piątek, 11 stycznia 2013

#Chapter Two#

Obudziłam się na kanapie w salonie, gdzie przez okna wpadało wątłe światło poranka. Usiadłam i rozejrzałam się dokoła. Na stoiku zauważyłam kartkę.

"Hej, musiałam wyjść do pracy. Powinnam wrócić przed trzecią. David śpi w pokoju. Jeśli chcecie, zamówcie na obiad pizzę.
Kocham, Mama"

Zerknęłam na zegarek - dochodziła dziesiąta. Zwlokłam się z kanapy i poczłapałam do kuchni. Nalałam sobie soku, zrobiłam kanapkę i wróciłam do salonu. Oglądałam telewizję, głównie same powtórki. Po godzinie dołączył do mnie David.
- Siema, młoda!
- Cześć, braciszku!
- O drugiej mam trening, a potem wpadnie do nas Chris i paru innych.
- Spoko, a czemu mi to mówisz?
- Miałbym do ciebie taką prośbę... Chcę żebyś nam nie przeszkadzała....
- Och, okey. Wszyscy mnie olewają. Chłopak ze mną zrywa, jestem chora i mam siedzieć cicho w swoim domu jakbym nie istniała - rzuciłam mu obojętnym tonem, jednak w środku gotowałam się ze złości.
- Ej, nie o to mi chodziło! - zaczął się bronić. - Musimy po prostu coś przedyskutować. I wiesz...
- Ta, jasne - zbyłam go, odrywając się od niego, ponieważ próbował mnie przytulić.
Poszłam do pokoju. Wzięłam świeże ciuchy i powędrowałam do łazienki. Odświeżyłam się, ubrałam i wyszłam. Postanowiłam zrobić porządki w pokoju. Starłam kurze z półek, odkurzyłam, poukładałam wszystko i poprawiłam trochę łóżko. Była niemalże pierwsza. Poczłapałam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i zaniosłam ją do pokoju. Położyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać książkę pt. "Marina". Była ciekawa i straszna. Tak się wciągnęłam w fabułę, że nic, co działo się wokół mnie nie docierało do mojego umysłu. Dopiero, kiedy ktoś trzasnął drzwiami podniosłam wystraszony wzrok znad książki. Ostrożnie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Przeszłam po cichu do salonu, a tam....
Na szczęście nie było żadnych włamywaczy ani potworów. Na kanapie siedział Chris. Zdziwiłam się.
- Co ty tu robisz?
- Ja? Przyszedłem do Davida, a potem mamy iść na trening, a później może skoczymy na jakąś imprezę albo coś.
- Aha, a gdzie mój brat?
- Poszedł zapłacić za pizzę. Właśnie mieliśmy cię zawołać.
- Aha, a kto trzasnął drzwiami?
- Zadajesz dzisiaj strasznie dużo pytań. - Uśmiechnął się. - To pewnie David. Wiesz, jest dzisiaj straszny wiatr. A co? Coś się stało?
- Nie nic. Po prostu trochę się wystraszyłam. Czytałam taką książkę i....
- Pizza! - zawołał mój brat, pojawiając się w salonie.
Usiadłam na kanapie obok Chrisa. David po drugiej stronie. Włączyli telewizor. Jedliśmy i oglądaliśmy jakiś beznadziejny film. Chłopcy rozmawiali o meczu, który odbył się wczoraj. Poszłam do kuchni. Wzięłam trzy szklanki i sok i wróciłam do salonu. Postawiłam wszystko na stole. Nalałam soku do szklanek. Wzięłam jedną do ręki i usiadłam z powrotem. Chłopaki zobaczyli, co zrobiłam i się uśmiechnęli.
- Dzięki, czytasz w myślach - powiedział ze śmiechem David. Chris natomiast jakby zbladł, słysząc tą uwagę.
- Taa, szósty zmysł - odparłam, pukając się palcem w skroń.
Skończyłam jeść i już miałam wrócić do pokoju, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
- Możemy pogadać? - zapytał Chris.
- Tak, jasne. Chodź do kuchni - powiedziałam lekko zdziwiona.
Pociągnęłam go za rękę, która oplotła moją. Czułam się odrobinę niezręcznie, gdy Chris trzymał mnie za dłoń, jednak niczego nie zrobiłam. Nie chciałam go urazić, więc nie wyrwałam dłoni z jego uścisku. Weszliśmy do kuchni. Chris puścił moją rękę, więc mogłam odejść od niego na kilka metrów. Położyłam szklankę na blacie po czym oparłam się o niego. Stałam twarzą do chłopaka, który usiadł na krześle przy stole.
- To o czym chciałeś porozmawiać? - zaczęłam.
- Zastanawiałem się... Co robisz w Sylwestra?
