poniedziałek, 7 stycznia 2013

Prolog

- Moje życie jest do bani!
- Kochanie, po prostu się w nim pogubiłaś. Straciłaś panowanie.
- Nie! Jestem do niczego! A ty mnie nie pocieszaj, tylko przytul! - Rozpłakałam się. Wtuliłam się w mamę. Czułam zapach jej perfum. Jak dla mnie za słodkie. Ale to mi nie przeszkadzało.
Właśnie opowiedziałam jej co się stało. A było to tak:
Dzień jak co dzień. Śnieżna środa. Jakiś tydzień do Bożego Narodzenia. Wszędzie czuć magię tych świąt. Wszystko było super. Od około sześciu miesięcy chodziłam z moim chłopakiem Mikem. Było świetnie.
Właśnie w ową środę zadzwonił do mnie i powiedział, że musimy się spotkać, bo ma mi coś ważnego do powiedzenia. Umówiliśmy się w kawiarni niedaleko mojego domu. Gdy dotarłam na miejsce, jego jeszcze nie było. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę i czekałam, siedząc przy stoliku. Po chwili zjawił się i on. Ściągnął czapkę, szalik i kurtkę i powiesił na wieszaku. Podszedł do mnie. Usiadł. Uśmiechnęłam się, lecz on nadal miał grobową minę. To mnie zaniepokoiło.
Właśnie wtedy powiedział mi, że nie możemy być razem. Zatkało mnie. Tyle razy obiecywał mi, że już zawsze będziemy razem, że mnie kochał. I nagle taki cios w serce!
Czułam napływające łzy. Nie słuchałam jego argumentów. Po prostu chwyciłam swoje rzeczy i wybiegłam. Nie chciałam, by widział, że płaczę.
Pobiegłam do parku. Znałam w nim jedno ciche miejsce, do którego lubiłam wracać. Tam też się udałam. Odgarnęłam śnieg z ławki i usiadłam na niej, nie zważając na to, że była mokra. Podkurczyłam  nogi i szlochałam. Gapiłam się bezmyślnie przed siebie.
Wszystkie plany co do świąt i Sylwestra diabli wzięli. Na tę myśl rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Zmarzłam. Cała dygotałam z zimna. Drżącą ręką wyciągnęłam telefon. Odblokowałam go i zerknęłam na godzinę. Dochodziła czwarta po południu. Nic więc dziwnego, że było mi zimno. Siedziałam tak od ponad godziny. Ściemniło się. Cóż, zimą to normalne, że o tej godzinie zapadał już zmrok.
Wstałam i powlokłam się do domu jak najdłuższą drogą. Nie zastałam w nim nikogo (chyba że brat siedział cicho w pokoju, nie dając znaku życia). Ściągnęłam płaszcz, kozaki i szalik. Pozostawiłam wszystko na korytarzu. Poszłam do pokoju i zmieniłam swoje mokre ubrania na suchy i wygodny dres. Na nogi założyłam grube, kolorowe skarpety. Powędrowałam do łazienki. Przemyłam twarz, lecz i tak było widać, że płakałam.
Potem zajrzałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Nie znalazłam niczego, co mogłabym zjeść. Skubnęłam liść sałaty i zamknęłam ją. W szafkach także niczego nie było. W końcu zrobiłam sobie kubek gorącej herbaty owocowej.  Poszłam do pokoju, wzięłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać.
I taką znalazła mnie mama godzinę później. Zaczytaną, zapłakaną, leżącą na łóżku z kubkiem do połowy wypitej, zimnej już herbaty owocowej. Spytała, co się stało. A ja jej wszystko opowiedziałam.
Nic nie wskazywało na to, że moje życie aż tak radykalnie się zmieni. A jednak.
Od tamtej chwili wszystko się zaczęło...


5 komentarzy:

  1. Huhuhuhu :D Czadosko :D wielbie twój zeszyt moje guru kochane... gdyby nie ty ja w ogóle nie zaczęłabym pisać... Dziękuję :* Czekam na neźt bo wiem że masz napisany :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo :) Następny do czytanie :) yeah yeah yeah :D dodaj next bo ja już chcę więcej :)

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie wiesz? :) czekam na następną notke oby jak najszybciej :)
    ps.Widzę ,że ktoś mi podkradł mój zwyczaj skubania sałaty :D
    Też tak zawsze robie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. huhuhuhuuhhuuhuhuhuh super :D Tak często komentujesz u mnie za co jestem ci bardzo wdzięczna :* i postanowiłam, że wypadałoby zebym i ja do cb zajrzała :) no to zaczęłam od prolooogu i bardzo mi się podoba ;) jak bedę miała trochę czau pewnie wpadnę i poczytam resztę, bo coś cuję ze warto <3 <3 <3 pisz dalej, bo skoro te kilka zdań okazało się takie super, to cały rozdział będzie chyba super do potęgi ętej :) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnością informuję, iż nominuję Twój blog do Liebster Award! :) INFO: http://s3condbreathe.blogspot.com/p/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń