wbiłam paznokcie w wewnętrzną cześć dłoni tak, że poleciała z nich krew. Ktoś obok mnie wołał różne rzeczy. Nie odróżniałam słów; zlały się one w jeden głośny krzyk w mojej głowie. Przytknęłam ręce do uszu, by nie słyszeć jazgotu, szurania, krzyków, rozmów, pukania, szmeru, szeptów.
    Było mi naprawdę niedobrze, lecz przez pewien czas potrafiłam to jakoś znieść. Lecz w końcu stało się. Zwymiotowałam na pościel, łóżko i podłogę, bo pielęgniarka nie zdążyła podać mi miski. Podejrzewałam, że nawet gdyby zdążyła, nie miałabym siły podnieść się i zwrócić wszystko do naczynia. Więc leżałam w towarzystwie wymiocin i krwi, wijąc się z bólu.
    Nancy starała się do mnie przemówić, podać mi jakieś leki, ale nie chciałam jej kompletnie słuchać. Nie chciałam niczego słyszeć. Pragnęłam być głucha na te dziwnie brzmiące w mojej głowie dźwięki. Gdy przybliżała łyżeczkę z lekarstwem do moich ust ja je bardziej zaciskałam. Po kilku nieudanych próbach pielęgniarka i Filip przytrzymali mnie tak, bym mogła połknąć śmierdzący syrop. Razem z płynem po gardle rozpłynęło się gorąco, a po nim poczułam lodowate zimno. I tak falami zalewały moje ciało. Najpierw przechodziło gorąco potem zimno. Tam, gdzie przeszły te fale, pozostało odrętwienie. Głowa mnie nie bolała, za to nie mogłam oddychać i przełykać śliny. Miałam suche gardło.
    Nie zdałam sobie sprawy, kiedy pojawił się ból w klatce piersiowej. Na zmianę ogarniało mnie gorąco, to znów zalewał zimny pot. Rzęziłam, próbując oddychać, lecz nie mogłam złapać powietrza w swoje płuca. Zaczęłam się dusić. Do tego czułam, jakby serce chciało mi się wyrwać z klatki piersiowej. Pracowało bardzo szybko - nad miarę swoich możliwości. Co chwila coś kłuło mnie w serce - jakby ktoś wkładał mi do niego igłę, wyciągał ją i znów kłuł w innym miejscu.
    Gdy płyn wraz z krwią dotarł do kończyn, nie potrafiłam nimi ruszyć; ręce zatrzymały się na głowie, zatykając uszy, nogi miałam zwinięte, dotykały brzucha. Krzyk uwiązł mi w zaschniętym gardle, oczy wyschły, więc płakać również już nie mogłam. Wiedziałam, że to już prawie koniec. Modliłam się tylko, żeby przyszedł jak najszybciej.
    Nareszcie zapanowały zbawienne ciemności.

~~*~~*~~*~~*~~

    Hej :) Strasznie Was przepraszam, że rozdział nie pojawił się na czas, ale przed terminem miałam napisane do fragmentu z Prue - ten był prawie skończony. A przemianę chciałam opisać jakoś wyjątkowo i czekałam, aż coś wymyślę, bo wtedy nie miałam na nią pomysłu, a ostatnio jak czytałam przemianę Prue to zdałam sobie sprawę, że ona była napisana okropnie. Dlatego przemianę Becky traktowałam jak coś takiego... Sama nie wiem, ale to był dla mnie bardzo ważne - to ostatnia przemiana w ich paczce i ostatni moment, by pokazać, jak to jest naprawdę.
    Ale wracając do tłumaczeń. No więc w weekend miałam tyle, ile miałam. Potem nadarzyła się okazja, by wyjechać do kuzynki - decyzję, że na sto procent tam pojadę podjęłam dopiero w niedzielę rano, godzinę przed wyjazdem, więc nie miałam jak Was poinformować, chyba  że ktoś czyta drugiego bloga, bo tam napisałam, że wyjadę, choć nie wiedziałam czy akurat wtedy, ale wolałam uprzedzić czytelników. A na tego bloga myślałam, że zdążę napisać rozdział. Niestety, nie zdążyłam. A u kuzynki nie miałam czasu pisać i nie miałam dostępu do internetu. Tam zawsze coś się dzieje i dlatego zrobiłam sobie tygodniowe wakacje od pisania. Mam nadzieję, że coś dały i że będę mogła szybciej napisać kolejny rozdział. Jeszcze raz Was przepraszam!
    Ktoś czekał na ten rozdział? Jak Wam się podoba? Tylko proszę, szczerze, bo nie wiem, czy takie coś Wam się podoba :) Musze jeszcze zaznaczyć, że w tym poście miał być jeszcze fragment z Louisem, ale jakoś teraz mi tu nie pasuje. Za fajnie skończyłam rozdział :D
    Co do Waszych blogów, to jeśli mam jakiekolwiek zaległości z tego tygodnia co mnie nie było, to nadrobię je albo po napisaniu posta na drugi bloga, albo w międzyczasie będę odwiedzała Wasze blogi, ale wtedy uprzedzam, komentarze będą króciutkie! ;p
    Chyba wszystko powiedziałam, co miałam do powiedzenia. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało - jeśli jest coś dla Was niejasne :)
    Do kolejnego!!
Zuza♥
PS. DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA DWÓM KOCHANYM OSÓBKOM, KTÓRE SKOMENTOWAŁY OSTATNI POST! *,* WIELBIĘ WAS! ;**

6 komentarzy:

  1. Jeju piszesz świetne, zresztą jak za każdym razem. Matko! Co za końcówka, aż musiałam ją przeczytać kilka razy! :D Pierwsze na co zwróciłam uwagę to to, że idealnie dobierasz konstrukcję zdań, a dla mnie to niezmiernie ważna i świetna sztuka. Według mnie to również przepis na udaną książkę, włączając w to pomysł na fabułę, która wyszła Ci bosko <3 Jezu i ta przemiana.. aż nie mogę się doczekać co będzie dalej! Świetnie ją opisałaś. Naprawdę, świetna robota. Dodatkowo informuję, że nominuję Cię do Versatile Blogger Award <3+ Zapraszam na mój nowy rozdział :) http://s3condbreathe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że dobrze mi wyszła, bo chciałam, by tak było :)
      Wiem, że dodałaś nowy rozdział, ale kompletnie nie mam kiedy wpaść. Zawsze coś mi przeszkadza, ale obiecuję, że gdy tylko znajdę odrobinę czasu to zajrzę.
      No i dziękuję za nominację!!
      Zuza ;*

      Usuń
  2. Wow...
    1. Louis jest słodki... I jeszcze ten prezent, ale jednak nie wiem dlaczego mu nie ufam. Dziwne.
    2. Becky strzeż się, jesteś za bardzo rozkojarzona, a Prue i Filip już coś podejrzewają!
    3. Oj Alice, Alice co byś ty zrobiła bez dyskotek?
    4. Sala musiała wyglądać zjawiskowo... Chciałabym kiedyś uczestniczyć w takiej dyskotece... Haha, przecież ja bym chciała uczyć się w tej szkole, a co dopiero dyskotece :D
    5. W
    6. O
    7. W
    8. ( punkt dotyczący przemiany) - Biedną Becky przemiana musiała złapać w najmniej oczekiwanym momencie. Jak sobie pomyślę jak musiała cierpieć... Dopadają mnie wyrzuty sumienia, że nie mogłam jej jakoś pomóc. Ehh głupia ja. Przecież to jest postać a opowiadania. Wymiotowanie krwią.. Umm dobrze, że Filip był przy niej! Nawet nie chcę wiedzieć co by było gdyby jednak był czymś zajęty i nie był przy Beck...
    9. Cudowny rozdział! Chciałabym kiedyś taki napisać.
    10. No i ostatni punkt- czekam na następny ze zniecierpliwieniem :)
    Pozdrawiam Sweet Berry :>
    P.S. znowu z konta Grace Brisbeand

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała uczyć się w takiej szkole! Nawet nie wiesz jak bardzo!
      Oo, nie ufasz Louisowi?? :) Hehe ciekawe, dlaczego ;p
      Prue i Filip będą podejrzewać coś cały czas. Zwłaszcza dlatego, że chodzi o Becky. Są trochę... nadopiekuńczy względem Becky, przynajmniej będą ;p
      Trening czyni mistrza ;p Na pewno kiedyś Ci się uda napisać fantastyczny rozdział. Wystarczy ćwiczyć i ćwiczyć :)
      Dziękuję za wspaniałe słowa!
      Zuza ;*

      Usuń
  3. Nie no, Ty wiesz jak mi humorek poprawić :* Wchodzę na bloga i patrzę... nowy rozdział! Ale to nie wszystko xd Zaczynam czytać notkę i... o kurde *.* Tak wspaniały rozdział zadedykowany dla mnie!
    Ale tak szczerze... dlaczego miałyby mi przeszkadzać Twoje uwagi? Jestem Ci bardzo wdzięczna, bo właśnie dzięki Tobie mogę się jakoś poprawić. Dziwię się jedynie, że Ty nie masz mnie dość. Szczególnie, gdy zawsze marudzę, jeśli chodzi o Chrisa i Prue :*
    Wracając do opowiadania... Zawsze ode mnie usłyszysz miłe słowa, bo naprawdę Cię podziwiam, że potrafisz stworzyć coś tak wspaniałego <3 Uwierz mi, że tuż po przeczytaniu rozdziału potrafię przez kilka godzin zastanawiać się co jeszcze wymyślisz. I za każdym razem mnie zaskakujesz :D
    Co do rozdziału, jak zwykle, zaskoczyłaś mnie. Przemiana Becky boska *.*
    Współczuje jej, bo nawet jak już znalazła kolejną miłość, nie mogą być razem. Jednak myślę, że powinnam komuś o tym powiedzieć. Przynajmniej Prue, bo według mnie ona najlepiej ją zrozumie.
    Jedyna uwaga... Proszę xd Nie każ mi więcej tak długo czekać na nowy rozdział. Bo mój laptop w końcu zeświruje, przez moje ciągłe sprawdzanie :*
    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje, bo wyszedł naprawdę świetny. I to cudowne zdjęcie <3
    Seo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!! Aż się zarumieniłam, ej! ;p
      Hahaah ty też mnie zawsze zaskakujesz! W każdej Twojej notce musi być coś, co mnie zwali z nóg ;p
      No wiesz, wtedy, gdy ta pewna osoba mnie zaczęła zwymyślać to trochę było mi przykro, bo naprawdę chciałam jej pomóc, bo pisała świetnie, fabułę miała super, tylko czasami jakiś się błąd trafił, który akurat zauważyłam. Więc od tamtej pory boję się mówić wprost, że ktoś robi taki czy inny błąd, gdy go zauważę w opowiadaniu. Dobrze, że ty wiesz, że konstruktywna krytyka jest dobra. Ja też tak bym chciała! :D Bo naprawdę, wszyscy mi tu słodzicie, że aż za bardzo, czasami mi się wydaje ;p
      No cóż, ze mną nigdy nie wiadomo, ale teraz już będę się starała regularnie dodawać posty i pisać trochę do przodu, bo rok szkolny zbliża się wielkimi krokami! ;oo
      Dziękuję Ci ślicznie!
      Zuza ;*

      Usuń