- Miałam iść z Mikem do Jamesa, ale teraz po tym wszystkim... Szczerze to o tym nie myślałam... - powiedziałam ze smutkiem.
- To co powiesz na to, żebyśmy poszli razem...? Co?
- A ty nie idziesz z Skylar?
- Widzę, że ktoś tu jest niedoinformowany. Nie jestem już z Skylar.
- Przykro mi...
- Spoko, jakoś w sumie nie żałuję. Nie wiem czemu.
- Według mnie, nie pasowaliście co siebie.
- Taa... Dobra nie rozklejajmy się, nie ma powodu. - Uśmiechnął się. - To co? Pójdziesz ze mną na tę imprezę?
- Chętnie. - Również się uśmiechnęłam.
- Fajnie. To jeszcze... Ustalimy szczegóły.
Przytulił mnie, odwrócił się i wyszedł. Po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy wciągnęłam nosem zapach jego perfum.
Stałam tak dobre dziesięć minut. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Davida.
- Wychodzimy na trening, narka!
- Cześć! - usłyszałam drugi głos, należący do Chrisa.
- Pa! - krzyknęłam trochę zdezorientowana.
Posprzątałam w kuchni i wróciłam do salonu. Tam również trochę ogarnęłam. Usiadłam na kanapie, podkulając nogi pod brodę. Włączyłam jakiś program. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Rose.
- Halo!?
- Hej, przyjdę na tego Sylwestra...
- To świetnie! Masz już w czym iść?
- To znaczy się? - Myślami byłam gdzie indziej, więc nie zrozumiałam, o co jej chodziło.
- Wiesz w czym przyjdziesz? W co się ubierzesz? - dopytywała ze śmiechem, jakbym była chora na umyśle. Może i tak było.
- Nie. Dopiero parę minut temu podjęłam decyzję. A tak w ogóle to przyjdę z Chrisem.
- A on przypadkiem nie chodził ze Skylar?
- Chodził. Czas przeszły.
- Ach... Może wyskoczymy na małe zakupy?
- Dzisiaj nie bardzo... W poniedziałek po szkole?
- Dobra. A wychodzisz na imprezę jakąś?
- Dzisiaj?
- No... tak.
- Niestety nie. Jeszcze się leczę. Muszę kończyć. Cześć. Do poniedziałku!
- Hej!
Rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na kanapę obok mnie. Nie mogłam, może nie chciałam się ruszać. Sama nie wiem. Po moich policzkach poleciały pierwsze łzy. Tak, płakałam. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam. Czułam się bezradna, samotna i zagubiona w tym wielkim świecie. Osunęłam się na poduszkę. Leżałam i płakałam. Nie znałam powodu, lecz czasami człowiek nie potrzebuje go, by zacząć ryczeć. Łzy po prostu same zbierają się w twoich oczach i wypływają z nich, kiedy zostajesz sam.
Nie mogłam przestać. Gdzieś w oddali słyszałam telefon. Ktoś dzwonił do mnie. Nawet wtedy się nie podniosłam i nie odebrałam. Zaraz! Przecież moja komórka leży obok mnie!. Podskoczyłam i szybko odnalazłam ręką telefon. Tak, nikt nie dzwonił. Rozejrzałam się po salonie. Nikogo w nim nie było. Lecz dźwięk nadal słyszałam. Dochodził z korytarza. Ucichł. Teraz ktoś szeptał. Pauza i znowu szept. Nie zdziwiło mnie to, że słyszałam ten szept wyraźnie jakby ten ktoś stał tuż obok mnie i mówił mi coś do ucha.
 "Pewnie to mama - pomyślałam. - Na pewno jest już po trzeciej."
 Spojrzałam na zegarek - faktycznie, trzecia minęła już dawno temu. Podeszłam do drzwi. Wyjrzałam ostrożnie na korytarz, wstrzymując powietrze. Nie wiedziałam, kogo tam zastanę. Czułam, że moje serce na moment zamarło.
Lecz po chwili wypuściłam głośno powietrze. Serce zaczęło bić. Co prawda zbyt szybko, ale to szczegół. Na korytarzu, odwrócony do mnie plecami, stał Chris. Rozmawiał przez telefon. Szeptem.
- A ty znów mnie wystraszyłeś! - zawołałam z ulgą, że to on, a nie ktoś obcy.
Chłopak wzdrygnął się i odwrócił. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Ten piękny, pełen skruchy, mówiący "przepraszam", słodki uśmiech. Zakończył rozmowę.
- Przepraszam - powiedział - Widziałem, że leżałaś. Myślałem, że śpisz i nie chciałem cię budzić. Chłopaki niedługo przyjdą.
