piątek, 25 stycznia 2013

#Chapter Six#

- Tak jest u mnie - usłyszałam ściszony głos gdzieś obok mnie. Cisza i znów szept. - Wiem, nie jestem głupi. Nie zrobię czegoś, czego nie będzie... - Chris rozmawiał przez telefon i ten ktoś teraz mu przerwał. - Och, dobrze wiem, że księżyc... - zirytował się. Znów nastała cisza. - Nie musisz mi tego przypominać, aż za dobrze wiem, kim jestem i do czego jestem zdolny - westchnął przeciągle nadal nieco rozzłoszczony.
Otworzyłam oczy. Było nadal ciemno. Przekręciłam się w stronę, z której dochodził głos Chrisa. Chłopak siedział na biurku, huśtając nogami tak, jak to ja robiłam wczoraj wieczorem.
Gdy zauważył, że nie śpię, uśmiechnął się i powiedział do telefonu:
- Muszę kończyć. Przyprowadzę ją rano do domu... Na razie.
Rozłączył się. Wstał i podszedł do mnie.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić - powiedział, siadając na łóżku. - David dzwonił - dodał.
- Nic się nie stało. Zdążyłam się zorientować, że rozmawiacie o mnie.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Spojrzałam mu w oczy. Utonęłam w nich. Były takie wspaniałe... Nasze twarze zaczęły przybliżać się do siebie. Widziałam w jego oczach błysk, który zauważyłam już wcześniej. Czyżby to było... Nie... A może jednak...?
Gdy moje usta były milimetry od  jego, on odchylił się lekko i musnął wargami mój policzek. Spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i położył się na plecach. Obie ręce splótł pod głową. Ja również się położyłam. Nie mogłam jednak zasnąć. Myślałam nadal nad tym, co zobaczyłam w jego oczach. I to nie pierwszy raz. Po prostu dopiero dziś potrafiłam nazwać to uczucie... Pożądanie. Przez moje ciało przeszły dreszcze, gdy to sobie uświadomiłam.
Wierciłam się na łóżku nie mogąc zmrużyć oka. W końcu zniecierpliwiony Chris przybliżył się do mnie. Znów mogłam poczuć ciepło bijące z jego ciała. Odwróciłam się twarzą do niego. Położyłam dłonie na jego piersi, a on swoją oparł na moim biodrze. Czułam jego płynny oddech na swojej twarzy, gdy całował mnie w czoło. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam, wiedząc, że przy nim nic mi nie grozi.

 ***

Otworzyłam oczy. Znów stałam w tym samym cholernie dziwacznym lesie. I tym razem panowały w nim ciemności. Znów nikogo przy mnie nie było. I znów to samo nikłe światło pojawiło się gdzieś daleko przede mną.
Zaczęłam biec w tamtą stronę, bo już wiedziałam, co za chwilę się stanie. Usłyszałam wycie. Stanęłam przerażona. Potem inny głos zawył, a po mojej prawej stronie pojawiły się te same żółtawe oczy. Cofnęłam się o dwa kroki. Punkty zniknęły. Po chwili z krzaków wyłonił się Chris. Miał na sobie tylko czarne dresowe spodnie. Podszedł do mnie i przytulił. Gdy w końcu mnie puścił, poczułam lodowaty wiatr. Chris zasłonił mnie swoim ciałem, a ja już wiedziałam, co będzie potem. Krzyknęłam głośno.
- NIEEEE!!!!!!
Obudziłam się, nadal krzycząc. Siedziałam zlana potem na łóżku. Obok mnie był przerażony Chris. Czułam to. Czułam jego obecność, jego gorące ciało. I niemałe zdezorientowanie.
- Już dobrze. To tylko sen - zapewniał mnie. Mówił cicho. Jego usta znajdowały się przy moim uchu. Po moich policzkach leciały łzy. Przytuliłam się do Chrisa, który objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami. Czarne strugi leciały po moich policzkach i wsiąkały w jego białą koszulkę, robiąc na niej ciemne plamy.
