piątek, 18 stycznia 2013

#Chapter Four#

Szłam jakąś ścieżką. Wokół mnie rosło mnóstwo drzew.  Korony były tak gęste, że najmniejsze światło nie przedostawało się tutaj, na dół. Wokół panowała ciemność. Tylko jakby na końcu ścieżki widziałam jakieś blade światełko. Zaczęłam iść ku niemu coraz szybciej.
Nagle, gdzieś po mojej prawej stronie usłyszałam wycie. Głośne i donośne. Zaraz po nim, jakby w odpowiedzi coś zawyło dalej, głębiej w lesie. Przerażona stanęłam twarzą w stronę, z której dochodził ten odgłos. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Gdy znów dało się słyszeć wycie, było znacznie bliżej niż poprzednim razem. Poczułam, że powinnam stamtąd jak najszybciej uciec, jednak nie mogłam się ruszyć. Coś zaszeleściło niebezpiecznie blisko mnie. Nagle między  krzakami pojawiły się dwa świecące punkty. Tak, to były oczy. Wielkie i żółte. Wpatrywały się we mnie. Czułam, że gdzieś nie tak dawno je widziałam. Nie mogłam sobie przypomnieć. Jak punkciki szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły, by po chwili pojawić się znowu, tym razem znacznie wyżej. Było w nich coś innego, nie widziałam w nich tego błysku żółci. Teraz wyglądały zbyt znajomo, bym nie mogła ich rozpoznać. Upewniło mnie w swoich przekonaniach to, że po chwili spomiędzy drzew wyłoniła się postać chłopaka.
- Chris!! - zawołałam i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam. On ten uścisk odwzajemnił. Zakręcił mną. Gdy mnie w końcu postawił na ziemi, powiedziałam.
- Jak dobrze, że jesteś. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się bałam. Tam. - Wskazałam trzęsącym palcem krzaki, gdzie przed chwilą były dwa świecące punkty. - Tam coś było. Widziałam jego ślepia, to coś wyło tak przeraźliwie, ale chyba uciekło, gdy ty się pojawiłeś...
Chris podniósł mój podbródek, tak żebym spojrzała mu w oczy.
- Mała... Nie wiem... - jąkał się. Wpatrywał się w moje oczy, szukając czegoś. - To byłem ja - szepnął, nie odwracając wzroku.
- Nie, to nie byłeś ty. - Zaśmiałam się. - Tam stało jakieś zwierzę, jego oczy były takie... - Nie mogłam znaleźć określenia.
- Wilcze? - podpowiedział. - To byłem ja. Jestem człowiekiem, który potrafi zmieniać się w wilka.
Nagle z jego gardła wydobył się taki dźwięk, jakiego się nie spodziewałam. Zawarczał. Następnie stanął tak, by osłonić mnie swoim ciałem. Zawiał lodowaty wiatr. Zmrużyłam oczy, by piasek, który zaczął wirować wokół nas, nie wpadł mi do nich. Gdy znów je otworzyłam, zobaczyłam pięć pięknych, rosłych postaci, stojących przede mną i Chrisem. Ledwie dostrzegałam rysy ich twarzy, ale wydawało mi się, że gdzieś już ich widziałam.
- A więc znów się spotykamy - odezwał się męski głos spośród piątki.
Chris na początku nic nie odpowiedział. Zawarczał na nich i dopiero wtedy się odezwał:
- Wiem czego chcecie! Ale nigdy jej nie dostaniecie! Nigdy!
Drugi męski głos zaśmiał się.
- Czy myślisz, że dasz radę sam jeden i to w swojej nędznej ludzkiej postaci? - zadrwił.
Chris skoczył naprzód.
- NIE!! - wydarł mi się z gardła przerażający krzyk.
Jednak chłopak rzucił mi tylko przelotnie ten swój łobuzerski uśmiech i w locie zmienił się w pięknego wilka, rozrywając swoje dżinsy na strzępy. Dech zaparło mi w piersiach. Jednak pięć postaci jakoś nie przejęło się tym. Rzucili się na niego tak szybko, że  tylko mogłam zaobserwować tumany kurzu i pisaku. Wiał tak lodowaty wiatr, że na moje ciało wstąpiła gęsia skórka...

Obudziłam się przerażona. Cały czas trzęsłam się ze strachu i zimna. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Znów byłam w swoim pokoju, w którym panowały egipskie ciemności. Za oknem szalała zawierucha. Coś było jednak nie tak. Czułam, że ktoś się we mnie wpatruje. Mrugnęłam i wtedy zobaczyłam znów te dwa dziwne punkciki świecące w ciemności za oknem. Krzyknęłam i podkuliłam nogi. Ślepia zniknęły, a do mojego pokoju wszedł zaspany David.
- Czy ty wiesz, która jest godzina? - spytał, zapalając światło.
- Przepraszam, wydawało mi się, że ktoś był za oknem.
- Pewnie ci się przyśniło - zauważył, jednak rozejrzał się dookoła. - Nikogo tu nie ma.
- Ale dałabym głowę... - zaczęłam, ale brat mi przerwał:
- Idź spać, mała. Nie zamierzam rano na ciebie czekać. - Wyszedł, zgaszając światło. - Dobranoc. - Zamknął drzwi.
W pokoju znów zrobiło się ciemno. Położyłam się z podkulonymi nogami. Nie mogłam jednak zasnąć. Ciągle myślałam o moim śnie i o tych oczach. Czułam, że coś niedługo się stanie, że to coś odmieni moje życie. Nie wiedziałam jednak co. Czułam też, że Chris coś przede mną ukrywa. Te jego oczy... Teraz ten sen...
Całą noc zastanawiałam się nad tym. Dwa błyszczące punkty już się nie pojawiły, ale i tak wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Chciałam się do kogoś przytulić. Od razu, gdy o tym pomyślałam, przed oczami pojawił mi się obraz uśmiechniętego Chrisa. Czemu? Sama nie wiem. Bo był moim przyjacielem? Nie do końca o to chodziło... Bo znam go od tak dawna i tak wiele razy byliśmy sami, przytulaliśmy się? Ale tylko tak po koleżeńsku, więc to chyba nadal nie to... Czyżbym... Nie... To nie możliwe żebym zakochała się w najlepszym kumplu mojego brata i swoim... A może jednak?
Gdy zadzwonił budzik, wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, ubrałam się, uczesałam i zrobiłam makijaż. Potem z pokoju wzięłam torbę z książkami i telefon i poszłam do kuchni. Wypiłam kubek kawy, ubrałam płaszcz i szalik i razem z Davidem wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz.

~~~~~~~~~~~~
Hej ;* Wiem, że krótki, no ale tak wyszło... :) Następny będzie nieco dłuższy :) Co o nim sądzicie? Czekam na wasze opinie :*

2 komentarze:

  1. Wiedziałam ,po prostu wiedziałem ,że ten Chris nie jest do końca normalny :P. Świetnie ,czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu Jezu jezu ty mnie wykonczysz... Jeszcze nie mogę przeczytac tego co masz w swoim nowym zeszycie... Uh... nie wytrzymam.. a i u mnie tez jest już next więc zapraszam ♥

    OdpowiedzUsuń