- Ahaa. Wejdź! - zaprosiłam go do środka, robiąc mu przejście w drzwiach. Pomyślałam, jak muszę wyglądać. Pewnie od płaczu miałam zaczerwienione oczy, a od leżenia na kanapie potargane włosy. Przejechałam po głowie ręką, by choć trochę przeczesać kosmyki moich długich włosów.
Weszliśmy do salonu.
- Chcesz coś do picia? - zaproponowałam.
- A co polecasz? - spytał i uśmiechnął się.
- Kawa, herbata, cappuccino, sok, woda i cola chyba jeszcze jest, jeżeli David jej nie wypił.
- Może być sok.
- Już się robi - odparłam i powędrowałam do kuchni. Myślałam, że chłopak zostanie w salonie, lecz się myliłam. Szedł za mną. Usiadł na krzesełku i bacznie przyglądał się moim ruchom. Nalałam soku do szklanek i jedną podałam Chrisowi.
- Dzięki - powiedział.
Uśmiechnęłam się tylko. Usiadłam na blacie. Wzięłam szklankę z sokiem i upiłam łyk. Nastała krępująca cisza. Wypiłam już połowę soku. Chris nadal się na mnie patrzył. W końcu nie wytrzymałam i spytałam:
- No co? Czemu się tak na mnie patrzysz?
Odwrócił wzrok, lecz za chwilę spojrzał na mnie z powrotem.
- Ja? Patrzę się? Przywdziało ci się coś.
- Oj nie kłam. Po prostu powiedz prawdę. Czemu się patrzysz?
- No... Bo... Mam oczy? - spróbował.
- Jak tam chcesz. - Dałam za wygraną, machając przy tym ręką.
Wróciłam do picia soku. Niespodziewanie Chris wstał i podszedł do zlewu. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nalał do kubka wody i zaczął go myć.
- Zostaw, ja to zrobię - powiedziałam, zeskakując z blatu i podchodząc do niego.
- Nie. Chcę jakoś pomóc. Cały czas tu siedzę i aż mi głupio, że wszyscy robicie coś za mnie.
- A właściwie to czemu... Oczywiście ja Cię nie wyrzucam. Nawet cieszę się, że tu jesteś, ale czemu nie spędzasz wolnych dni z rodziną?
- Ja... - zająkał się. Nie spodziewał się takiego pytania. - Ja nie dogaduje się z nimi zbytnio.
Czułam, że powiedział mi prawdę, ale nie do końca. Często się kłóciłam z mamą czy bratem. Wtedy wychodziłam, lecz po godzinie czy dwóch, wracałam. Nie od razu rozmawiałam z nimi, ale stopniowo gniew opadał, wyparowywał i znów było jak dawniej.
Zamierzałam chłopaka wypytać jeszcze o pewne sprawy, lecz wtedy w mieszkaniu zapanował chaos.
- Siema! Jesteśmy! - krzyczał mój brat. Po chwili znów. - Gdzie wy jesteście?
- W kuchni. Już idziemy - odkrzyknął Chris i pociągnął mnie za rękę w stronę salonu. Puścił ją, gdy zobaczył, że podążam za nim.
W salonie była chyba cała ich drużyna. Stanęłam oniemiała. David to zauważył. Podszedł do mnie i szepnął:
- Spokojnie są tylko na jakieś góra pół godziny. Musimy coś omówić.
- Okey. To ja wam nie przeszkadzam. Idę do siebie - odparłam normalnym głosem.
Gdy tylko weszłam do pokoju, włączyłam muzykę. Położyłam się na łóżku i myślałam. Zaczęłam nucić piosenkę, którą włączyłam. Troublemaker. Olly'iego Murs'a i Flo Ridy. Najpierw tylko nuciłam, potem śpiewałam cicho, a po chwili wydzierałam się na całe gardło. Tańczyłam, biegałam po całym pokoju. Nagle usłyszałam brawa. Przestałam śpiewać w połowie zdania i stanęłam tak, aby widzieć drzwi. Właśnie w nich stał Chris, a za nim David. Oboje klaskali.
- Nieźle śpiewasz - zaczął mój brat.
- I świetnie tańczysz - odezwał się Chris. - Nie wiedziałem, że masz taki talent!
Zawstydziłam się.
- Dziękuję - odparłam lekko zaróżowiona.
- Przyszedłem się pożegnać  - rzekł Chris.
- A ja usłyszałem jak śpiewasz i przy okazji chciałem ci powiedzieć, ze niedługo wychodzę, a mamy jeszcze nie ma.
- Okey. To do zobaczenia, Chris - pożegnałam się z chłopakiem, a do brata powiedziałam. - Za chwilę przyjdę do salonu.
Wyszli z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wyłączyłam muzykę. Spędziłam w nim ponad dwie godziny. Poszłam do salonu. Nikogo w nim nie było. Weszłam do kuchni i zrobiłam kolację - herbatę i kanapki. Usiadłam przed telewizorem. Włączyłam TV i laptopa. Zalogowałam się na facebooku. Miałam jakąś wiadomość. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać:

"Hej, mam na imię Liam. Piszę do Ciebie, bo hm... nudzi mi się. Kumple szykują się na randki, a ja... no cóż siedzę sam na kanapie przed telewizorem, z laptopem na kolanach no i piszę. Fajnie by było gdybyś odpisała. Czekam :)"

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chłopak był dostępny, więc napisałam do niego:

"Cześć, jestem Prue. Ja też się nudzę. Jestem chora i zdołowana. W środę zerwał ze mną chłopak..."

Dopiero po chwili doszło do mnie, co napisałam, więc wystukałam szybko wiadomość:

"Matko! Nie wiem czemu Ci to napisałam. Przepraszam :)"

"Ej! Głowa do góry! Opowiesz mi o tym? Dobrze Ci to zrobi." 

"Nie może lepiej nie..."

"No weź, nie będę się śmiał ani niczego komentował. Po prostu wysłucham. A raczej przeczytam :)"

I nie wiem czemu, ale opowiedziałam mu. Napisałam mu jak się czuję, co chciałabym teraz robić. Co lubię, a czego nie.
Pisałam z nim do późna w noc. W końcu zasnęłam z laptopem na kolanach.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć ;** Jak wam się podoba? Chyba nieco dłuższy niż tamten :) Czekam na wasze opinie. Było mi miło gdy zobaczyłam pod tamtym postem 5 komentarzy dziękuję ;*
Jutro postaram się dodać Epilog do mojego starego opowiadania więc jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam :)
Papa ;* ♥♥

3 komentarze:

  1. Mua mua mua :*
    No to ja czekam na przepisanie nexta :D
    Bosko bosko bosko :*
    Czekam :*
    Marchewa♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, serio.
    Czekam na następny, buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam po pierwsze -że tu komentuje
    po drugie-że nie komentowałam tych co niedawno napisałam
    po trzecie- że tak długo mnie nie było
    Jedyne moje wytłumaczenie jest takie, że mało co pamiętam i zaczynam od początku.
    A moje pytanie na dziś jest takie- czytałaś Marinę..? TĄ MARINĘ?! czytałam to w 5 klasie podstawówki i była to moja ulubiona książka ♥
    Nie będę komentować kolejnych bo nie widzę w tym sensu, ale szybko nadrobię i skomentuję ten co teraz pojawia się na stronie głównej
    Mam nadzieję, że to przeczytasz i jeszcze raz przepraszam :c
    Sweet Berry

    OdpowiedzUsuń