Gdy trochę się uspokoiłam, odsunął się ode mnie. Popatrzył mi w załzawione oczy i uśmiechnął się.
- To tylko sen... Nie masz się czego bać. Ze mną jesteś bezpieczna.
- Dziękuję - szepnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Połóż i prześpij się jeszcze.
Oderwałam się od niego i popatrzyłam mu w oczy.
- Chyba już nie zasnę - odparłam, kręcąc głową.
- To może opowiesz mi co ci się śniło? - zaproponował niepewnie.
Pokiwałam głową i zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu cały sen ze szczegółami. Dodałam, że już nie pierwszy raz mi się to przytrafiło. Zaśmiał się nerwowo i rzekł:
- Ale masz wybujałą wyobraźnię.
Przyjął to lekceważąco, jednak coś w jego wyrazie twarzy mówiło mi, że choć trochę go to obeszło i się tym przejął. Sięgnął po telefon, który leżał na biurku, odblokował go i powiedział:
- Jest dziesiąta. Powinniśmy się zbierać, bo David mnie zabije, jeśli nie odstawię cię do południa do domu. Idziesz pierwsza do łazienki czy ja?
- Obojętnie - odparłam, wzruszając ramionami.
Wziął więc jakieś ciuchy z szafy i wszedł do łazienki. Ja tymczasem opadłam na poduszkę i myślałam. Zastanawiałam się, co sądzi o mnie Chris. Zachowywał się cały czas jakby mu na mnie zależało. Tylko nie wiedziałam, czy traktował mnie jak siostrę czy dziewczynę...
Po dwudziestu minutach Chris wyszedł, ubrany w czarne dresy i niebieską koszulkę. Chwyciłam za swoje ubrania i, gdy wchodziłam do łazienki, chłopak zakładał bluzę w szaro-białe paski.
Szybko umyłam się, ubrałam i zrobiłam kitkę. Gdy wychodziłam z łazienki, Chris rozmawiał z kimś przez telefon.
- Nie dam rady teraz .- Cisza. - No tak. - Znów cisza. - Dobra postaram się wieczorem, ale niczego nie obiecuję. Cześć. - Rozłączył się. Schował telefon do kieszeni.
Dopiero teraz zauważyłam, że rana na policzku prawie zniknęła, została różowa kreska, a siniak zrobił się mały i zielono-żółty. Gdy chłopak zobaczył na co patrzę, odpowiedział:
- U mnie tak zawsze jest. Wszystko szybko się goi.
- Ale jak...?
- Sam nie wiem, tak po prostu jest -  przeszkodził mi. - Gotowa? - zmienił temat.
- Możemy iść. - Uśmiechnęłam się blado.
Założyliśmy buty i kurtki i wyszliśmy z domu. Na dworze było strasznie zimno. W nocy spadło trochę śniegu i teraz drzewa, trawniki i dachy domów okrywała biała kołderka, a na ulicach było błoto. Szliśmy chodnikiem w stronę mojego domu. Minęliśmy park, w którym się wczoraj spotkaliśmy.
Ciągle spoglądałam na Chrisa. Dziwiło mnie to, że tak szybko rana mu się zagoiła. To nie było normalne. Zastanawiałam się, jak on mógł to zrobić. Od razu pomyślałam, że jest wampirem czy czarodziejem, albo jeszcze jakimś innym stworem rodu z "Sagi Zmierzch" czy "Harry'ego Pottera". Wtedy nawet nie wiedziałam, jak blisko byłam rozwiązania...
W końcu doszliśmy do mojego domu. Stanęłam tyłem do drzwi, a przodem do Chrisa.
- Wejdziesz? - spytałam.
- Nie dziś - powiedział, a uśmiech z mojej twarzy wyparował.
Chris uśmiechnął się na widok mojej miny.
- Przyjdę jutro - zapewnił mnie. Pocałował w czoło i odszedł, ciągle się uśmiechając.
Weszłam do domu. Od razu poczułam ciepłe powietrze z wnętrza mieszkania. Ściągnęłam kurtkę i buty, które zostawiłam w korytarzu. W salonie nikogo nie było. Tak samo w kuchni. Poszłam więc do swojego pokoju, by wziąć czyste ubranie, a potem do łazienki, by wziąć długą i relaksującą kąpiel.
Po niecałej godzinie siedziałam w salonie z kanapkami i kubkiem gorącej herbaty. Oglądałam powtórkę jakiegoś programu. W końcu poszłam po laptopa. Gdy już siedziałam z nim na kolanach, zalogowałam się na facebooku. Po paru minutach wyświetliła mi się wiadomość od... Liama. Na początku nie mogłam sobie przypomnieć, kim on jest, jednak w końcu zorientowałam się, że już kiedyś z nim pisałam. Odpisałam mu szybko.
Gdy David wrócił do domu, ciągle siedziałam z laptopem na kolanach.
- Hej mała! Co tam? - rzucił obojętnie, ale ja wiedziałam, że chciał wybadać, co się wczoraj stało.
Spojrzałam na niego znad ekranu laptopa, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Hej, tutaj nic, a jeśli chodzi ci o to, jak było u Chrisa to możesz zapytać prosto z mostu, a nie owijać w bawełnę.
Zaśmiał się.
- No więc jak było u Chrisa? Co robiliście?
- W porządku. Głównie gadaliśmy i spokojnie nic się nie stało... - zapewniłam go, widząc jego minę. - Mógłbyś mieć więcej zaufania do nas.
- Och przepraszam, że się martwię - odparł sarkastycznie.
- Przecież wiesz, o co mi chodzi. Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi.
Usiadł na kanapie i objął mnie ramieniem.
- Ale tak na poważnie, wszystko dobrze?
- TAK! Wszystko jest okey! - zawołałam.
- To się cieszę, bo gdyby coś ci się stało...
- To co? - spytałam.
- To Chris pożegnałby się ze swoją piękną buźką - powiedział przekornie. Droczył się ze mną, lecz wiedziałam, że bardzo się o mnie martwił, mimo, że w nocy znajdowałam się pod opieką jego najlepszego przyjaciela. Lecz może właśnie o to chodziło? Że chłopaki od tylu lat się przyjaźnili?
- Już się pożegnał - szepnęłam do siebie.
- Co? - Brat przesunął się bliżej mnie.
- Nie nic. Głośno myślę. Uważam, że jesteś przewrażliwiony. Taka mała sugestia...
Zaśmiał się.
- Kocham się, wiesz? - zapytał.
- A ja ciebie nie. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Idę do siebie - powiedział i wszedł do swojego pokoju.
Znów zostałam sama. Odpisałam Liamowi i położyłam się na kanapie, myśląc o Chrisie, o tym co jego ojciec mu zrobił i jak szybko doszedł po tym do siebie.


~~~~~~~~~~~~
Hej ;*  Nie wiem... Chyba trochę krótkawy... Następne postaram się pisać dłuższe... Co sądzicie? Miłego weekendu ;** ♥

4 komentarze:

  1. Wiedziałam ,wiedziałam on jest jak ten ze zmierzchu -jacob? i ten z harrego pottera -remus?.
    Fajny rozdział ,na prawdę ci wyszedł czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczepiste^^ czekam na cd.. niebawem pojawi sie u mnie... wiesz jak kocham wilki ^^ równie mocno jak marchewki^^
    czekam na next :*
    I masz racje że ten dzień był dziwny... :D
    (drzwi od łazienki i papierek od prince polo xD)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhuhu :D nie mogę się doczekać następnego :) Chris wilkołakiem :D Ciekawa jestem kim będą chłopcy z 1D :)

    xoox

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemka zaczęłam czytać twojego bloga i już w szóstym rozdziale stwierdzam, że jest świetny:) Masz fajny sposób pisania, bardzo fajnie się czyta, a treść jest naprawdę wciągająca:)
    Będę się podpisywała jako Rosemarie- tak dla rozpoznania, więc lece czytać następne :D

    Rosemarie

    OdpowiedzUsuń